42. Ross Anderson

147 28 29
                                    

Ross Anderson wysiadł z taksówki i dopiero teraz poczuł jak opada z sił. Kiedy samochód odjechał, usiadł na murku i drżącymi dłonmi, odpalił papierosa. W momencie, gdy odebrał telefon w domu Amber, alkohol przyjemnie płynął w jego żyłach. Nie był mocno odurzony alkoholem, ale jeden drink wystarczył, by poczuł się lepiej. Bliskość Lillianne sprawiła, że wszystko wokół zdawało się być pięknym gwieździstym niebem. Wizyta w szpitalu podziałała na niego otrzeźwiająco. I dawno nie czuł takiego strachu. Nawet kiedy lekarz trochę go uspokoił, a matka odzyskała przytomność.

Przed trzema godzinami trzymał w objęciach Lillianne i wydawało mu się, że świat nie może być piękniejszy. Okazało się, że miał rację. Ale za to mógł być znacznie gorszy. Ross miał nadzieję, że zaraz się obudzi i wszystko okaże się koszmarem. Tyle, że Lillianne czekała na niego w domu, a to zdecydowanie nie pasowałoby do żadnego koszmaru. Zaproponowała, że zajmie się Danielem i Emily, a jemu nakazała jechać do matki. Może ten wieczór nie musiał się kończyć aż tak źle.

W środku panowała głucha cisza. Zdjął buty i koszulę w przedpokoju. Czarny t-shirt opinał jego rozgrzane ciało. Lillianne siedziała w kuchni i czytała jakieś czasopismo kobiece matki. Podniosła lekko głowę, patrząc na Rossa z troską.

– Jak się czuje twoja mama? – spytała, gdy usiadł naprzeciwko.

– Nie wiem. Odzyskała przytomność. Podłączyli ją pod kroplówkę, ale dopiero jutro będzie wiadomo, po badaniach. Lekarz mówił, że to może być przemęczenie, ale boję się, że nie... Ostatnimi czasy mama ciągle była osłabiona. Namawiałem ją na badania, ale mnie nie słuchała.

– Musisz być dobrej myśli, Ross.

– Wiem – szepnął, stukając palcami o blat stołu. Strach wciąż wypełniał jego klatkę piersiową. – Po prostu się martwię. Mamy tylko ją, ojciec zostawił nas, gdy byłem gówniarzem. A jak Daniel i Emily? – zmienił temat, widząc współczucie w oczach Lillianne. Nie chciał teraz o tym rozmawiać.

– Byli zaniepokojeni, ale zasnęli szybko. Jesteś głodny? Zrobiłam dla nich naleśniki. Pomogli mi w przygotowaniu, a to trochę odciągnęło ich uwagę od nieobecności waszej mamy. Zostało kilka dla ciebie.

Ross uniósł wzrok. Przez moment patrzył na dziewczynę z lekkim niedowierzaniem. Jakby mówiła o rzeczach nieprawdopodobnych.

– Chętnie – odpowiedział, chociaż nie wiedział, czy będzie w stanie cokolwiek przełknąć. Samo towarzystwo Lillianne działało na niego kojąco. Zaspokajała wszelkie jego braki.

– Proszę. – Podała mu talerz, siadając tym razem na krześle obok. – Zawsze chciałam rodzeństwo, ale nie doczekałam się.  – Roześmiała się nerwowo. –  Emily i Daniel są uroczymi dzieciakami. I dzielnymi. Dzieci często panikują, gdy ich rodzice mdleją. Emily spisała się na medal.

– Zupełne przeciwieństwa mnie, co? – spytał nonszalancko, wkładając brudny talerz do zmywarki.

– Ty też potrafisz być uroczy. I dzielny. Jeśli chcesz – dodała niepewnie, jakby zawstydzona tym, co powiedziała. Jakby właśnie myślała o wszystkich ich spotkaniach.

Ross uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że obecność Lillianne nie była spowodowana litością. Chciała być przy nim. Tyle, że nie był przyzwyczajony do tej jej wersji. Zwykle była opryskliwa, smutna, albo zła. Teraz emanowała spokojem.

– Dziękuję za pomoc, Lillianne – powiedział, opierajac się o blat.

Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi łagodnie. Miała w oczach zmęczenie. Ross wiedział, że lada moment będzie musiała wracać do domu. Miał nadzieję, że nie będzie miała przez niego kłopotów. Zbliżała się północ. Spuściła wzrok, pewnie speszona jego intensywnym wpatrywaniem się. Skubała nieistniejące skórki wokół paznokci. Z jej luźnego koka na dole głowy wysywały się niesforne kosmyki, a długa grzywka opadała jej na lewy policzek. Wyglądała anielsko w szarej sukience z wyszywanymi rożami wzdłuż piersi. Cały dzień był dla niego rozmazany, niepewny. A Lillianne siedziała teraz naprzeciwko niego tak wyrazista, jej malinowe usta były tak intensywne. Prawdziwe i piękne.

Nie ma planety BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz