37. Hayley Ruston

125 26 16
                                    

Hayley widziała, że coś jest nie tak od samego rana. Lillianne przez całą, pół godzinną przerwę na lunch nie odezwała się ani słowem. Siedziała, wlepiając wzrok w książkę. Mogło chodzić o Amber. O Rossa. Albo o wszystko naraz. Próbowała się dowiedzieć, ale Lillianne wywinęła się z rozmowy wzmianką o okresie. To zdecydowanie nie był główny powód.

Nie naciskała. Nie w tłumie tylu osób. Powinna była sprawdzić swoje wypracowanie z angielskiego, poprawić ewentualne błędy, chociaż sprawdzała je już setki razy. Nie mogła się jednak oprzeć słońcu. Pomimo, że panował skwar, a ona nie była wielbicielką wylegiwania się na słońcu, wystawiła ciało na działanie promieni słonecznych. Nie miała nic lepszego do zrobienia.

– Mam tego dosyć, Hayley – wyznała ze złością Lillianne, wrzucając telefon do torebki. – Pieprzony Ross Anderson.

Hayley otworzyła oczy. Chwilę to trwało zanim jej wzrok przyzwyczaił się z powrotem do rzeczywistości. Nim kolorowe plamki zniknęły, wydawało się jej, że w drzwiach szkoły zobaczyła znajomą sylwetkę. Poczuła lekkie ukłucie w klatce piersiowej. Przyjęła jego zaproszenie na Facebooku i na tym się skończyło. Po cichu liczyła, że Kieron zagada do niej w szkole. Nic takiego się nie wydarzyło. Mógł jej nie zauważyć w tłumie ludzi, mógł się śpieszyć. A jednak zrobiło się jej smutno. Nie powinna teraz o tym myśleć. Lillianne potrzebowała jej uwagi.

– Czego?

Lillianne pokazała jej zdjęcie na swoim telefonie. Miała zaszklone oczy. Hayley nie rozumiała.

– To stało się dziś rano. Chciałam mu tylko wybić ten wywiad z głowy, skarcić go za podsycanie Amber do plotek, ale... Nie wyszło mi. Za to jemu udało się wszystko spieprzyć.

– To nic złego, Lillianne – szepnęła bardziej pytając, niż twierdząc.

– Nic? – spytała oburzona. – Ludzie przesyłają sobie to zdjęcie między sobą jakbyśmy byli jakimiś gwiazdami, o których mówi się nieprawdziwe rzeczy. Amber wysłała mi to przed drugą lekcją, gratulując. Jeszcze nie dostałaś?

Hayley pokiwała przecząco głową. Nie miała zbyt wielu znajomych. Amber była do tej pory głównym źródłem jej informacji, ale najwidoczniej uznała, że Lillianne sama jej o tym powie.

– Lillianne, posłuchaj. To nic złego. – Westchnęła głośno. – Poza tym, na zdjęciu można rozpoznać Rossa, ale ciebie widać słabo. Jeśli ktoś cię nie zna, nie wie kim jest dziewczyna na zdjęciu.

– Dzięki, Hayley – jęknęła. – Marne pocieszenie. To coś bardzo złego. Ross jest zły. Jest dupkiem. Wzbudza we mnie tylko negatywne emocje. Chciałam się od niego odciąć. Wszystko zepsuł. Zresztą, wystarczyły mi te chichoty za moimi plecami, gdy schodziłam na lunch. Nie chcę być jak Layla. Nie chcę, żeby ludzie przypinali mi jakieś łatki. Powinnaś mnie zrozumieć, stanąć po mojej stronie.

Hayley zacisnęła usta. Nie potrafiła pomóc Lillianne. Nie wiedziała, co powiedzieć, żeby ten grymas niezadowolenia zniknął z jej twarzy. Może była zbyt bezużyteczna, by być czyjąś przyjaciółką. Może Lillianne także była na chwilę. Bała się tego. A jednak głos ugrzązł jej w gardle. Desperacko szukała odpowiednich słów, ale pustka wypełniła jej umysł. Może powinna sobie już pojść. To przecież wychodziło jej najlepiej. W tym była najlepsza. W uciekaniu od rzeczywistości.

– Nie jesteś jak Layla. To powinno zostać pomiędzy tobą, a Rossem. Porozmawiaj z nim. I przepraszam, Lillianne, ale zapomniałam, że pani Holmes prosiła mnie o pomoc. Muszę iść – odparła przez zaciśnięte gardło.

– Jasne. Do zobaczenia potem – powiedziała smutno Lillianne, nawet nie podnosząc wzroku.

Hayley spojrzała na zegarek. Do końca przerwy zostało jeszcze pięć minut. Powlokła się smętnie na drugie piętro gdzie zaraz miały odbywać się zajęcia z literarury. Poczuła się jak stara, samotna Hayley. Zatrzymała się przy wielkim oknie i oparła plecami o parapet. Ludzie, którzy ją mijali zaczęli ją przytłaczać. Była częścią tego obrazu, a jednak znowu stanowiła osobny element. Znajdowała się tak blisko, a jednak tak daleko. Może więc była na innej planecie, innym wymiarem rzeczywistości?

Nie ma planety BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz