49.

146 11 0
                                    

Okażcie temu gifowi dużo miłości <333 

-Yuki-chan... jesteśmy aż tak beznadziejni? 

Yukiko słysząc to pytanie była wręcz zdumiona. Faktycznie nie najlepsza pozycja wśród sześciu innych szkół mogła być niezadowalająca, jednak nie to było istotne. Dla niej każdy dał z siebie tyle, ile mógł i to w tym momencie było dla niej ważniejsze, niż miejsce, na którym się znaleźli. Otonashi była typem człowieka, który uwielbia widzieć starania. Kiedy ktoś kiedyś spytał jej się, jaki jest jej ulubiony artysta powiedziała "Nie mam ulubionego, lubię wszystkich, którzy się starali". Tak samo było i w tym przypadku. Widząc niezadowoloną, mogłoby się wydawać wręcz zdołowaną twarz Hazukiego, czuła, że nie może do siebie dopuścić myśli potwierdzenia tego pytania. Podeszła do Nagisy i nie zważając na to, że ciągle jest mokry, przytuliła go najmocniej jak tylko mogła. Ten był lekko zdumiony jej gestem, jednak odwzajemnił uścisk. 

-Przepraszam, że zawiodłem. Nie tak miało być. -jego głos zaczął się łamać, a on sam próbował się nie rozpłakać. Schował twarz w jej ramię, jakby nie chcąc na nikogo patrzeć. 

-Wcale mnie nie zawiodłeś. Nikogo nie zawiodłeś. -blondyn lekko błędnie przekonany myślał, że miejsce, które zajęła drużyna Iwatobi, świadczyło o wszystkim. Jednak brunetka chciała go uświadomić, że wcale tak nie jest. Odsunęła się od niego, kładąc ręce na jego ramiona. Chciała, aby zdanie, które teraz wypowie, dotarło do niego jak najbardziej dosadnie. -Jesteś moim zwycięzcą, Nagisa. -chłopak nie mógł wręcz w to uwierzyć. Słysząc to, nie mógł nie płakać. Słone łzy same zaczęły spływać spod jego zamkniętych powiek.

-Naprawdę? -dopiero teraz karmazynowe, zapłakane oczy miały odwagę ponownie ujrzeć tą ukochaną twarz, za którą zawsze tęskniły i do której zawsze chciały wracać. Dziewczyna pokiwała głową twierdząco, chcąc rozwiać jego wszystkie wątpliwości. Była absolutnie pewna tego, co mu powiedziała. Nagisa zawsze był dla niej zwycięzcą i nawet jeśli statystycznie to nie była prawda, ona wierzyła, że tak jest. 

-Naprawdę. -podeszła kawałek bliżej, opuszkiem palca ścierając jedną z jego łez. Był troszkę czerwony, ale w jej oczach dodawało mu to uroku. Ten nieco jednak zawstydzony spuścił głowę, przypominając sobie, że cała drużyna teraz ich obserwuje. -Nie płacz. -zaśmiała się lekko i objęła go jednym ramieniem, patrząc już teraz w kierunku całej reszty, na której twarzach nie było widać niezadowolenia, a uśmiech. Wcale nie był on nikły czy udawany. Prawdziwy, szczery, płynący z serca. -Wszyscy jesteście zwycięzcami. I nie ważne jest miejsce. Bądźcie z siebie dumni mimo wszystko. -odparła w kierunku reszty, która dalej na nią patrzyła. 

-Możemy się w końcu wszyscy przytulić, a nie stać jak słupy? -rzucił blondyn w kierunku całej reszty, ostatni raz wycierając swoją twarz, jeszcze kilka sekund temu pełną łez wzruszenia. Nawet Nanase zdobył się na nikły uśmiech, a chwilę później stał razem ze wszystkimi w dość zwięzłej grupie, która mogłaby się wydawać nierozłączna. Nawet nie zauważyli, jak bordo-włosy chłopak zaczął do nich podchodzić, w celu rzuceniu swojej cennej uwagi. 

-Nigdy nie widziałem, żeby ktoś się aż tak cieszył z przegranej. -rozdzielili się i każdy patrząc w kierunki starszego brata Matsuoki, miał zupełnie mieszane myśli. -Co jest z Wami nie tak? -spytał, jakby na odczepne. 

-Nie jesteśmy typami, którzy dostają depresji po jednym wyścigu. -odparł Rei dość stanowczo, na co "rekin" jedynie prychnął. Dziwnym trafem nie mógł zrozumieć jego postawy, jednak każdy sportowiec ma swoje poglądy. 

-No nic, do następnego razu. Może. -odwrócił się i najzwyczajniej odszedł w stronę swojej własnej drużyny. Niestety wzrok Haru znowu zmienił wyraz na ten typowy, bez emocjonalny. Każdy był lekko zdziwiony tymi, prostymi, wręcz aroganckimi wypowiedziami. 

They call me Cry Baby | Nagisa Hazuki x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz