- Cisza i spokój... - westchnął z uśmiechem Jeno, kiedy za Jaeminem i Renjunem zamknęły się drzwi.
- Chciałbyś - zaśmiał się Mark i ponownie włączył wcześniej zatrzymaną grę, na szczęście Renjuna, nie zwracając uwagi na swoje słuchawki.
Donghyuck spojrzał na chłopaka i mógł się powstrzymać przed dokładnym zlustrowaniem jego twarzy. Gdy się skupiał, brwi prawie że mu się stykały na środku czoła i według niego, wyglądał bardzo uroczo. Przypomniało mu się jak pierwszy raz ubłagał Marka o wysłanie swojego zdjęcia i chłopak po długich namowach, właśnie takie mu wysłał. Potrząsnął jednak głową, uznając, że to nie czas na wspominki i powrócił do rzeczywistości w ostatniej chwili.
- Donghyuck, zastąp mnie, nagły wypadek - Jeno akurat rzucił chłopakowi kontroler, który ten złapał tylko dzięki genialnemu refleksowi i pobiegł do łazienki.
W salonie zostali tylko on i Mark. Chenle z Jisungiem siedzieli u siebie w pokoju, grając w karty. Chcieli się stać na tyle dobrzy, by móc pokonać Renjuna. Ostatnio zaczęli spędzać ze sobą bardzo dużo czasu.
- Zauważyłeś jak Jisung jest blisko z Chenle? - zapytał Mark, jakby czytając w myślach przyjacielowi.
- Tak, a co? - spytał Donghyuck, marszcząc brwi, zdziwiony pytaniem.
- Zastanawiam się, co o tym myślisz - odparł Mark, wzruszając ramionami.
- To raczej dobrze - powiedział po chwili zastanowienia drugi chłopak. - Jisung jest bardzo nieśmiały i niewiele mówi. Chenle jest jego przeciwieństwem. Głośny i mówiący wszystkie swoje myśli. To może mieć na nich obu dobry wpływ.
- A mamy na siebie dobry wpływ? - zapytał Mark i spojrzał na przyjaciela.
Donghyuck nie wiedział czemu, ale odebrał to pytanie jako bardzo intymne i przełknął ślinę, zmuszając się, by nie odwrócić wzroku. Patrzyli na siebie, prowadząc walkę na spojrzenia i już miał coś odpowiedzieć, kiedy wrócił Jeno.
- Miałeś grać, a nie podziwiać Marka! - zaśmiał się czarnowłosy i zajął miejsce Donghyucka, który wstał z kanapy. Z wciąż lekko czerwonymi policzkami, skierował się do swojego pokoju.
∽∽∽
Mama Donghyucka była jedyną osobą, która wiedziała, że Mark dla chłopaka był zawsze czymś więcej. Od czasu pierwszej rozmowy chłopaków, jej syn stał się radosny, a wzrok często robił się nieobecny, kiedy myślał o pewnej osobie. Dlatego tym bardziej jej się zrobiło smutno, gdy pewnego dnia, Donghyuck zszedł do kuchni z pewną wiadomością.
- Mamo, Mark mi nie odpisuje - powiedział z westchnieniem i usiadł na kuchennym blacie.
Kobieta zrobiła zdziwioną minę. Nigdy się nie spodziewała usłyszeć takich słów. Bardzo często, mówiąc swojemu synowi, by odłożył na chwilę telefon, by z nią porozmawiał, on odpowiadał, że musi odpisać Markowi, ponieważ nie chciał, by ten czekał. Była pewna, że to działa w dwie strony.
- Może po prostu rozładował mu się telefon lub... - zaczęła wymieniać, jednak przerwał jej jej syn.
- I przez dwa tygodnie go nie naładował? - zapytał smutnym głosem Donghyuck z nutką sarkazmu.
Mama spojrzała na niego i zobaczyła w jego oczach łzy. Od razu odłożyła nóż, którym kroiła marchewki, a następnie mocno objęła syna. Chłopak wtedy rozpłakał się na dobre i wyglądał znów jak niewinny pięciolatek.
CZYTASZ
school of idols & love || nomin ||
FanfictionLiceum to czas ciężki dla każdego ucznia - nawet tego, który chodzi do Szkoły dla Idoli. Na Jaemin w tym roku rozpoczyna swoją naukę i postanawia zacząć nowe życie, spełniając swoje marzenia o zostaniu idolem. Po drodze spotyka jednak wielu ludzi n...