Kieron Lahey zbliżał się powolnym krokiem w kierunku redakcji gazetki. Nie spodziewał się aż takich pustek o trzeciej piętnaście na pierwszym piętrze. Zwykle przebywał jeszcze w college'u, ale albo biegał albo znajdował się na sali gimnastycznej. I szczerze powiedziawszy, ta cisza zaczynała sprawiać, że się denerwował. Miał jakąś dziwną nadzieję, że będzie sam z Hayley. Cały ten pomysł wywiadu wydawał mu się mało ciekawy, obawiał się zbyt prywatnych pytań. A jeśli to Amber była za nie odpowiedzialna, na pewno takie były. Zgodził się tylko i wyłącznie dlatego, że gdy dziewczyna Jamesa pytała go o wzięcie w tym udziału, usłyszał imię Hayley. Jednak potem pojawiła się ona i nie wyglądała na przekonaną.
Poprawił kaptur sportowej szary bluzy z logiem Nike na piersi i zapukał do drzwi. Nie czekając na odpowiedź, uchylił je i wsunął głowę.
– Mogę? – spytał cicho, jakby o tej porze nie można było rozmawiać głośniej niż półszeptem.
Hayley wyglądała na zaskoczoną jego przyjściem, mimo że przyszedł punktualnie. Odłożyła plik kartek z powrotem na stół i zdjęła torbę z ramienia, wieszając ją na krześle. Czyżby wychodziła? Uśmiechnął się niepewnie. Miała na sobie biały, obcisły golf z krótkimi rękawami i jasne dżinsy z wysokimi stanem. Jej proste włosy w kolorze piasku opadały delikatnie na ramiona. Piegi na nosie były dzisiaj widoczne jakby wyraźniej, a Kieron zauważył je pierwszy raz. Jego serce chyba zaczęło bić szybciej.
– Wychodziłaś?
– Nie – odparła lekko zmieszana. – Robiłam porządek.
Kieron rozejrzał się po małej sali, wypełnionej po brzegi klaserami ze starymi egzemplarzami, książkami i różnymi dziennikami. Artystyczny nieporządek tutaj pasował idealnie. Ale na stole faktycznie było czysto. Może więc tylko wydawało mu się, że chciała stąd uciec zanim przyszedł.
– Chyba możemy zaczynać – dodała, przewijając w ręku plik kartek. Ani razu nie spojrzała mu w oczy. Zdawała się być speszona, a może zwyczajnie nie podobał się jej ten pomysł z wywiadem i chciała mieć to za sobą. – Ale najpierw muszę zrobić ci zdjęcie. Wiesz, żeby było wiarygodnie i każdy wiedział, że te wywiady-nie-na-serio są jednak trochę na serio i wkładamy w nie dużo pracy, a uczestników traktujemy jak wyborowych gości – roześmiała się, przekrecając sarkastycznie oczami.
– Mam usiąść? – spytał, gdy Hayley majstrowała ze skrzywioną miną przy aparacie cyfrowym wyjętym z małego schowka. – Potrzebujesz pomocy? – uśmiechnął się, unosząc lewy kącik ust. Zauważył, jak trzęsły się jej dłonie.
– Nie. Chyba jest rozładowany. Będzie szybciej, jeśli zrobię zdjęcie swoim telefonem. Jeśli nie masz nic przeciwko.
– Skądże, jestem gotowy.
W zasadzie też chciałby zrobić jej teraz zdjęcie. Wyglądała dzisiaj inaczej. A może to za sprawą tej białej bluzki. Zwykle chyba widywał ją w ciemnych ubraniach. Tak, to wszystko przez tą biel. Dodawała jej uroku. Rozjaśniała jej twarz. Odłożyła telefon na stół i ponownie wzięła do rąk plik kartek. Przeglądała je ze sceptyzmem, siadając w tym samym czasie na drewnianym krześle naprzeciwko.
– Muszę włączyć dyktofon, prawie zapomniałam. – Roześmiała się, rzucając mu krótkie spojrzenie. – Jednak nim to zrobię chciałabym być z tobą szczera. Nie podoba mi się ten cały pomysł wywiadów z różnymi osobami ze szkoły, a wszystkie pytania wymyśliła Amber. Jeśli jakieś wyda ci się głupie, albo śmieszne, błagam nie komentuj tego. Możesz nawet nie odpowiedzieć, albo skłamać. Tylko proszę cię, nie komentuj. To Amber będzie przesłuchiwała nagranie z dyktafonu i to ona zadecyduje, które pytania ostatecznie pojawią się w gazetce.
CZYTASZ
Nie ma planety B
Teen Fiction" - Muszę cię zasmucić, ale jest tylko jedna planeta, na której żyją tacy sami ludzie. Może z wyglądu się różnimy, ale wewnątrz każdy jest taki sam. Ani lepszy, ani gorszy, ani mniej czy bardziej wyjątkowy. Nie ma planety B. - A jeśli jest? J...