- Ile może trwać operacja? - spytał już po raz dwudziesty Mark, drepcząc po korytarzu.
- Długo - odparł Jeno. - I przestań tak łazić. Wiesz jak to irytuje?
Blondyn chciał jeszcze coś dodać, ale uznał, że nie to nie jest odpowiednia pora na kłótnie i usiadł na krzesełku obok Jaemina. Trójka chłopaków została sama, ponieważ jak się okazało - Jisung ze złamaną ręką nie może sobie swobodnie chadzać po szpitalu, więc wylądował z powrotem na sali, a Chenle, który też był pod obserwacją, dotrzymywał mu towarzystwa, tak samo jak Minhyuk. Donghyuck zaś poszedł po kawę dla siebie i Marka.
- Jak myślicie? Wszystko idzie dobrze? - odezwał się słabym głosem Jaemin.
- Na pewno, skarbie. Nie martw się na zapas - próbował go pocieszyć jego chłopak.
Różowowłosy jednak jedynie głęboko westchnął i oparł głowę o ścianę. Jak mógł się nie martwić? Wciąż miał przed oczami widok prostej linii na ekranie. Nie chciał tego zobaczyć ponownie. Dodatkowo na ustach czuł pocałunek z Renjunem. Wiedział, że będzie musiał o tym powiedzieć Jeno jak najszybciej, ale chyba korytarz przed salą operacyjną to nie za dobre miejsce.
- O mój Boże... o ich wypadku są już artykuły - Mark zasłonił usta dłonią z szoku. - Przeczytać wam?
- Raczej nie piszą nic czego nie wiemy, ale dawaj - zgodził się Jeno, ponieważ miał powoli dość ciszy między nimi, głaskając udo swojego chłopaka.
- Masz rację, nic nowego. "Trójka uczniów Szkoły dla Idoli uczestniczyła w wypadku samochodowym, który okazał się śmiertelny dla kierowcy. Dwójce z nich nie stało się nic poważnego, poza złamaną ręką i kilkoma ranami na twarzy, zaś ostatni w tym momencie walczy o życie na sali operacyjnej" - czytał blondyn. - Dalej jest tylko analiza przebiegu zdarzeń.
- A tam coś ciekawego jest? - spytał Donghyuck, który właśnie wrócił z dwoma kubkami w rękach. - Proszę, kochanie.
- Dzięki - przyjął kawę Mark i dał buziaka w policzek chłopakowi. - Ogółem rozchodzi się o to, że Chenle miał szczęście gdyż siedział po lewej, kiedy auto ich uderzyło od prawej strony. Ręka Jisunga zaklimowała się między fotelami... fajne fotele. Kierowca zginął od uderzenia o kierownicę głową.
- A o Renjunie nic nie piszą? Ani o drugim aucie? - dopytywał Jeno.
- W drugim aucie nikt nie ucierpiał. Szczęściarze - telefon blondynowi zabrał jego chłopak i teraz to on wertował artykuł. - A Renjun cudem przeżył, ponieważ tak naprawdę został przegnieciony drzwiami.
- Bardzo ekscytujące jest czytanie o naszym wypadku? - zapytał Chenle, który nagle się pojawił, siadając naprzeciwko Marka.
- Znów zwiałeś pielęgniarkom? - spytał ze śmiechem Jeno, czochrając mu włosy.
- One po prostu nie potrafią upilnować takiej wolnej duszy jaką jestem ja - zachichotał fioletowowłosy.
Po krótkiej chwili reszta chłopaków też zaczęła się śmiać, a wkrótce dostali napadu śmiechu. Chenle był słoneczkiem ich paczki i zawsze potrafił ich rozbawić. A chyba potrzebowali tej dawki radości, po tylu godzinach zamartwiania się o stan przyjaciela. Jaeminowi aż zaczęły płynąć z oczy łzy, które jednak zmieniły się potem w jednostajny płacz.
- Oj Nana! Ty to masz huśtawki nastrojów - skomentował Chenle, na co przyjaciele się znów zaśmiali.
Chłopak podszedł do przyjaciela i mocno go przytulił. Różowowłosy czuł na sobie współczujące spojrzenia chłopaków. Niestety coraz trudniej było mu nad sobą panować i miał potrzebę porozmawiania ze swoim chłopakiem o tym co się wydarzyło.
CZYTASZ
school of idols & love || nomin ||
FanfictionLiceum to czas ciężki dla każdego ucznia - nawet tego, który chodzi do Szkoły dla Idoli. Na Jaemin w tym roku rozpoczyna swoją naukę i postanawia zacząć nowe życie, spełniając swoje marzenia o zostaniu idolem. Po drodze spotyka jednak wielu ludzi n...