Rozdział 2

480 24 3
                                    

Opuściłam próg uczelni i ruszyłam przed siebie, wracając do domu. Rozpięłam granatową bluzę, którą miałam na sobie z myślą, że będzie dzisiaj chłodno, ale pogoda stała po mojej stronie. Promienie słońca ogrzewały moją twarz.

Uniwersytet stał się moim trzecim domem, zaraz po teatrze, ponieważ spędzałam tam większość swojego czasu. Studiowałam marketing, gdyż moi rodzice uznali, że studia ekonomiczne będą dla mnie najlepszym wyborem. Myślę, że mieli rację, bo nie ciągnęło mnie do medycyny lub przedmiotów ścisłych, ale też nie do prawa, a inne kierunki wydawały mi się być mało przyszłościowe.

Przyszłość była dla mnie wielkim tematem, ponieważ byłam odpowiedzialna za to, żeby była w moim wypadku dobra. Chciałam zarabiać tyle pieniędzy, żebym nie musiała się martwić o następujący dzień i o to czy go przetrwam, czy też nie. Pragnęłam ciężko pracować, żeby to osiągnąć i pokazać wszystkim, że jestem do tego zdolna bez niczyjej pomocy. Zwłaszcza osobom, które we mnie nie wierzyły.

Jedną z tych osób była moja młodsza siostra. Zamiast motywować mnie do dalszego działania, uważała, że stawiam sobie zbyt wysokie cele. Najbardziej zabolało mnie to, że nazwała mnie osobą chytrą, która ma przed oczami tylko sukces i pieniądze, kiedy tak wcale nie było. Lily myliła moją ambicję z chytrością.

Przeszłam na drugą stronę ulicy, wyjmując z kurtki klucze od mieszkania. Kiedy wchodziłam schodami do góry, przypomnięli mi się wczorajsi nastolatkowie i to jak wspólnie śpiewali. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam cicho nucić Frère Jaques, lecz wtrącając w pewnych miejscach angielski tekst piosenki, ponieważ nie znałam francuskiego. Przestałam dopiero w momencie, gdy weszłam do mieszkania.

Rzuciłam okiem na zegar w przedpokoju i westchnęłam. Miałam być dzisiaj w pracy, ale na szczęście mój współpracownik wymienił się ze mną dyżurem. Dzięki temu miałam czas, który miałam zamiar poświęcić nauce. Za to jutro mogłam na spokojnie odpracować swoją zmianę i nie martwić się, że się nie wyrobię.

Weszłam do kuchni i ujrzałam na stole gotowy obiad oraz leżący obok kawałek papieru. Podeszłam bliżej i przeczytałam wiadomość na kartce.

Podgrzej kurczaka i ziemniaki w piekarniku. Surówka jest w lodówce. Smacznego. Mama.

Uśmiechnęłam się, a następnie przygotowałam wszystko według jej poleceń. W krótkim czasie byłam gotowa i ułożyłam jedzenie na talerzu, który zabrałam ze sobą do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Akurat leciały wiadomości.

- Spring Ball zbliża się wielkimi krokami. Wczoraj wybrano mówców, którzy przygotują przemowy na tegoroczną uroczystość. Wciąż nie jest pewne, kto się na niej pojawi, jednak możemy już zdradzić, że czeka nas ciekawe wystąpienie ze strony-

Telewizor zgasł, na co zmrużyłam zdziwiona oczy. Spojrzałam na stolik przede mną, na którym zostawiłam wcześniej pilota i ujrzałam obok stojącą Lily ze skrzyżowanymi ramionami.

- Lily, ja to oglądam - oburzyłam się, rzucając jej srogie spojrzenie, lecz ona jedynie wzruszyła ramionami. Minęła stolik i usiadła obok mnie.

- Musimy porozmawiać - oznajmiła, patrząc się na mnie.

- O czym? - zapytałam i nabiłam na widelec kawałek ziemniaka.

- Mamy w prawdzie jeszcze trochę czasu, ale za mniej więcej sześć miesięcy rodzice obchodzą swoją 25 rocznicę ślubu. Uważam, że w tym roku mogłybyśmy przygotować coś większego, niż bukiet kwiatów dla mamy i tanie perfumy dla taty, oraz zdjęcie naszej dwójki - odpowiedziała, gestykulując rękami. - Zasłużyli sobie na coś lepszego.

Gra Przegranych ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz