Rozdział 64

259 18 4
                                    

Siedziałam oparta o szatyna z książką w jednej ręce i ołówkiem w drugiej, podczas gdy on czytał jakieś lekkie opowiadanie miłosne, którego wątek już zdążyłam zapomnieć. Z resztą dopiero zaczął czytać, więc jeszcze sam do końca nie wiedział o czym jest. Co jakiś czas delikatnie jeździł paznokciami pod moim swetrem po nagiej skórze i upijał łyk herbaty.

- Nie wchodzi mi to do głowy. - Przyłożyłam książkę do twarzy, chowając się za nią. - Po prostu to nie mój dzień. Jestem zmęczona i cały czas boli mnie głowa. Wzięłam dzisiaj już dwie tabletki.

- Może musisz się po prostu położyć - stwierdził Harry. - Jak chcesz napuszczę ci wcześniej wody do wanny. Zrelaksujesz się.

- Ale ja muszę to umieć. Nie mam już dużo czasu na naukę - burknęłam, zaciskając powieki i masowałam palcami kark. - Nie mogę tego odkładać.

- Nie odkładasz. Po prostu nauka w tej chwili nie jest dobrym pomysłem. Jesteś przemęczona i nie powinnaś pić tak dużo czarnej herbaty. Nie możesz się pozbyć bólu głowy, bo ledwo chodzisz. - Odłożył na bok książkę, którą czytał. - Potrzebujesz snu.

- Będę musiała to jutro nadrobić - powiedziałam, odkrywając twarz i wbijając wzrok w przeciwległą ścianę. - Wcześniej wstać.

- Jak chcesz to cię obudzę. Mogę ci znowu potowarzyszyć - zaproponował chłopak i wstał, wyciągając w moją stronę rękę.

- To byłoby bardzo miłe z twojej strony - przyznałam z uśmiechem. Złapałam się go i także stanęłam na dwie nogi. Harry wziął ze sobą nasze książki i wrócił ze mną do ciepłego domu. Zamknął za nami drzwi tarasu, zasłaniając żaluzje.

- To masz ochotę na gorącą kąpiel? Czy od razu łóżko? - zapytał, pozostawiając pocałunek na moim czole i udał się do kuchni.

- Relaks w wannie brzmi super - odparłam, idąc za nim.

- No to zaraz napuszczę ci wody - powiedział. Nalał do czajnika wodę i zaczął ją zagotowywać. - A zanim całkowicie zakwasisz organizm czarną herbatą, napij się po prostu wody z miodem. Wiesz, gdzie jest miód. Ja zaraz przyjdę. Gdyby się coś działo, krzycz.

- Jasne. - Zachichotałam.

- Zawroty głowy, mdlenie i podobne. Od razu krzycz - dodał i chwilę później wchodził już schodami na górę, a ja wybrałam sobie kubek z jego wielkiej kolekcji różnych naczyń. Ten był jednym z najbardziej kolorowych.

Nalałam do niego odrobinę gorącej wody i zaczęłam ją mieszać z łyżeczką miodu, opierając się o blat kuchenny. Dolałam później letniej wody, aby napój nie był zbyt gorący i od razu do wypicia.

Słyszałam, jak Harry na górze chodzi tam i spowrotem. Momentami czułam, jak stres zaczyna panować nad moim umysłem, wzrasta we mnie panika, a w oczach pojawiają się łzy. Nigdy nie radziłam sobie ze stresem. Nawet w szkole przed ważną klasówką potrafiły towarzyszyć mi obłędne bóle brzucha. Nie widziałam, żeby inne dzieciaki przeżywały to wszystko tak jak ja i nie potrafiłam sobie do końca wytłumaczyć, dlaczego tak się z tym męczyłam. Wciąż walczę z nadmiernym stresem, ale dawniej bardziej go odczuwałam. Stres spodowował w moim ciele zmiany metaboliczne. Tak przynajmniej stwierdziła lekarka. Przytyłam, co nie pomagało mi w zmaganiu się ze stresem, bo jedynie pojawiła się kolejna obciążająca rzecz w moim życiu. Wciąż nie lubię patrzeć się na swoje nogi lub ramiona.

- Wypiłaś już? - zapytał Harry, który nagle znalazł się przede mną. Nawet nie zauważyłam, kiedy wszedł do kuchni.

- Jeszcze nie, ale...

- Możesz wziąć kubek ze sobą na górę - powiedział i gestem ręki wskazał, żebym poszła za nim. Weszliśmy jak zwykle schodami na górę, aby znaleźć się w łazience. Harry przygotował dla mnie świeży ręcznik i przysunął stołek na mój kubek. Woda już zdążyła napełnić połowę wanny, dlatego chłopak zakręcił kran. Musiał dosypać soli do kąpieli lub czegoś podobnego, bo cała łazienka cudownie pachniała.

Gra Przegranych ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz