Rozdział 50

205 14 8
                                    

Harry wypowiedział ostatnie słowa swojej przemowy, a ja zaczęłam klaskać. Siedziałam na jego łóżku, a chłopak stał przede mną i ćwiczył po raz kolejny to, co chciał powiedzieć. Świetnie sobie radził, więc byłam dobrej myśli.

- Bis! Bis! Chcemy powtórki! - zawołałam, złożywszy dłonie w trąbkę.

Szatyn zaczął się śmiać, zaczesując swoje włosy. Uśmiechnęłam się do niego, przechylając nieznacznie głowę i opuszczając ręce.

- Nie pomyślałbym, że jesteś typem obciachowego rodzica - stwierdził chłopak, kładąc się obok mnie. Uniósł brodę, zatrzymując na mnie wzrok. Prychnęłam, szturchając go w ramię.

- Jasne, że jestem - zgodziłam się, przytakując. - Chyba ktoś tu wciąż słabo mnie zna.

- O kim mówisz? - Szatyn rozglądnał się po pokoju, udając, że nie chodziło o niego. Wywróciłam oczami i przewróciłam ciało na lewy bok, układając głowę na poduszce.

- O tobie, głupku. - Spoglądnął na mnie, unosząc kąciki ust. Ułożył dłonie na swoim brzuchu i zamknął oczy.

- Przepytaj mnie - powiedział, a cwany półuśmiech nie opuszczał jego twarzy. - Zobaczysz, że znam cię lepiej niż ci się wydaje.

- Nie byłabym tego taka pewna - odparłam.

- Założymy się - wtrącił Harry. Nie unosząc powiek, wystawił w moją stronę swoją prawą dłoń. - Zadasz mi dziesięć pytań. Jeżeli na dwa z nich odpowiem źle, wygrałaś.

- Jaka jest wygrana? - dopytałam, będąc nagle zaciekawiona jego propozycją.

- Dziesięciominutowe drapanie po plecach - odpowiedział, otwierając jedno oko. Przygryzłam policzek od środka, dając sobie chwilę na zastanowienie się.

- Stoi. - Potrząsnęłam jego rękę, a Harry z zadowoloniem znowu ułożył skrzyżowane ręce na swoim brzuchu i zamknął oczy.

- No to dajesz. - Widziałam jaki był pewny tego, że odpowie na wszystko prawidłowo. I przyznam, chłopak znał mnie dobrze. Lepiej niż ktokolwiek inny. Gdybym zadała komuś innemu te same pytania, odpowiedziałby pewnie tylko na dwa z nich dobrze.

- Zacznę od czegoś prostego - oznajmiłam, krzyżując ramiona w podobny sposób jak Harry. - Żebyś nie doznał prawdziwej porażki.

- Nie martw się. Dam radę. - Machnął ręką.

- No dobrze - mruknęłam. - Pierwsze pytanie. Kiedy mam urodziny?

- Easy - rzucił szatyn, podśmiewując się pod nosem. - Pierwszego lutego.

- Zgadza się - odparłam, nie spodziewając się niczego innego. Nasze urodziny wypadały tego samego dnia i byłam pewna, że Harry o tym pamięta.

- Następne pytanie.

- Muszę się zastanowić - uznałam, marszcząc czoło i wpatrując się w sufit w poszukiwaniu pomysłu. - Kim się fascynuję?

- Poza mną? - zażartował.

- Poza tobą - rzekłam z delikatnym uśmiechem na ustach.

- Mozart - odpowiedział bez wahania.

- Bingo - potwierdziłam jego wypowiedź. - Dwa pytania z dziesięciu już masz za sobą.

- Jestem gotów na więcej.

- Gdzie się urodziłam? - Testowałam go wciąż z łatwiejszych pytań.

- Londyn. - Znowu szybka odpowiedź.

- Kto mi przyrządził moją cudną bliznę na twarzy? - zapytałam, wypowiadając swoje słowa z sarkazmem.

Gra Przegranych ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz