Rozdział 27

229 17 8
                                    

- Nie widziałam jeszcze nigdy tak dużej kolekcji filmowej - powiedziała Lily, stojąc przed wysokim regałem wypełnionym płytami DVD.

- Ja też nie - odparłam, rozglądając się po ogromnym salonie Harry'ego.

Wszystkie meble w nim były białe i dopasowane do siebie. Beżowe ściany współgrały idealnie z dodatkami w pomieszczeniu. W niektórych miejscach wisiały zdjęcia rodzinne szatyna oraz zwykłe obrazy prawdopodobnie znanych artystów.

Siedząc na chyba najwygodniejszej kanapie na świecie, bałam się ruszyć z miejsca, w obawie, że coś zepsuję. Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej, uważając, że jest to bezpieczniejsze niż trzymanie ich w pobliżu szklanego stolika. Co chwila zerkałam uważnie na Lily, żeby przypadkiem czegoś nie zwaliła z półek, przed którymi stała. Harry stwierdził, że powinna wybrać jakiś film do obejrzenia, ale nie spodziewała się takiej ilości płyt.

- Masz już coś? - Chłopak wstąpił do salonu z kompresem chłodzącym, spoglądając na moją siostrę. Lily zaprzeczyła, kręcąc głową.

- Masz bardzo dużo filmów - powiedziała, odkładając opakowanie jednego z nich spowrotem na półkę i westchnęła.

- Zaraz przyjdę do ciebie. - Harry usiadł obok mnie, odkładając na bok woreczek do okładów. - Przysuń się do mnie.

Zdjęłam swoje nogi z kanapy i ostrożnie przybliżyłam się do szatyna, obserwując przez cały czas stolik przede mną, nie chcąc przypadkiem w niego uderzyć i rozbić go na kawałeczki.

Harry złapał za moją brodę, unosząc ją delikatnie do góry i przyglądając się małemu guzowi na moim czole.

- Wygląda na to, że moja głowa jednak nie jest taka pusta - stwierdził rozbawiony. Przejechał dłonią po zaczerwienionym miejscu. - Na szczęście to nic wielkiego.

- Dlaczego tobie nic się nie stało? - zapytałam, przyglądając się chłopakowi.

- Nie uderzyliśmy w siebie do końca równocześnie. Raczej ja w ciebie - tłumaczył, sięgając po woreczek. - W sumie nie wiedziałem, że można komuś nabić guza własną czaszką.

- Teraz już wiesz - odparłam i wzdrygnęłam się w momencie, gdy Harry położył na moim czole kompres. Zimno było początkowo niespodziewane, jednak z czasem stało się przyjemne.

- Miejmy nadzieję, że to coś da - dodał, puszczając moją twarz i wstając.

Szatyn podszedł do Lily i zaglądając przez jej ramię, spojrzał na to, co trzyma w rękach.

- Ten film jest w porządku - stwierdził. - Ale lepsza jest jego druga część.

- Może ty coś wybierz - zaproponowała moja siostra, odkładając także ten film. - Znasz się na tym lepiej.

Harry podparł boki, zastanawiając się. Zaczął błądzić wzrokiem z jednej półki do drugiej.

- Już wiem - stwierdził. Przeszedł za blonydnką i stanął po jej lewej. Schylił się, aby sięgnąć po odpowiedni film.

- What it takes - przeczytała Lily, kiedy zielonooki wręczył jej opakowanie z płytą. - Co to za gatunek?

- Komedia romantyczna - odpowiedział chłopak. - Gra w nim młody Godwell oraz Hélène Terry. Genialni aktorzy.

Przyglądałam się Harry'emu oraz temu z jaką pasją opowiada o swoich ulubionych aktorach i uśmiechnęłam się. Natychmiast zauważyłam, że zna się na grze aktorskiej i prawdopodobnie bez problemy potrafi odróżnić dobrych aktorów od tych przeciętnych.

Gra Przegranych ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz