- Harry, powoli. Inaczej się wywrócimy. - Szatyn był mocno oparty o moje ciało, ale o dziwo wciąż byłam w stanie go podtrzymać. Jednak jak na swój stan robił wszystko zbyt szybko.
- O Boże, ktoś ukradł twój samochód - stwierdził, przecierając oczy. - Nie ma go tu.
- Bo przyjechaliśmy twoim samochodem - odparłam, uśmiechając się. - Przecież stoi tam.
- Na pewno? - Zachwiał się niebezpiecznie, sięgając do swojej kieszeni po kluczyki i nie patrząc pod nogi. Naparł na moją sylwetkę i widziałam, że w pierwszej chwili się wystraszył, myśląc, że straci równowagę. Po chwili jednak zaczął chichotać, zaciskając powieki.
- Możesz mi je dać - powiedziałam, łapiąc za bryloczek. Wzmocniłam uścisk wokół jego torsu, prowadząc go dalej. Bałam się, że w pewnym momencie naprawdę wylądujemy na ziemi.
- Jesteś niska - powiedział, kiedy dochodziliśmy do jego auta.
- Wypraszam to sobie. Jestem wyższa niż przeciętna brytyjska kobieta. - Przyglądał mi się ze zmarszczonym czołem, nie będąc chyba przekonanym co do mojej wypowiedzi. Zatrzymaliśmy się, a szatyn oparł się o samochód.
- Może jeszcze urośniesz. - Wzruszył ramionami, na co parsknęłam śmiechem. Pijany Harry był całkiem słodki i naiwny, jeżeli poważnie wierzył w to, że jeszcze urosnę.
Złączyłam nasze ręce i otworzyłam drzwi po stronie pasażera. Pochyliłam się nad siedzeniem i sprzątnęłam z niego kurtkę, którą zostawił tu zielonooki. Czułam jak lekko ciągnie mnie za rękę, ale zdawał się stać w miejscu. Trzymałam go, bo bałam się, że nawet będąc opartym o samochód zdoła się wywrócić.
- Możesz wsiadać - oznajmiłam, pomagając mu usiąść. - Zapniesz się?
Przytaknął, więc zamknęłam za nim drzwi i sama przeszłam przed samochodem na swoje miejsce kierowcy. W środku ustawiłam siedzenie, dopasowując je pod siebie i poprawiłam lusterka. Chłopak przymknął oczy i zdawał się zasypiać. Zanim wyjechałam z parkingu, włączyłam nawigację w komórce i złożyłam pocałunek na jego policzku. Uśmiechnął się i mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.
Jechałam spokojnie, starając się nie myśleć o zmęczeniu, które mnie próbowało dopaść. Było już późno i jedyne czego chciałam, to pójść spać, będąc wtulona w Harry'ego. Mieć to na co dzień jest jednym z powodów, dla których bez dwóch zdań chciałabym faktycznie zamieszkać z chłopakiem. Jednak wciąż nie byłam w pełni przekonana do tego, czy już byłam gotowa na ten krok w naszym związku.
- Deuś, m-możesz proszę podkręcić ogrzewanie. - Harry machnął przed siebie półprzytomnie ręką, zaskakując mnie, bo myślałam, że już zasnął.
- W tyle jest twoja kurtka, jeżeli jest ci zimno - powiedziałam i zrobiłam, o co mnie poprosił. Mlasnął ustami i chyba nawet nie zauważył, że do niego mówiłam. Po prostu wrócił do spania, o ile w ogóle spał.
Zajechałam za pomocą nawigacji w miarę szybko przed dom Harry'ego, który na pewno zasnął, bo jego usta opuszczał niemal niesłyszalny odgłos chrapania. Wyjęłam kluczyki ze stacyjki i zanim go obudziłam, sprawdziłam, czy nie zostawiłam w jego samochodzie nic ze swoich rzeczy. Sięgnęłam też po jego kurtkę i narzuciłam ją na niego, odpinając wcześniej jego pasy.
- Harry. - Zaczesałam parę razy jego włosy, a szatyn odpowiedział mi mruknięciem. - Jesteśmy w domu.
- Zadzwoń po... no... moją dziewczynę. - Zmarszczył nos i pozostawił zamknięte oczy.
- Co? - Parsknęłam śmiechem, zjężdzając dotykiem na jego kark.
- Jestem pewny, że jesteś bardzo miłą osobą, ale... - Przerwał, aby ziewnąć. - ...mam dziewczynę. Znajdziesz ją pod Deuś z pomarańczowym serduszkiem, bo pomarańczowy to jej ulubiony kolor.
Wręczył mi swój telefon i nie byłam pewna, kto w tym momencie był bardziej zdezorientowany. Ja czy zaspany szatyn, który wypił wcześniej trochę więcej niż może powinien.
- Harry, to ja Dea. Spójrz na mnie - powiedziałam, unosząc brwi. Chłopak otworzył powoli oczy, przyglądając mi się niepewnie.
- Pomarańczowy to twój ulubiony kolor, prawda? - zapytał, sięgając po moją rękę na swoim karku. Owinął swoje palce wokół moich.
- Tak. - Przytaknęłam, śmiejąc się. - A twój ulubiony kolor to?
- Twoje oczy - odpowiedział w momencie gdy dokończyłam zdanie.
- To nie kolor? - Przechyliłam głowę.
- Twoje oczy są niebieskie. Niebieski to kolor - wytłumaczył. Nie chciałam się znowu z niego śmiać, więc ograniczyłam się tylko do lekkiego uśmiechu.
- No dobrze. - Wypuściłam palce z jego uścisku i otworzyłam drzwi po swojej stronie. - Poczekaj chwilę. Pomogę ci wysiąść i wejdziemy razem na górę.
Kiwnął głową i posłuchał mnie, bo nie ruszył się z miejsca dopóki nie znalazłam się obok. Wyszedł z samochodu sam, ale przyznał mi się, że jest mu trochę niedobrze i od razu się mnie złapał.
- Przepraszam, że tyle wypiłem - mruknął, po czym zaśmiał się sam do siebie.
- Nie musisz mnie za to przepraszać - odparłam. Zawsze wydawało mu się, że robi coś nie tak, pijąc przy mnie. Ale nie przeszkadzało mi to.
Weszliśmy wspólnie po schodach, a kiedy szukałam odpowiednich kluczy do drzwi, Harry stanął z boku i przejechał parę razy ręką po swojej twarzy. Owinął ramię wokół mojego ciała, aby przypadkiem nie upaść.
- Możemy iść od razu spać? Żadnego czytania pamiętnika. Żadnego seksu. Tylko od razu łóżeczko. - Zamknęłam za nami drzwi i widziałam kątem oka jak szatyn zdejmuje z siebie spodnie. Próbował się schylić, żeby pociągnąć za nogawkę, ale zatrzymałam go, bo przed oczami miałam tylko czarny scenariusz tego jak to się skończy.
- Idziemy od razu spać - potwierdziłam i pomogłam mu. Pozostawił na sobie koszulę, kierując się od razu na górę. Byłam w prawdzie obok, ale wszedł schodami praktycznie sam, chociaż potrzebował trochę dłużej niż zazwyczaj.
Znalazł drogę do swojej sypialni i od razu wylądował na łóżku, chowając twarz w poduszce. Zamiast zapalać lampę, pomogłam sobie światłem komórki i usiadłam przy szatynie, bo nie pozostawił mi więcej miejsca. Byłam z nim jednak tylko przez chwilę, gdyż chciałem się przed pójściem spać jeszcze podgarnąć w łazience. Przykryłam go i troskliwie głaskałam po plecach, dopóki nie byłam pewna, że zasnął. Później ostrożnie i po cichu opuściłam jego pokój, a kiedy wróciłam zauważyłam, że musiał się w między czasie obudzić, bo zrobił mi miejsce u swego boku. Uśmiechnęłam się i w momencie, gdy ułożyłam swoje ciało na materacu, zostałam przez niego przyciągnięta do niego.
liczba słów: 950
CZYTASZ
Gra Przegranych ✔
CasualeJego życie zostało zaplanowane przez innych. Młodego szatyna trudno jest zaskoczyć, ponieważ otaczają go ludzie, którzy wszyscy myślą tak samo i oczekują od niego tego samego. Jest zdania, że tylko z takich osób składa się świat. Jednak intryguje go...