Od rana padał deszcz i choć początkowo Kieron zakładał, że spotka się wieczorem z Hayley na plaży, to teraz nie wchodziło to w grę. Było zimniej niż przez ostatni tydzień i nikt już nie włóczył się dla przyjemności po mieście, czy plaży. Biegł teraz przy brzegu, wsłuchując się w swój równomierny oddech i szum fal. Miał znowu kontrolę nad swoim życiem. Miał je w swoich rękach. Biegł pod wiatr, a i tak czuł siłę w sobie. Nogi same go niosły.
Egzaminy poszły mu dobrze. Czekanie na wyniki nie przyprawiały go o stres, bo był pewien, że je zdał. Znalazł już pracę na wakację w niewielkiej drukarni. Zaczynał w poniedziałek i chciał ten weekend wykorzystać jak najlepiej.
W domu wziął prysznic, a potem zjadł obiad i zadzwonił do Hayley. Umówili się na wieczór u niej i oglądanie filmów na Netflixie. Gdyby zwierzył się któremuś z kumpli o tym, że unikał spotkań z Hayley sam na sam w domu, tylko dlatego, że czekał z pocałunkiem do dnia balu, pewnie uznaliby go za dziwaka, ale naprawdę na to czekał. Lubił kiedy jego życie szło zgodnie z planem i nie zamierzał zbaczać z wyznaczonej trasy, bo to świadczyłoby o jego słabości. I choć wiedział, że uczucie do Hayley nie było tym samym co plan treningowy, to jednak pragnął, żeby wszystko było wyjątowe.
Kiedy do niej przyszedł, zjedli ciasto cytrynowe ze świeżymi owocami, które upiekła jej mama. W całym domu pachniało ciastem. Wszystko tam zdawało się być słodkie, nawet poduszki na kanapie w salonie. Wybrali, że będą oglądać Skins. To mu się bardzo podobało. Serial miał siedem sezonów, a to w pewnym sensie oznaczało, że mają już plany na letnie, deszczowe wieczory. Taka ich mała wspólna przyszłość.
Przez połowę pierwszego odcinka siedzieli w znacznej odległości. Mama Hayley krzyknęła, że wychodzi i choć wydawało się to Kieronowi ustawione, nie skomentował. Blondynka wtedy zatrzymała serial i wyszła zamknąć drzwi, a gdy wróciła usiadła w tym samym miejscu. Przez moment bił się z myślami, ale przysunął się bliżej niej i pozwolił oprzeć głowę na swoim ramieniu.
Przez kolejny odcinek, między krótkimi komentarzami na temat rozbieżności czasowych i życia nastolatków dziesięć lat temu, Kieron ciągle wmawiał sobie, że jego postanowienie co do pierwszego poważnego pocałunku jest całkiem normalne i hamował swoje pragnienie przed zbyt szybką wylewnością swoich uczuć. Czasami miał wrażenie, że Hayley może przerażać jego brak bliskości, ale nawet nie pomyślał, że mogłaby w tym doszukiwać się swojej winy. Ufała mu, wiedział o tym. Wszystko już sobie wyjaśnili i nie miała powodów do zmartwień.
Nie zmienił zdania nawet gdy żegnali się przy drzwiach i Hayley obejmowała się dłońmi z zimna, a on nawet nie drgnął. Po prostu życzył jej dobrej nocy i podarował jej łagodny uśmiech. Totalne zaprzeczenie tego, czego pragnął, ale właśnie to wydawało mu się właściwe. Na ten czas najwłaściwsze.
•••
Kieron wrócił do domu, zastając o dziwo, obojga rodziców. Byli już po kolacji, ale stół nadal był nakryty. Pachniało w domu świeżymi warzywami i chlebem czosnkowym. Ojciec odwrócił zmęczony wzrok na syna, gdy wszedł do jadalni połączonej z salonem, a matka od razu rzuciła się do nakładania dla niego posiłku. Nie pozwoliła mu nawet ruszyć ręką. To było podejrzane. Czuł poważną rozmowę w powietrzu. Często byli dla niego przesadnie mili zanim zaczynali dyskusje na temat jego przyszłości.
– Coś się stało? – spytał, podczas gdy matka wciąż siedziała przy stole, wpatrując się w niego zbyt długo.
– Nie, nic, Kieron – odparła pośpiesznie. – Spędzamy tak mało czasu w domu, a ja uświadomiłam sobie, że ostatnie osiemnaście lat naszego życia przemknęło zbyt szybko. Jesteś już dorosły, a ja pamiętam, jakby to było wczoraj, gdy siedziałeś z nami przy stole i jadłeś kaszkę ze swojej ulubionej miseczki w piłki. Zawsze byłeś schludnym dzieckiem, grzecznym i kulturalnym. Zadziwiające, że nigdy nie musieliśmy ganiać cię do sprzątania zabawek, bo zawsze robiłeś to sam z siebie.
CZYTASZ
Nie ma planety B
Teen Fiction" - Muszę cię zasmucić, ale jest tylko jedna planeta, na której żyją tacy sami ludzie. Może z wyglądu się różnimy, ale wewnątrz każdy jest taki sam. Ani lepszy, ani gorszy, ani mniej czy bardziej wyjątkowy. Nie ma planety B. - A jeśli jest? J...