Włożyłam ołówek między zęby, przerabiając materiał z ostatniego wykładu. Lubiłam pisać własne notatki zaraz po zajęciach. Samo notowanie sprawiało mi pewnego rodzaju przyjemność.
Sięgnęłam po nową kartkę i zaczęłam analizę następnego rozdziału, gdy usłyszałam nagle ciche pukanie do drzwi. Zmarszczyłam brwi, wiedząc, że Lily by nie pukała przed wejściem do naszego pokoju.
Zakręciłam się na krześle obrotowym i przychyliłam głowę na prawy bok. Wyjęłam ołówek z ust, przyglądając się drzwiom, tak jakbym miała nagle przez nie przejrzeć.
- Tak? - burknęłam w końcu niepewnie.
Zza drzwi wyłoniła się moja mama, zaskakując mnie, ponieważ unikałyśmy siebie nawzajem od dłuższego czasu. A dokładniej, odkąd opowiedziałam rodzicom o Harrym i balu. Mieli mi cały czas za złe, że nie chcę ich w tej kwestii posłuchać.
- Masz chwilę? - zapytała, wstępując do środka. Przytaknęłam, a ona usiadła na łóżku. Spuściła głowę, splatając palce na swoich kolanach. - Musimy chyba porozmawiać.
Patrzyłam się na nią, nic nie mówiąc. Ołówek wsunęłam za ucho i czekałam, aż to ona coś od siebie doda. Skrzyżowałam ramiona.
- Myśleliśmy z tatą o tym, co nam opowiedziałaś - zaczęła, unosząc wzrok i zobaczyłam w jej oczach ten sam błękit, który widziałam w swoich własnych. To tak jakbym patrzyła się w lustro.
- Wiem, co o tym sądzicie - wtrąciłam, kręcąc delikatnie głową. - Rozumiem też, dlaczego tak właśnie myślicie o tym wszystkim, ale...
- W dalszym ciągu nie zmieniliśmy zdania - przerwała mi, unosząc wysoko brwi.
- Oh - szepnęłam, nie wiedząc, co powiedzieć. Zanim to powiedziała, miałam w sobie dosłownie ziarnko nadzieji, że jednak ta rozmowa potoczy się tym razem inaczej.
- Ale... - Zatrzymałam swój wzrok na jej dłoniach, chcąc uniknąć jej spojrzenia. - Nie chcemy, żeby to tak wyglądało. Jesteś naszą pierwszą córką, w którą przez lata pokładaliśmy tyle nadzieji i miłości. Jedno odmienne zdanie nie powinno być w stanie nam zepsuć to, co tak długo budowaliśmy.
Wciąż spoglądałam w dół i nic nie powiedziałam. Praktycznie nie zareagowałam na to, co mi przed chwilą wyznała, bo wydawało mi się to wszystko takie sztuczne. Nie przyszła mnie przeprosić, lecz chciała, żebyśmy po prostu zaczęli ze sobą znowu rozmawiać. A przez chwilę wydawało mi się, że może moi rodzice stwierdzili, że ich córka potrafi też zadbać o siebie bez ich pomocy. Bo o to tu przecież chodziło. Chcieli kontrolować moje życie, wmawiając mi, że bez nich nie dam rady.
- Masz rację - odparłam w końcu. - Byłoby bez sensu to wszystko wyrzucić za okno.
- Cieszę się, że też to tak widzisz, córciu - oznajmiła, wstając. Klasnęła uradowana w ręce. - Mogłabyś wpaść jutro znowu do sklepu. Rano będziemy potrzebowali wsparcia.
Rano? Rano chciałam spotkać się z Harrym. Zaprosił mnie na śniadanie i już potwierdziłam, że przyjdę. Poza tym, nie uśmiechało mi się w sobotę rano stać w sklepie i układać kolejny raz nowe produkty. Wieczorem miałam jeszcze zmianę w teatrze i muszę znaleźć też czas na naukę.
- Jutro jestem zajęta - oznajmiłam w końcu. Moja mama słysząc mnie uniosła wysoko brwi.
- Zajęta? - zdziwiła się. - Niby czym?
- Muszę załatwić coś na uniwersytecie. System nie przyjmuje mojego loginu, a na maila, którego napisałam tydzień temu, wciąż nie dostałam odpowiedzi - skłamałam, ale z taką łatwością, że aż zadziwiłam samą siebie.
CZYTASZ
Gra Przegranych ✔
РазноеJego życie zostało zaplanowane przez innych. Młodego szatyna trudno jest zaskoczyć, ponieważ otaczają go ludzie, którzy wszyscy myślą tak samo i oczekują od niego tego samego. Jest zdania, że tylko z takich osób składa się świat. Jednak intryguje go...