22.

192 14 0
                                    

Po rozłożeniu namiotów i rozpakowaniu w nich większości rzeczy, zasiedli do wspólnego ogniska. Ogień przyjemnie oświetlał i ocieplał wszystko wokół. Miłemu samopoczuciu każdemu towarzyszył zapach lasu, oraz drewna. Jednak żadne ognisko nie obyłoby się bez pianek. Żadne. 

-Rei-chan, pamiętaj, że jak już będziesz krzyczeć ze strachu, to spróbuj nie obudzić całego pola namiotowego. -zaśmiał się blondyn, rzucając do każdego obozowicza paczkę słodyczy. -Bo nas jeszcze stąd wyrzucą. -kontynuował. 

-Jeśli już, to Ciebie wyrzucą. -odgryzł się Rei. - Jeden błazen to już i tak dużo.  

-Nagisę trzeba będzie chyba pilnować całą noc. -Tachibana podrapał się po głowie. 

-Nie obchodzi mnie, co tu będzie się działo. Macie dać mi się wyspać. -fuknął Haru obojętnym głosem, nabijając piankę na patyk.  

-Nie wiem czy to będzie możliwe. -Rei poprawił swoje okulary, będąc kompletnie nieświadomym tego, że ktoś się za nim znajduje. 

-BU! -Nagisa krzyknął i mocno chwycił przyjaciela za ramiona, na co ten od razu podskoczył i zadrżał.

-NAGISA, MATKO BOSKA! -serce momentalnie mu przyspieszyło, a okulary prawie spadły z jego nosa. 

-To tak na rozgrzewkę chyba było. -Matsuoka nie mogła opanować śmiechu, a paczka z piankami prawie wypadła jej z rąk. 

-Yukiko podobno ma na Ciebie dobry wpływ, a spędziłeś z nią dużo czasu z tego, co się orientuję. Dlatego wierzę, że kiedyś odmieni Ci się ta radość z robienia ludziom żartów. -naburmuszył się, jakby to ująć, "dziewczyna podczas tych dni". 

-Z drugiej strony, Rei, ciągle byłbyś ponury, a wydaje mi się, że to Nagisa wprowadza dobry humor. -Yukiko wiedziała, że w tamtej chwili znacznie się rumieni, jednak w ciepłym świetle ogniska nie było tego widać. Hazuki natomiast w sercu bardzo się ucieszył, że ktoś go tak opisuje. Może te odczucia, odnoście atmosfery w grupie, były odczuwalne również przez nią. 

-Jeśli zawał serca nazywasz dobrym humorem, to faktycznie. Dobrze, że go tu mamy. -Ryugazaki nie zmienił swojego wyrazu twarzy. 

-Nie przesadzaj Rei-chan, nikogo jeszcze nie doprowadziłem do zawału. -usiadł i trzymając w ręce patyk z pianką, usadowił się przed ogniskiem i zaczął podpiekać słodką masę. 

-Czyli co? Będę pierwszy?! -cała grupa zaśmiała się, ale Nanase jako wyjątek mruknął coś pod nosem. 

Przez cały wieczór grupa spędzała miło czas przy ognisku, jedząc pianki, opowiadając różne historie i wspólnie się śmiejąc. Po jakimś czasie byli zmuszeni do przyniesienia koców i cieplejszych bluz czy swetrów. Głównie do rozmowy wyznaczali Otonashi, ponieważ obóz ten miał służyć bliższej integracji z nią. Blondyn faktycznie zauważył, że jego przyjaciółka dobrze dogaduje się z całą grupą. Siedząc praktycznie cały czas przy niej, sam czuł się radośnie. Chciał ją w pewnym momencie przytulić, tak po prostu. Jednak cały czas musiał się powstrzymywać, a było to dla niego trudne. Wszyscy wiedzieli, że żywi on do dziewczyny swego rodzaju uczucie, jednak które na razie nie mogło zostać ujawnione. Już pewnie niedługo... -myślał. 

W końcu wszyscy udali się do swoich namiotów, aby w teorii położyć się spać. Jednak po tym jak stwierdzili, że nie mogą zasnąć, postanowili się przejść po polu namiotowym. Jasne punkciki na niebie wyglądały zjawiskowo. Wiedzieli, że dziewczyny jeszcze nie śpią, ponieważ z ich namiotów było zauważalne światło, dawane przez latarkę. 

-Śpicie? -Hazuki "włamał" się do środka. -Wiedziałem, że nie śpicie. Idziecie z nami się przejść? Tak ładnego widoku długo nie zobaczycie. -nawijał dosyć szybko, jakby bardzo się mu spieszyło. 

-Chętnie. -odparła Gou, wstając ze swojego miejsca. -Yukiko? -odwróciła się jeszcze w stronę brunetki, która ani drgnęła. 

-Ja zostanę. Na dworze jest trochę zimno. -odparła beznamiętnie, okrywając się szczelniej kocem. 

-Nie zostaniesz sama. Dotrzymam Ci towarzystwa. -wgramolił się na miejsce Matsuoki.

-Jesteś pewien?     

-A dlaczego miałbym nie być? -cała grupa popatrzyła lekko niezrozumiale, jednak przystała na propozycję, kilka sekund później odchodząc i zostawiając dwójkę samą. 

-Czemu to zrobiłeś? Nie przymuszam Cię do niczego. -zgięła kolana i oparła na nich ramiona. 

-Nie chcę, żebyś czuła się samotna. To dziwne? -zmarszczył brwi. 

-Nie. I w sumie to dziękuję. -jej twarz znormalniała i stała się obojętna, nie była już tak promieniście wesoła, co blondyn zauważył natychmiastowo. 

-Wyglądasz niemrawo. Coś nie tak? -spojrzał z troską i jednocześnie zmartwieniem. 

-Nie, jest okej. Wszystko dobrze. -próbowała go zapewnić, że żadne jej myśli nie czują się źle. 

-Mi możesz powiedzieć. -położył jej dłoń na ramieniu, nieco się przybliżając. 

-Nie jestem pewna... czy tu pasuję... -spuściła lekko wzrok. 

-Co masz na myśli? -dopytał.

-Czy oni mnie akceptują... Wiem, że już trochę się znamy, ale pomimo tego, czuję się tu jakoś obco. -po tych słowach zapadła cisza między nimi. 

-Yuki-chan, nie musisz się stresować. Jesteś wśród swoich. -nie otrzymał odzewu z jej strony. Jednak wymyślił w jaki sposób zwrócić na siebie jej uwagę. Wyciągnął rękę i lekko połaskotał ją w bok. Yukiko zareagowała od razu słodkim chichotem. Było to dla niej dosyć niespodziewane z jego strony. 

-Co robisz? -spojrzała na niego. 

-Nie lubię, kiedy jesteś taka. Masz mi uwierzyć. -uśmiechnął się, chcąc być przekonywujący. 

-No dobrze. -odwzajemniła gest, biorąc sobie jego przekonania do serca. 

-Yuki-chan... Nie ruszaj się. -spojrzał na czubek jej głowy, gdzie dojrzał malutkie stworzonko. Wyciągnął ręce w tę stronę, a Otonashi popatrzyła na niego niezrozumiale. 

-Co? O co chodzi? ... -nieco bardziej się wystraszyła, otwierając oczy szerzej.  

-Po prostu masz pająka na głow... 

-Co?! -starała się ani drżeć, jednak to nie było łatwe. -Nagisa... 

-Już spokojnie... 

-Mam arachnofobię. -lekko się zatrzęsła, jednak nie chciała wykonywać gwałtownych ruchów. 

-Nie mów do mnie słownikiem Rei'a. -skupiał się maksymalnie na minimalnie przemieszczającym się stworzonku. 

-To lęk przed pająkami. -kiedy dłonie Hazukiego dotknęły jej włosów, wydała z siebie mimowolny, cichy pisk, zamykając oczy. 

-I po wszystkim. -odparł oddalając ręce, zmienione w kulkę, lekko je uchylając. Czarny pajączek wcale nie był duży. -Popatrz... 

-Błagam Cię, nie. Odstaw go na zewnątrz. -poprosiła niemal błagalnym głosem. Blondyn posłusznie wykonał polecenie, nie chciał jeszcze bardziej stresować dziewczyny. -Dobrze, że ty go zauważyłeś, bo gdybym sama go odkryła, to chyba bym rozniosła cały namiot. -oboje się zaśmiali. 

-Zapamiętam. I wiesz... jesteś całkiem urocza jak się boisz. -na te słowa został zdzielony poduszką po głowie, ale i tak obdarzony jej cudownym uśmiechem.

Dzisiaj wieczorem jak se wracałam do domu to takie małe cholerstwo po mnie chodziło ;-;-; 

Mam arachnofobię, nie polecam ;X 

Ps. Dziękuję za 400+ wyświetleń <33 

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz