- Zaprosił mnie na Spring Ball i zgodziłam się z nim pójść. Wspólnie stwierdziliśmy, że nie powinnam tego przed wami ukrywać - tłumaczyłam, stojąc na przeciwko swoich rodziców oraz Lily, która przyglądała mi się z wielkimi oczami.
Miałam pół sukcesu już za sobą, ponieważ nikt mi nie przerwał w trakie mojego wyznania. Jednak ostre spojrzenie mojej mamy oraz zmarszczone czoło mojego taty były dowodem na to, że ta rozmowa jeszcze nie dobiegła końca. Skrzyżowałam ramiona, czekając aż coś powiedzą.
- Jak się poznaliście? - zapytała moja siostra, mając wymalowane zdziwienie na twarzy.
- Spotkałam go w teatrze - odparłam. - Był na przedstawieniu, a ja akurat rozdawałam zeszyty z programem.
- Jak mogłaś go nie poznać? Przecież spędziłam całe dzieciństwo oglądając filmy, w których występował - dodała z frustracją.
- No właśnie, to ty je oglądałaś, nie ja. Poza tym zmienił się w ciągu tych kilku lat. - Wzruszyłam ramionami.
- Nie wierzę - powiedziała, kręcąc głową. - Trzeba być...
- Dość tego - przerwała moja rodzicielka, rzucając Lily srogie spojrzenie. Wskazała na dziewczynę palcem. - Ty, do pokoju.
Blondynka wstała niechętnie z kanapy, wzdychając. Wywróciła dramatycznie oczami i opuściła bez słowa pomieszczenie.
- A ty. - Kobieta uniosła swoją rękę, w ten sam sposób co przedtem. - Powiesz mi teraz, jak wpadłaś na ten genialny pomysł, że taka gala jest dla ciebie.
- Idę tam, bo chcę wesprzeć swojego przyjaciela - odparłam, starając się być konkretna.
- Któremu nie dorastasz do stóp - rzuciła, gestykulując ostro. - Myślisz, że zdołasz się wtopić w tłum? Dea, spójrz na siebie. Rozśmieszasz mnie.
- Co jest ze mną nie tak? - zapytałam, unosząc brwi.
- Dobrze wiesz, co mam na myśli - podniosła głos, zaciskając dłoń w pięść. - Jeżeli tam pójdziesz, zobaczysz, że miałam rację. Zmarnujesz tylko czas, w którym mogłabyś robić tysiąc innych rzeczy.
- Na przykład co? - krzyknęłam niespodziewanie. - Mam siedzieć znowu pół dnia w sklepie, wieczorem zrobić zmianę w teatrze, a później siąść przy książkach i udawać, że wszystko jest dobrze?
- Wiesz, że potrzebujemy twojej pomocy - wtrącił mój ojciec. - Ale ty oczywiście stawiasz na pierwszym miejscu swoje zachcianki.
- Nigdy tak nie robię - zaprzeczyłam. - Zawsze stawiam was na pierwszym miejscu.
- Twoje pomysły świadczą o czymś innym - stwierdził ze wstrętem. - Powiedz jeszcze, że wciąż masz ochotę tańczyć.
- Może Harry tańczy - dorzuciła nagle moja mama, śmiejąc się. - To on ma ci zastąpić Marka?
Tym ostatnim zdaniem zdołała mnie złamać. Nie, nie zaczęłam płakać, jednak odechciało mi się dalej bronić swojego zdania. Moi rodzice bardzo dobrze znali moje czułe punkty i to był jeden z nich.
Przez chwilę patrzyłam się na nich z pustką w oczach. Chciałam coś powiedzieć, ale tak naprawdę nie wiedziałam po co. Dlatego wstałam ze swojego krzesła, które wcześniej postawiłam na przeciwko moich rodziców i odwróciłam wzrok. W milczeniu skierowałam się w stronę swojego pokoju.
- Amadea, nie skończyliśmy - krzyknęła za mną moja matka.
- Ja skończyłam - odszczekałam, krzyżując ramiona. Nie myślałam nawet o tym, żeby się zatrzymać.
- Pożałujesz pójścia na zgromadzenie tych dzianych i zakochanych w sobie snobów - dodała, kiedy znalazłam się już na drugim końcu przedpokoju - Zapamiętaj to sobie.
Otworzyłam szeroko drzwi i z hukiem zatrzasnęłam je za sobą. Lily leżała na łóżku i złapała ze mną kontakt wzrokowy. Wzruszyłam ramionami i usiadłam na obrotowym krześle.
- Pójdziesz na galę? - zapytała, siadając.
- Tak - odpowiedziałam. - Harry naprawdę się cieszył, kiedy się zgodziłam. Chyba rozumiesz.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że mówimy o Harrym Stylesie - oznajmiła dziewczyna. Uśmiechnęłam się, ponieważ widziałam, że nie może się nadziwić.
Sięgnęłam po swoją komórkę, która leżała na biurku. Stwierdziłam, że powinnam napisać do szatyna.
- A tak w ogóle. - Uniosłam wzrok, żeby spojrzeć na Lily. Dziewczyna podrapała się niepewnie po karku. - Byłaś niesamowita. Mama zaczęła się powtarzać, więc pewnie nie wiedziała już, co powiedzieć.
- Może i tak - uznałam, jednak nasza rodzicielka z pewnością trzymała jeszcze jakiegoś asa w rękawie. Nie wspomniałaby o Marku, gdyby tak nie było. - Dziękuję Lily.
- Ja bym tak nie potrafiła - przyznała, przeciągając się. Ułożyła głowę na poduszce, prostując nogi.
- Mylisz się - powiedziałam. - Też tak uważałam przez długi czas. Wiem, że te kłótnie do niczego nie prowadzą, ale zawsze mam nadzieję, że chociaż częściowo dociera do mamy i taty to, co do nich mówię. Może się nad tym zastanowią.
- To byłoby niepodobne do nich - mruknęła Lily.
- Niestety - odszeptałam, spoglądając na swoją komórkę. - Po prostu pamiętaj, że... nie myśl, że nie możesz się im czasami sprzeciwić. Wiem z własnego doświadczenia, że nie zawsze mają rację.
Blondynka przytaknęła i przyciągnęła do swojej piersi poduszkę. Zależało mi na tym, żeby poczuła, że ma moje wsparcie, ponieważ gdy byłam w jej wieku, brakowało mi go. Chciałam, żeby dziewczyna poczuła akceptację, której nigdy nie otrzyma od rodziców, gdy będzie podejmowała własne decyzje.
Zauważyłam, że Lily zamknęła oczy i rozchyliła lekko wargi. Musiała być zmęczona, ponieważ przełożyłam rozmowę z rodzicami na dosyć późną godzinę. W prawdzie obiecywałam dzień wcześniej Harry'emu, że odbędzie się ona z samego rana, niestety zabrakło mi wtedy jeszcze odwagi.
Uniosłam do góry kąciki ust i w końcu odblokowałam telefon, wchodząc w aplikację z wiadomościami.
Do: Harry
Powiedziałam im.Wysłałam krótką wiadomość do chłopaka, będąc pewna, że to wystarczy. Byłam dumna z siebie, ponieważ po raz pierwszy nie czułam się źle z tym, że podjęłam własną decyzję i robię coś wbrew rodzicom. Na pewno następne dni będą trudne, gdyż mama jak zawsze będzie mnie unikała, a tata nie wymieni ze mną więcej niż dwa słowa, ale to nie było w tym momencie ważne.
Nagle przyszedł SMS od Harry'ego i natychmiast, przejechałam palcem po ekranie komórki. Uśmiechnęłam się, czytając, co napisał i kolejny raz tego wieczoru byłam pewna, że dobrze zrobiłam. Niepewność, którą wcześniej czułam, zastąpiło podekscytowanie.
Od: Harry
Jaki rozmiar sukienki nosisz?liczba słów: 904
CZYTASZ
Gra Przegranych ✔
РазноеJego życie zostało zaplanowane przez innych. Młodego szatyna trudno jest zaskoczyć, ponieważ otaczają go ludzie, którzy wszyscy myślą tak samo i oczekują od niego tego samego. Jest zdania, że tylko z takich osób składa się świat. Jednak intryguje go...