- Kiedy im powiesz? - zapytał Harry, idąc kilka kroków za mną.
Było wczesne popołudnie i szatyn stwierdził, że ryzyko, że ktoś nas zauważy, jest wtedy większe niż wieczorem, kiedy już jest ciemno. Wolał właśnie dlatego trzymać odstęp.
Znowu przyozdobił twarz okularami i nałożył na głowę kaptur szarej bluzy. Widziałam momentami, że właśnie ta część naszych spotkań męczyła go tak samo jak mnie. Ciągłe chowanie się przed innymi z obawą, że dorwą nas po raz kolejny media. Denerwowało mnie to.
- Jeszcze nie wiem - westchnęłam, krzyżując ramiona. - Na pewno nie dzisiaj.
- Musisz z nimi o tym porozmawiać - dodał. - Nie tylko dlatego, że z nimi mieszkasz. Powinni wiedzieć, co się dzieje w twoim życiu. Ukrywanie przed nimi zdjęć i artykułów jest bez sensu.
- Nie ukrywam tego przed nimi - zaprzeczyłam. - Po prostu im nie powiedziałam.
- Dea, mówię poważnie - odparł zirytowany.
- To nie jest takie proste - wycedziłam, piorunując go wzrokiem. - Jak niby mam im na luzie oznajmić, że Harry Styles zaprosił mnie na Spring Ball?
- Nie ukrywając tego przed nimi - powiedział, marszcząc czoło.
Wywróciłam oczami, odwracając spojrzenie. Nie chciałam o tym już mówić, a szatyn nie chciał odpuścić. Miał rację, to prawda. Miałam im powiedzieć już przedwczoraj, tak mu wcześniej obiecałam, jednak po prostu nie wiedziałam jak. To naprawdę nie było proste.
Przeszłam przez ulicę, widząc, że nie znajdowały się na niej żadne samochody i zatrzymałam się przed teatrem. Harry przystanął dla pewności, rzucając dwa krótkie spojrzenia w lewo i prawo.
Kiedy chłopak znalazł się obok mnie, złapałam za jego rękę i poprowadziłam go schodami do budynku. Zatrzymaliśmy się w holu, gdzie od czasu do czasu wchodzili lub wychodzili moi współpracownicy. Poza tym nie było tu raczej nikogo, dlatego uznałam, że to dosyć bezpieczne miejsce.
- Niepotrzebnie to odkładasz. - Uniósł do góry moją brodę. Sięgnęłam po jego okulary słoneczne, zdejmując je.
- Wiem - odparłam i wydęłam wargę, przyglądając się jego oczom.
- Nawet nie zauważysz jak szybko minie miesiąc - dodał. - Chciałbym, żebyś w tym czasie poznała jeszcze Annę.
- Mówiłeś jej o mnie? - zapytałam, unosząc brew.
- Chyba powinna wiedzieć, kogo będzie musiała niańczyć - odpowiedział, szczerząc się, za co dostał ode mnie w ramię.
- Uważaj sobie - powiedziałam, zakładając okulary szatyna na nos. Rozglądnęłam się po holu, widząc wszystko przyciemnione i zatrzymałam swój wzrok na Harrym.
- Możesz mi je oddać? - Chłopak próbował mi zdjąć swoją własność, ale odsunęłam się od niego o dwa kroki.
- Podobają mi się - oznajmiłam i zsunęłam je niżej. - Jak wyglądam?
- Jak złodziejka okularów przeciwsłonecznych - zażartował i podszedł do mnie. Tym razem pozwoliłam mu wziąć ode mnie swoje szkła, które szatyn następnie zahaczył o swoją bluzę.
Odwróciłam głowę, aby spojrzeć na zegar za nami i westchnęłam.
- Muszę się już zbierać - mruknęłam niezadowolona.
Czekała mnie podwójna zmiana, ponieważ w niedzielę zawsze odbywały się dwa przedstawienia. W tym momencie cieszyłam się, że to nie ja muszę skakać po scenie, chociaż przyznam, że zdarzało mi się też zazdrościć aktorom naszego teatru. Czasami chciałabym zatańczyć w jednym z musicali, które gramy i otrzymać za to głośne oklaski. Tak jak dawniej z Markiem podczas nielicznych zawodów. Wtedy mnie podziwiano, ale teraz już nikt o tym nie pamiętał. Nie raz sama o tym zapominałam.
- Nie zamęcz się - powiedział Harry, przyciągając mnie do siebie. Bardzo ładnie dzisiaj pachniał i chociażby dlatego, wolałabym móc spędzić z nim więcej czasu.
- Postaram się - odparłam z uśmiechem, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
Na twarzy Harry'ego także zagościł uśmiech. Złapał za klamkę drzwi i powoli je otworzył.
- Wciąż stoi ta kawa we wtorek? - Zrobił pojedynczy krok na zewnątrz, podtrzymując ramieniem jedno skrzydło drzwi.
- Będę czekała przed uczelnią. - Przytaknęłam, chowając dłonie do kieszeni dżinsów.
Harry kiwnął podobnie jak ja to zrobiłam głową i zniknął za drzwiami. Stałam jeszcze przez kilka sekund w holu, przygryzając wargę.
Jak miałam powiedzieć rodzicom, że poznałam wspaniałego chłopaka, który sprawia, że żałuję niemal wszystkich swoich decyzji życiowych, do których oni mnie wcześniej namawiali?
Na pewno nie będzie im się podobał fakt, że zapiszę Lily na zajęcia taneczne. Do tego przecież także przekonał mnie Harry.
Albo co miałabym im powiedzieć, gdyby zobaczyli zdjęcia szatyna z piękną brunetką u swego boku? Stwierdziliby, że jestem głupia, pakując się w taką poplątaną sytuację.
Poza tym czasami sama zastanawiałam się, czy to wszystko ma naprawdę sens. Przez większość czasu wydawało mi się, że jak najbardziej. Gdy patrzyłam na to z perspektywy moich rodziców, ani trochę.
Nie wiedziałem wobec tego, co jest prawdą. Harry powiedziałby pewnie, że mam posłuchać własnego serca, a nie zastanawiać się nad tym, co pomyślą inni, lub nawet, co on sam o tym pomyśli. Na pewno miałby rację, ale to wcale niczego by nie ułatwiło.
Westchnęłam, masując delikatnie skronie. Czułam nadchodzący ból głowy, więc stwierdziłam, że pójdę już do garderoby. Dla mnie ten dzień dopiero się zaczął.
liczba słów: 768
CZYTASZ
Gra Przegranych ✔
RandomJego życie zostało zaplanowane przez innych. Młodego szatyna trudno jest zaskoczyć, ponieważ otaczają go ludzie, którzy wszyscy myślą tak samo i oczekują od niego tego samego. Jest zdania, że tylko z takich osób składa się świat. Jednak intryguje go...