- I... - Przesunęłam myszkę w stronę czerwonego przycisku i nacisnęłam go. - zamówione.
Lily klasnęła w ręce i opadła na nasze łóżko.
- W końcu mamy z tym spokój - ucieszyła się, zamykając oczy. Też byłam z tego zadowolona. Ciągłe odkładanie pieniędzy na siebie i dodatkowo na podróż, oraz oddawanie pewnej sumy mojej wypłaty rodzicom było męczące. Za każdym razem zostawałabym z nie zbyt dużą ilością pieniędzy na koncie, a musiały mi one starczyć na własne wydatki. Mieszkanie z rodzicami opłacało mi się jedynie ze względu na to, że mieszkałam z nimi praktycznie za darmo i to nie zbyt daleko centrum miasta. Oczywiście pieniądze, które im oddawałam, częściowo obejmowały koszta za mieszkanie, ale głównie szły one na jedzenie i inne drobiazgi.
- Teraz musimy tylko czekać na potwierdzenie - dodałam i zamknęłam laptop.
- Mama nie zauważy, że w tym miesiącu otrzyma od ciebie mniej? - zapytała Lily, unosząc brew.
- Po prostu powiem jej, że potrzebowałam nowych książek na studia. - Wzruszyłam ramionami. - Poza tym wpłaciłam na jej konto całkiem sporo pieniędzy. Po prostu sama zachowałam w tym miesiącu nieco mniej. Możliwe nawet, że nie będzie dopytywała.
- Mama jest wścibska - stwierdziła dziewczyna.
- Bez obaw. Ogarnę to jakoś - odparłam, wstając z krzesła, rozciągając nad głową ręce po długim siedzeniu przed ekranem. - Masz ochotę na lody czekoladowe? Chyba zasłużyłyśmy sobie na nagrodę.
- Tak! - Lily od razu uniosła się z łóżka, pędząc w stronę drzwi. Chyba nie musiałam tłumaczyć, że czekoladowe lody to jej ulubione.
Roześmiana udałam się za nią do kuchni. Przechodząc przez przedpokój ujrzałam w lustrze swoje odbicie i lekko uśmiechnęłam się sama do siebie. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, jednak obiecałam dzień wcześniej Harry'emu, że sprawię, że częstsze uśmiechanie się stanie się moim nawykiem. Szczególnie to uśmiechanie się do samej siebie.
- Miał na imię Mark - oznajmiłam, kładąc ręce na swoich nogach i spuszczając wzrok. Harry oparł brodę na moim ramieniu, wzmacniając uścisk w okół mojej talii. Czekaliśmy na tramwaj, a szatyn posadził mnie na swoich kolanach, twierdząc, że będzie nam cieplej. - A twoja wielka miłość?
- Cindy - odpowiedział, nie dodając nic więcej. Nie interesowało mnie też w sumie nic więcej. Znałam już powód ich rozstania, który wydawał mi się głupi. Wiedziałam, kiedy Harry wyznał jej pierwszy raz miłość, a ona już wtedy nie potrafiła odwzajemnić tego uczucia. Powiedział mi też, że miała niesamowite oczy, czego już nie musiał dodawać, bo od razu zaczęłam się zastanawiać, czy moje oczy mogłyby kiedykolwiek dorównać jej oczom.
Harry złapał moją twarz między swoje palce, przybliżając mnie do siebie i złożył na moich ustach pocałunek. Zaraz się ode mnie oderwał, ale nawet te krótkie buziaki były nadzwyczaj przyjemne. Może nawet trochę dziwne, ponieważ niemal przez cały czas rozmawialiśmy o swoich byłych, albo jak w moim przypadku, "tak jakby byłym". Mark i ja nigdy nie byliśmy parą, ale nikt nie zaprzeczyłby temu, że wyglądaliśmy jak para. Dobrze o tym wiedział i specjalnie dzień w dzień robił mi nadzieję, że może kiedyś też będziemy tą parą. Ale tak się nigdy nie stało.
- Między jakie myśli wpłynęłaś tym razem? - wyszeptał Harry, łaskocząc mnie swoimi włosami.
- Rozmyślam o nim - odparłam, wzruszając ramionami. - Wiem, nie powinnam.
- To nic złego - stwierdził, szturchając mnie palcem w czubek nosa. Oddałam mu i także lekko go pstryknęłam, uśmiechając się. - Może powiedz mi, co najbardziej w nim nienawidziłaś.
CZYTASZ
Gra Przegranych ✔
RandomJego życie zostało zaplanowane przez innych. Młodego szatyna trudno jest zaskoczyć, ponieważ otaczają go ludzie, którzy wszyscy myślą tak samo i oczekują od niego tego samego. Jest zdania, że tylko z takich osób składa się świat. Jednak intryguje go...