Rozdział 9

307 21 1
                                    

Odstawiłam filiżankę z kawą na stół i ugryzłam kawałek ciastka, które trzymałam między palcami.

- Zastanawiałam się, czy nie wrócić do swojego naturalnego koloru włosów - oznajmiła Meredith, kręcąc między palcami kosmyk włosów.

- Nawet nie pamiętam, jaki miałaś kolor włosów - stwierdziłam. - Jesteś blondynką, tak?

- Nie - odparła, kręcąc z lekkim rozbawieniem na twarzy głową. - Szatynką, ale w sumie przyzwyczaiłam się do jasnego blondu.

- Myślę, że ładnie byłoby ci w ciemnych włosach. - Wcale tak nie myślałam. Tak naprawdę, Meredith było ładnie we wszystkim. Mogłaby nawet przefarbować włosy na kolor zielony i wciąż wyglądać świetnie. W sumie było mi dosyć obojętne, jaką ma fryzurę.

- Naprawdę?

Nie. Mam to gdzieś.

- Tak - powiedziałam, przytakując i mieszając łyżeczką swoją kawę. Z jakiegoś powodu myślałam, że nasze spotkanie będzie czymś przyjemnym. Jak na razie czułam się jedynie bardziej bezwartościowo niż zazwyczaj, bo Meredith ciągle tylko mówiła o sobie.

Prawda była taka, że ja i Meredith prawie się nie znałyśmy. Wiele osób lubiło Marka i dlatego starali się też polubić mnie, ale byłam w zasadzie tylko jego partnerką. Nikt nigdy nie mówił Amadea i Mark. Jedynie Mark i Amadea. Albo Mark i Dea. Albo Mark i jego partnerka. Zawsze odgrywałam rolę drugoplanową.

- Dea, słuchaj. - Uniosłam głowę, zauważając, że odpłynęłam znowu trochę myślami. Spojrzałam na nią, widząc, że szuka czegoś w swojej torebce. - Wiesz chyba, że czytam te durne magazyny plotkarskie.

- Takie jak ten? - Wskazałam palcem na gazetę, którą właśnie wyjęła ze swojej torebki i uniosłam brew.

- Dokładnie. - Zaczęła się śmiać, kładąc go przed nami. - I nie jestem jedną z tych, która miesza się w cudze sprawy...

Czytasz gazety plotkarskie. Czytasz o życiu innych ludzi.

- ...ale czy to, co tu piszą to prawda? - zapytała i otworzyła kolorowy magazyn na jednej ze stron, odwracając go w moją stronę. - Już od wczoraj mnie to korci i po prostu muszę wiedzieć.

- Co... - wyszeptałam przyglądając się pojedynczym zdjęciom, na których widniał głównie Harry i słodka brunetka, z którą był wcześniej w teatrze. Dziewczyna miała na jednej z fotografii ręce owinięte wokół jego ramienia, uśmiechając się od ucha do ucha.

Harry i Thana znowu razem? Czy dziewczyna wybaczyła mu zdradę?

Zmarszczyłam brwi i przysunęłam gazetę bliżej siebie. Rozszerzyłam oczy widząc na jednym ze zdjęć siebie, stojącą na przeciwko szatyna i przyglądającą mu się z uniesioną brodą. Pomimo tego, że zdjęcie było dosyć niewyraźne, moja blizna była jak najbardziej widoczna, więc miałam pewność, że to ja. Pod zdjęciem widniał napis: Dwa dni później - Harry widziany z nową dziewczyną.

Zdjęcia w gazecie były głównie z przed kilku dni. Na pierwszym z nich Harry i Thana, bo tak widocznie miała na imię niska brunetka, wchodzili do teatru. Chłopak objął ją w talii, prowadząc dziewczynę ze spuszczoną głową do środka. Na następnym zdjęciu Harry i Thana czekali na taksówkę. Stali na przeciwko siebie z rękami w kieszeniach. Tak samo jak my. Dziewczyna była szeroko uśmiechnięta, podczas gdy szatyn coś mówił. Pod fotografią znajdował się podpis: Czułe słowa na pożegnanie. Prychnęłam, kiedy to przeczytałam i spojrzałam na kolejne zdjęcie. Harry i Thana, żegnając się pocałunkiem. Zmarszczyłam czoło, przypominając sobie niechęć szatyna do swojej towarzyszki. Pocałunek wydawał mi się tu nie na miejscu, ale to w zasadzie nie była moja sprawa, jednak z jakiegoś powodu trochę mnie to zabolało.

Na następnej stronie znajdował się krótki wpis dotyczący spotkania zakochanej pary, z którego wyłapałam nazwisko dziewczyny. Miała na imię Thana Payton i pracowała w branży muzycznej jako piosenkarka. Czytając dalej odnalazłam także nazwisko Harry'ego i w tym samym momencie w mojej głowie zapaliło się światełko.

Harry to nie był po prostu jakiś tam Harry. O nie, nie. Rozmawiał ze mną Harry Styles, młody mężczyzna, który zrobił karierę jako nastoletnia gwiazdeczka filmowa i zdołał w ciągu tych kilku lat skraść serce niejednej dziewczyny, a może powinnam raczej powiedzieć dziewczynki. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że przecież widziałam szatyna w kiczowatych filmach mojej siostry, które byłam zmuszona z nią dawniej oglądać. Zazwyczaj jednak udawałam jedynie, że oglądam te wszystkie romansidła dla nastolatek. Często wkładałam po prostu słuchawki do uszu, zamykałam oczy i zasypiałam, słuchając swoich ulubionych artystów. Tak naprawdę obejrzałam prawdopodobnie tylko jeden z tych wszystkich filmów w całości.

Harry dobrze wiedział, czemu go zapytałam o to czy się znamy, a udawał, że nie rozumie o co mi chodzi. Ostatnim razem jeszcze wyskoczył z tą śmieszną teorią, że na świecie jest siedem osób wyglądających tak jak my. Udało mu się mnie zmylić.

Szatyn zmienił się, wydoroślał. Nie przypominał w ogóle postaci, które grał w filmach, a nie śledziłam jego życia, tak jak to może robili inni, aby wiedzieć czym się zajmował aktualnie i jak wyglądał. W sumie nie miałam też zamiaru zawracać sobie tym głowy. Wyrosłam już z wieku ekscytowania się celebrytami i każdą ich czynnością, bo doszłam do tego, że najwyższy czas zająć się własnym życiem.

- No, to jak? Spotykasz się z Harrym Stylesem? - Pytanie padło z ust Meredith. Uniosłam wzrok, widząc podekscytowanie w jej oczach. Jednak ja nie spotykałam się z Harrym Stylesem, tylko Harrym, chłopakiem, który przyniósł mi kawę i odprowadził mnie do stacji tramwajowej. Dlatego właśnie, nie wiedziałam też, co jej powiedzieć.

- Poznałam go w teatrze i powstała tam głupia sytuacja - zaczęłam tłumaczyć. - W ramach przeprosin zaprosił mnie na kawę i ponieważ wracał w tym samym kierunku, odprowadził mnie kawałek do domu, ale na tym się skończyło.

- Czyli to naprawdę jesteś ty? - zapytała z niedowierzeniem.

- Tak. - Przytaknęłam, wczytując się w artykuł opublikowany na ten temat. Szatyn i słodka brunetka widocznie byli ze sobą już wcześniej, ale jeżeli dobrze zrozumiałam tę całą sytuację, to chłopak ją zdradził, zostawiając ją samą. Artykuł był jednak pełen nadziei i przewidywał wielki come-back pary oraz uważał, uwaga cytuję, że tajemnicza blondynka nie powinna stanowić zagrożenia dla ich związku.

- Jaki on jest? - Meredith złapała za moją dłoń, siedząc niespokojnie na swoim krześle. Teraz to już byłam pewna, że żałuję naszego spotkania i najchętniej wyszłabym bez słowa. Już nawet nie byłam pewna, czy chciała się bezinteresownie ze mną spotkać, czy po prostu interesował ją Harry.

- Bardzo miły, dobrze wychowany, definitywnie marzyciel - stwierdziłam i zamknęłam gazetę. - Nie znam go na tyle, żeby powiedzieć ci coś więcej. Wolałabym też o nim nie mówić.

- Dlaczego? - zapytała, wyglądając na zmartwioną.

- Po prostu tak - odparłam. Nie chciałam jej się tłumaczyć, ale głównym powodem tego, że nie chciałam o nim rozmawiać, było to, że nie chciałam dzielić się wszystkimi szczegółami z innymi. To jak powiedział mi, że mam ładny uśmiech, albo stwierdził, że jestem uparta, lub kiedy pocałował grzbiet mojej dłoni, to wszystko były moje wspomnienia. Nie chciałam się nimi dzielić, lecz zatrzymać dla siebie. Chciałam, żeby każdy detal został między mną a Harrym i nikim innym. - Czy mogłabym zachować tę gazetę?

- Tak - odpowiedziała, przysuwając ją do mnie. Skrzyżowała ramiona, spuszczając wzrok i zdałam sobie sprawę, że chyba zrobiło jej się przykro, ponieważ nie chciałam jej więcej opowiedzieć o Harrym. Meredith pewnie liczyła na to, że dowie się czegoś więcej niż to, co zdradzał jej kolorowy magazyn.

To jednak nie zmieniło mojego nastawienia. Jak najszybciej zmieniłam temat, ponieważ uświadomiłam sobie, że jedyną osobą, z którą chciałabym rozmawiać o Harrym, to Harry. Nie interesowało mnie, co ktoś inny miał o nim do powiedzenia, albo artykuł na jego temat, lecz to, co on pokazywał mi sam. Oczywiście po przeczytaniu fragmentu wzmianki w prasie, w mojej głowie pojawiły się najróżnejsze pytania, ale starałam się je na ten czas zignorować i dać szatynowi szansę na pokazanie mi siebie w taki sposób, jaki chciał.

liczba słów: 1212

Gra Przegranych ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz