45. Kieron Lahey

142 28 10
                                    


Jeśli wydaje ci się, że kontrolujesz swoje życie, ba, jeśli jesteś tego pewien, to zapewne jesteś najlepszym sportowcem w szkole. I to nie byle jakim, bo biegasz, grasz w szkolnej drużynie piłki nożnej, w której jesteś kapitanem, zgarniasz wszystkie nagrody i jeszcze wygłaszasz przemówienia na każdym ważnym wydarzeniu. Mało tego, niejedna dziewczyna chciałaby iść z tobą na chociażby jedną randkę, ale ciebie to zupełnie teraz nie obchodzi, bo masz plany na przysłość, a po szkole nie masz czasu na randki, bo trenujesz. I nie to, że nie obchodzą cię dziewczyny, albo twoja orientacja jest inna, ale po prostu, wszystko ma swój czas.

A jeśli nagle zboczyłeś z trasy wyznaczonych celów i postanowiłeś zrobić krok naprzód w relacji z nieśmiałą blondynką, myśląc, że to niczego nie zburzy, to byłeś w błędzie, bo zapomniałeś, że oprócz twoich dobrych intencji, są jeszcze intencje innych ludzi i łażąca za tobą, upierdliwa cheerleaderka z tendencją do upijania się na każdej imprezie.

      Tak, te słowa rozbrzmiewały teraz w głowie Kierona.

      I oczywiście, Hayley nie była niczemu winna. To nie ona sprawiła, że teraz wszystko było niepewne, a on sam.

Jeśli niepalący ludzie czasem decydują się na zapalenie papierosa w stresujących sytuacjach, to chyba właśnie jego takowa spotkała. Nie miał jednak przy sobie paczki szlugów, ani nawet nigdy nie palił, a zrobienie tego przed wejściem do szkoły byłoby conajmniej żenujące. Kieron siedział więc na murku i stukał palcami o beton, czekając. Na co, na kogo, do końca nie wiedział.

Kiedy Amber zaczęła pstrykać zdjęcia na imprezie w jej domu, wiedział, że to go pogrąży. Zdawał sobie sprawę w jakiej niezręcznej sytuacji wtedy się znalazł. Miał jednak nadzieję, że Amber nie udostępni tych zdjęć na Facebooku. Albo chociaż tyle, że nie zobaczy ich Hayley. Mógł najzwyczajniej w świecie poprosić Amber, żeby usunęła to zdjęcie z nim i Jess w roli głównej, na którym wyglądają jakby przyłapano ich na obściskiwaniu się. Miał do tego prawo. Gdyby nie jego kwaśna mina, może wyglądałoby to na przypadek, ale to jak Jess obejmowała jego kark i patrzyła na niego... Cały się gotował. Mimo że na dworze było z dziesięć stopni, a ciężkie chmury przesuwały się leniwie po niebie.

Miał niewiele do wyboru. Jeśli mu się poszczęści, zobaczy za moment Hayley w bramie szkoły, zaprosi ją a spacer, gdziekolwiek i w tym czasie przekona, że to zdjęcie nie ma niczego wspólnego z prawdą, że jego zaproszenie na bal jest jak najbardziej szczere i jest jedyną dziewczyną, z którą chciałby być uwieczniany na zdjęciach. Musiał to jakoś odkręcić. Musiał utwierdzić Hayley, że Jessica nic dla niego nie znaczy, zanim zobaczy te zdjęcia. Dłonie mu się pociły, miał wrażenie, że jest w skórze kogoś innego.

Oczywiście, wcale nie zamierzał robić czegoś wbrew woli Hayley, nie była głupią dziewczyną, jeśli nie lubiłaby go ani trochę, nie zgodziłaby się na nic. Nie patrzyłaby takim wzrokiem, ani, jak miał wrażenie, nie szukałaby go w tłumie, a jej oczy nie błyszczały by jakby bardziej na jego widok. Pewnie było z nim tak samo, ale dobrze wiedział, jak wiele złego może wyrządzić głupie zdjęcie w mediach społecznościowych. Nie miał nic na sumieniu, a jedyne czego miał dosyć, to swojego tchórzostwa.

Gdyby teraz zobaczył Amber, poprosiłby ją o usunięcie zdjęcia, gdyby to była Jessica, może nawet nie uśmiechnąłby się z grzeczności. Nie miał teraz nastroju na kurtuazyjne gesty. Na jego szczęście, to właśnie Hayley pierwsza pojawiła się w drzwiach. I była sama, czego w gruncie rzeczy się nie spodziewał.

– Hayley, hej. – Zerwał się na równe nogi, chyba zbyt gwałtownie, bo dziewczyna zatrzymała się lekko zaskoczona. Może nawet przestraszona, jakby właśnie wyrwał ją z zamyślenia. Zmrużyła swoje zielone oczy, uśmiechając się lekko.

Nie ma planety BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz