- Twoja kawa - powiedziałam, stawiając przed Meredith jej wygraną. Byłam pewna, że to ona będzie musiała mnie kupować kawę, jednak wszystko potoczyło się trochę inaczej.
- Dziękuję - odparła z uśmiechem na ustach.
Usiadłam na przeciwko Mer i zdjęłam pokrywkę własnego kubka kawy. Zdecydowałam się na tańszą opcję, ponieważ Mer bez zastanowienia zamówiła chyba najdroższy napój z menu. Dosypałam do napoju łyżeczkę cukru i zamieszałam go rurką.
- Powiedziałam mu wczoraj, że moja mama chciałaby go poznać - zaczęłam, bo czułam, że musiałam to z siebie wyrzucić. - Nie był tym zachwycony.
- Wydaje mi się, że twoja mama przemyślała sprawę i chce dać mu szansę - wtrąciła dziewczyna, zakręcjąc na palcu blond włosy. - Na pewno go polubi, jeżeli cię uszczęśliwia.
- Nie byłabym tego taka pewna. - Wzruszyłam ramionami. - Ale spotkanie na pewno nie będzie gorsze od tego z jego rodzicami.
- A w wywiadach wydają się tacy mili - wspomniała dziewczyna z zawodem.
- Może i są mili, ale niestety nie wobec mnie - burknęłam, zaczesując włosy za ucho. - Wiem, nie powinnam się tym aż tak przejmować, bo to nie z nimi jestem w związku, ale trochę boli, Mer. Nie wiem, jak ich przekonać do siebie.
- Może potrzebują trochę czasu. Może im przejdzie - uznała, przechylając głowę.
- Może i tak.
Napiłam się swojej kawy, rozglądając się po kawiarni. Moją uwagę przykuła nagle uniesiona komórka, której kamera była skierowana tuż na mnie. Należała do młodej dziewczyny z kolorowymi końcówkami i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że jej celem było nagranie mnie. Natychmiast zakryłam lewą dłonią twarz i przesunęłam się tak, aby Meredith mnie zasłaniała swoim ciałem.
- Mer, ktoś mnie chyba próbuje uchwycić na kamerce - wyszeptałam, spuszczając wzrok.
- Jesteś pewna? - zapytała.
- Ma uniesioną komórkę, skierowaną w naszą stronę - odparłam i odważyłam się jeszcze raz spojrzeć w tamtym kierunku. Jej telefon wciąż był w górze. - Nie przestała.
- Nie panikuj. Po prostu ją zignoruj - rzekła spokojnym tonem, sięgając po moją dłoń. - Spokojnie.
- Dobrze. - Spuściłam rękę, odsłaniajac twarz. Po prostu ją zignoruj, Dea. Zrobi nagranie, zdjęcie, cokolwiek i cię zostawi w spokoju.
- W ogóle to jak się miewa Lily? - Spoglądnęłam na Meredith, która wciąż trzymała swoje palce wokół moich.
- Lily ma się dobrze - odpowiedziałam. - Oglądała galę. Cieszyła się z pocałunku.
- Jak wszyscy - uznała dziewczyna.
- Wiesz, ale dla niej jest to jeszcze coś innego. - Uśmiechnęłam się pod nosem na samą myśl. - Czasami zachowuje się jak mała dziewczynka. Zapytała mnie dzisiaj z całkowitą powagą, czy Harry i ja bierzemy ślub. Potem wspomniała coś o tym, że chciałaby zostać młodą ciocią. A ja nawet nie wiem, co jej powiedzieć. Jeżeli jest nam dana wspólna przyszłość, to to wszystko jest jeszcze przed nami. Nie myślę o tym, szczerze mówiąc.
- Lubię to w Lily - oznajmiła Meredith, unosząc kąciki ust.
- Czyli?
- Właśnie tę jej niewinność - wytłumaczyła. - Kiedy zastępowałam cię w sklepie miałam z nią tyle szczerych i osobistych pogawędek. Nawet nie wiesz ile myśli siedzi w tych młodych umysłach. Czasami brakuje mi tego u osób dorosłych.
- Może z czasem człowiek się po prostu uczy, że nie warto być zbyt szczerym - wtrąciłam, przechylając nieznacznie głowę.
- Problem tkwi w tym, że brakuje wzajemnej szczerości - stwierdziła. - Co z tego, że jedna strona jest otwarta, jeżeli druga wściska jej bzdury.
liczba słów: 512
CZYTASZ
Gra Przegranych ✔
RandomJego życie zostało zaplanowane przez innych. Młodego szatyna trudno jest zaskoczyć, ponieważ otaczają go ludzie, którzy wszyscy myślą tak samo i oczekują od niego tego samego. Jest zdania, że tylko z takich osób składa się świat. Jednak intryguje go...