Skrzyżowałam ramiona, czując jak zimny wiatr muska moją skórę. Czarne dżinsy opinały moje nogi, a biała koszulka zwisała z ramion. Była trochę za duża i co chwila musiałam ją poprawiać. Dodatkowo nie chroniła mnie od chłodnego powietrza, a na nieszczęście zapomniałam swojej bluzy w domu.
Nagle zatrzymał się przede mną samochód i zauważyłam jak Harry spuszcza szybę, pochylając się nad siedzeniem.
- Wsiadaj zanim mi tu zamarzniesz - rzucił, otwierając drzwi samochodu.
Uśmiechnęłam się, wskakując do czarnego Mercedesa szatyna. Wrzucilam plecak na swoje kolana i zamknęłam za sobą drzwi. Kiedy zapinałam pasy, Harry wyjechał i wziął moją dłoń w swoją, muskając ją swoimi wargami.
- Jesteś zmęczona? - zapytał, skręcając w lewo i opuszczając powoli centrum miasta.
- Pilnowałam dzisiaj tylko na sali - odparłam. Chłopak puścił moją rękę, układając palce na kierownicy.
- Musisz wtedy cały czas stać?
- Prawie cały czas. - Przytaknęłam. - Polega to głównie na podpieraniu drzwi przez niemal trzy godziny.
- Brzmi niesamowice... - zaczął, marszcząc czoło. - ...nudno.
- Właśnie tak jest - oznajmiłam, wzruszając ramionami. - Jedyny plus to przedstawienie. Dzisiejszą sztukę widziałam już chyba ze sto razy niemal w całości.
Harry zagwizdał, podkreślając swoje zaskoczenie.
- Pewnie mogłabyś już sama w nim zagrać - stwierdził, unosząc kąciki ust. - Powinnaś znać wszystkie kwestie na pamięć.
- Myślę, że znam - uznałam, śmiejąc się. - Gdyby jeden z głównych aktorów nagle zasłabł, jestem w stanie wskoczyć na scenę i dokończyć jego solówkę.
- Chciałbym to zobaczyć - powiedział rozbawiony.
- Później by mnie pewnie zwolnili - prychnęłam, kręcąc głową.
- Za uratowanie przedstawienia? - Harry uniósł brwi. - Raczej powinnaś dostać premię.
- To chyba nie tak działa - odparłam, opierając głowę o siedzenie, przyciągając plecak na moich kolanach bliżej siebie i obejmując go.
Spoglądnęłam na szatyna, obserwując to, jak w skupieniu prowadzi samochód. Prawą ręką podkręcił temperaturę i wyłączył radio, które niepotrzebnie grało w tle, ponieważ i tak je zagłuszaliśmy rozmową.
- Przypomniało mi się ostatnio coś - oznajmił Harry, powstrzymując się od uśmiechu.
- Co takiego? - zapytałam niepewnie.
- Kiedy się spotkaliśmy w teatrze... - zaczął, parkując samochód przy wejściu do jakiegoś parku. Nigdy tu nie byłam. - ...zaczęłaś wtedy opowiadać mi o Mozarcie, a ja ci przerwałem.
- Ale to nic takiego - mruknęłam, odwracając wzrok i otworzyłam plecak, udając, że czegoś w nim szukam.
- Dokończ to, co wtedy chciałaś powiedzieć. - Harry wyłączył motor, wyjmując kluczyki. Następnie otworzył schowek przede mną, zabierając z niego komórkę.
- Nie wiem, na czym skończyłam - odparłam nieśmiale, zamykając swój plecak.
- Ja wiem - powiedział zielonooki, wysiadając. Przebiegł przed samochodem i otworzył drzwi po mojej stronie, podając mi swoją rękę.
Wyszłam z pomocą szatyna na zewnątrz i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Harry w tym czasie, zdążył już podejść do bagażnika i wyjął z niego dwa koce oraz torbę średniej wielkości. Zarzucił ją sobie przez ramię, zamykając samochód i podszedł do mnie.
CZYTASZ
Gra Przegranych ✔
De TodoJego życie zostało zaplanowane przez innych. Młodego szatyna trudno jest zaskoczyć, ponieważ otaczają go ludzie, którzy wszyscy myślą tak samo i oczekują od niego tego samego. Jest zdania, że tylko z takich osób składa się świat. Jednak intryguje go...