Rozdział 49

154 12 0
                                    

- Wczoraj nie rozmawiałam z nim w ogóle. Dzisiaj wysłał mi w południe wiadomość. - Dziewczyna uniosła moją głowę nieco wyżej i przejechała jeszcze raz pewnego rodzaju pudrem po mojej twarzy.

- Jest teraz bardzo zestresowany - odparła ze spokojem Anna. - Musisz mu to wybaczyć.

- Wiem i jak najbardziej to rozumiem. - Skrzyżowałam ramiona, przyglądając się temu, jak dziewczyna sięga po nowy pędzel i kolejne pudełeczko. - Jeżeli potrzebuje czasu dla siebie, to chcę mu go dać. Nie naciskam.

Anna przytaknęła, siadając na przeciwko mnie. Zaczęła nakładać na moją skórę bronzer, modelując moją twarz. Robiłyśmy próbę makijażu i kosmetyków na galę. Harry nie wiedział, że jestem u jego kuzynki i właśnie jednym z powodów tego było to, że przez ostatnie dwa dni był bardzo zabiegany. Czego nie miałam mu za złe. Naprawdę. Jednak chciałam, żeby ze mną o tym porozmawiał. Pomógłby tym i sobie i mi, ponieważ zmagam się z wiecznym stresem odkąd pamiętam.

- Jest dzisiaj u swoich rodziców - oznajmiła dziewczyna i patrząc na nią, widziałam, że jest to coś, czego nie powinna mi mówić. - Na pewno wiesz, że nie dogadują się szczególnie dobrze.

- Mówił mi o tym - potwierdziłam.

- Próbuje namówić ich od dłuższego czasu do spotkania z tobą - dodała jakby z grymasem na twarzy. To nie mogło oznaczać nic dobrego. - Nie chcą się zgodzić. Dla nich nie istniejesz.

Przygryzłam wargę, spuszczając wzrok. Ta wiadomość dotknęła mnie w inny sposób niż jakiekolwiek słowa zrobiły to dotychczas. Czułam smutek, ale i bezradność oraz coś jeszcze, czego nie potrafiłam określić. Zacisnęłam nieświadomie rękę w pięść. Dopiero chwilę później sobie to uświadomiłam, kiedy ciemnoskóra zaczęła znowu mówić.

- Chciałam ci to powiedzieć, bo wiem, że on tego nie zrobi - kontynuowała, ale wciąż unikałam jej spojrzenia. - A powinnaś wiedzieć, bo w końcu też wybierają się na Spring Ball. Nie wykluczałabym przypadkowego, albo i mniej przypadkowego spotkania na gali, chociaż Harry będzie próbował trzymać was od siebie z daleka.

- Byłoby w tym coś złego? - zapytałam, marszcząc brwi. - Może gdyby mnie poznali... może wtedy...

- Są... jakby to określić. - Brunetka przyłożyła palec do twarzy, rozglądając się po pokoju. - Są specyficzni.

- Specyficzni? - zdziwiłam się, krzyżując ramiona.

- Właśnie tak - potwierdziła. - musisz wiedzieć, że Harry bardzo się od nich różni. Nie było tak zawsze. Przez długi czas był do nich nawet bardzo podobny. Ale nie myśl, że potraktują cię chociaż trochę tak, jak on to teraz robi.

- Czyli wcześniej był równie specyficzny? - zapytałam żartem. Anna prychnęła i przytaknęła. Sięgnęła po jakiś produkt i kazała mi zamknąć oczy.

- Dlatego on i Thana początkowo nawet funkcjonowali. Wiem, że przedstawia to nieco inaczej, ale chyba robi tak, żeby poczuć się ze sobą lepiej - uznała brunetka, smarując coś na moje powieki. Prawdopodobnie był to korektor lub inna baza, na którą zaraz zaczęła nakładać różne cienie.

- Jaki był wtedy? - Anna ułożyła dłoń na mojej twarzy, skupiając się na kąciku mojego oka.

- Powiedziałabym, że był po prostu mniej dojrzały - odparła. - Gdyby nie to, że jesteśmy rodziną, nie poświęciłby mi większej uwagi. Był z niego niezły dupek, który zadawał się tylko z osobami, które potrafiły mu dorównać zasobem pieniężnym.

- Poważnie? - Nawet nie byłam w stanie wyobrazić sobie takiego Harry'ego. To, jakiego go opisywała Anna, nie było w ogóle do niego podobne.

- Nie żartuję - powiedziała brunetka. - Naprawdę się zmienił i to w dość krótkim czasie.

Gra Przegranych ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz