Jako dorastający nastolatek nigdy nie potrafiłem zrozumieć swoich rówieśników, którzy mówili, że jeszcze nie mają planu na przyszłość. Miałem wrażenie, że człowiek bez jakiegokolwiek pomysłu na życie to smutny człowiek. Dlatego też byłem w lekkim szoku, kiedy mój najlepszy przyjaciel, Olivier Ryder, powiedział mi, że ma przyszłość głęboko gdzieś. Był typem człowieka, który nie stawiał sobie dalekich celów, tylko brał co mógł po drodze do góry. Mówił, że w pewnym momencie osiągnie jakiś szczyt, i może nie będzie to wysoki szczyt, ale szczyt jego życia. Niczego więcej nie chciał.
Zauważyłem wtedy, że Olivier i ja, wcale nie byliśmy aż tak podobni do siebie jak myślałem. W przeciwieństwie do niego, od zawsze wiedziałem kim chciałbym być i co chciałbym robić. Chciałem być aktorem. Chciałem być wysoki, inteligentny i utalentowany. Chciałem, żeby ludzie mnie podziwiali i żeby o mnie mówiono. Chciałem być szczęśliwy i odnosić sukcesy. Po prostu chciałem mieć wszystko na raz, tak jak mój ojciec. Dopóki się nie dowiedziałem, że to wszystko była jedynie gra, nic więcej i jedyne czym się stałem to oczekiwaniami innych.
Było dla mnie już za późno, w momencie gdy wyraziłem swoje pierwsze chęci do aktorstwa. Moi rodzice od razu zareagowali i zaplanowali moje życie od początku do końca. Nie było odwrotu.
Najpierw zmusili mnie do pożegnania się z Olivierem i wywieźli mnie 277 mil dalej, gdzie zostałem uczniem prywatnej szkoły aktorskiej w Londynie. Nigdy im tego nie wybaczyłem, bo w momencie gdy wyjechałem, przyjaźn moja i Oliviera doznała końca. Aby mnie pocieszyć umawiali mnie na spotkania z przyjaciółmi mojego taty oraz dziećmi jego przyjaciół, ale to już nigdy nie było to samo. Ci ludzie byli inni niż ja i miałem wrażenie, że zadawałem się z małymi dorosłymi. Ale pozostańmy przy temacie mojej kariery.
Następnie zacząłem otrzymywać pojedyncze role w różnych filmach. Początkowo kochałem to i byłem dumny ze swoich sukcesów, dopóki po raz kolejny nie spotkałem się z brudną prawdą, którą moi rodzice starali się przede mną ukryć. Byłem w tych filmach jedynie ze względu na mojego ojca. Czasami nawet nie musiałem przychodzić na casting i dosyć szybko zrozumiałem, że jest to niesprawiedliwe wobec innych. Poznałem dużą ilość naprawdę utalentowanych ludzi, którzy zasługiwali na te role tak samo, albo nawet i bardziej, ale przez takiego dzianego durnia jak ja, nie mieli nawet szans dostać się na casting.
Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że mówiono mi kim powinienem być i jak powinienem się zachowywać. Ludzie myśleli, że mnie znają i wiedzą czego chcę, ale nic nie wiedzieli. Często nawet nie pytali mnie o zdanie, tylko robili to, co im akurat pasowało, a ja musiałem być wyrozumiały. Miałem wrażenie, że się duszę, przytłoczony wymaganiami otaczających mnie osób. Chciałem chociaż raz poczuć się naprawdę sobą i w końcu odetchnąć, ale nikt nie chciał tego zrozumieć. Pragnąłem tylko ten jeden jedyny raz mieć kontrolę nad własnym życiem.
______________________________________
Więc tak oto wracam z nowym opowiadaniem. Mam nadzieję, że wam się spodoba i przypadnie do gustu równie dobrze jak Lumière. :-)
CZYTASZ
Gra Przegranych ✔
RandomJego życie zostało zaplanowane przez innych. Młodego szatyna trudno jest zaskoczyć, ponieważ otaczają go ludzie, którzy wszyscy myślą tak samo i oczekują od niego tego samego. Jest zdania, że tylko z takich osób składa się świat. Jednak intryguje go...