Rozdział 26

173 11 3
                                    

- Wtedy moja mama krzyknęła za mną, że jeszcze nie skończyliśmy - opowiadałam Harry'emu, jak zareagowali moi rodzice na wiadomość o gali. Siedzieliśmy w moim samochodzie i rzucając szybkie spojrzenie w stronę szatyna, upewniłam się, że zapiął pasy. - Na co jej powiedziałam, że ja skończyłam i zostawiłam ich samych w salonie.

- Jestem pod wrażeniem - stwierdził z uśmiechem na twarzy. - Jak się z tym czułaś?

- O dziwo naprawdę dobrze - odparłam, przekręcając kluczyki. Rozbrzmiał cichy warkot silnika i wrzucając odpowiedni bieg, zaczęłam się powoli wycofywać. - W prawdzie czuję teraz nieprzyjemne napięcie między mną a rodzicami, ale raczej nic z tym nie zrobię, jeżeli nie wyrażą chęci zrozumienia mnie.

- Daj im trochę czasu - doradził chłopak, przesuwając swoje siedzenie do tył, aby mieć więcej miejsca na nogi. Wyprostował je i skrzyżował ramiona.

Ruszyłam przed siebie, dodając co jakiś czas gazu. Harry pozwolił sobie na włączenie radia i zaczął skakać po różnych częstotliwościach, zanim zdecydował się na jakiś kanał muzyczny.

- Jak twoja siostra wpadła w ogóle na pomysł zapisania się na kurs tańca? - zapytał nagle.

- Nie wiem - odparłam, wzruszając ramionami. - Lily chyba zawsze interesował taniec.

- Pytam, bo chociaż na pewno warto znać podstawowe kroki tańców towarzyskich, nie każdy w jej wieku chciałby chodzić na lekcje tego typu - uznał.

- Masz na myśli, że nie są dla czternastolatków wystarczająco cool? - prychnęłam, unosząc brwi.

- Przecież wiesz, jacy potrafią być - powiedział, śmiejąc się. - Dla niektórych jest to pierwsza styczność z płcią przeciwną.

- Bez przesady. - Zaczęłam kręcić głową, uśmiechając się. - Zdziwiłbyś się, ilu z nich już randkuje.

- Katastrofa. - Odetchnął udając przejęcie. - Ja w ich wieku bawiłem się jeszcze samochodzikami.

- Ty w ich wieku pewnie całowałeś się na planie filmowym - odparłam.

Rzuciłam mu krótkie spojrzenie, a Harry uśmiechnął się i wzruszył niewinnie ramionami.

- Wiedziałam - powiedziałam pod nosem, przytakując.

- A ty co robiłaś w wieku czternastu lat? - zapytał szatyn.

- Muszę się zastanowić - stwierdziłam, marszcząc brwi. Przygryzłam delikatnie dolną wargę i po chwili wypuściłam ją spomiędzy zębów. - Byłam na swoim pierwszym koncercie. Panic! At the disco.

- Twoi rodzice cię puścili? - zdziwił się, a ja natychmiast zaczęłam kręcić głową.

- No co ty. - Uśmiechnęłam się i kiwnęłam lekko głową. - Poszłam tam potajemnie, mówiąc, że nocuję u swojej najlepszej przyjaciółki. Nawet teraz nie wiedzą, że tam byłam.

- Nie spodziewałbym się tego po tobie - uznał. - Aristoteles non semper Aristoteles, że tak powiem.

- Chwila, co? - Uniosłam brwi, śmiejąc się. - Wiesz, że nie znam łaciny.

- Arystoteles nie zawsze jest Arystotelesem - przetłumaczył zadowolony z siebie.

- Co ma to wspólnego z tym, co mówiłam? - zapytałam zmieszana, skręcając. Zaraz znalazłam się w uliczce, która prowadziła do szkoły Lily.

- Amadea nie zawsze jest Amadeą - odparł lekko rozbawiony. - Mam ci to jeszcze wytłumaczyć, czy już rozumiesz?

- Rozumiem - odparłam, unosząc kąciki ust. Zerknęłam na Harry'ego, który mi się przyglądał.

Gra Przegranych ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz