❣ 47 ❣

800 96 19
                                    

- Jisung! Szykuj się na śmierć! - obudził Jaemina przeraźliwy krzyk Marka.

- Razem z Chenle! - dokrzyczał Donghyuck.

Różowowłosy kilka razy zamrugał oczami, ponieważ jeszcze nie do końca wiedział co się dzieje wokół niego. Pierwsze co ujrzał to jego chłopaka leżącego obok niego z wysoko postawionymi włosami, rysunkami na policzkach oraz zaklejoną taśmą klejącą buzią. Mimo iż pewnie on wyglądał nie lepiej, Jaemin nie mógł nic poradzić na to, że zaczął się śmiać, co w końcu obudziło Jeno.

- Przepraszam, ale... - powiedział różowowłosy, lecz przerwał mu kolejny napad śmiechu. - Chwila, oderwę ci taśmę.

Jaemin, wciąż próbując zdusić śmiech, wyciągnął prawą rękę ku twarzy czarnowłosego, jednak ta zatrzymała się w połowie drogi. Prawie krzyknął kiedy na nadgarstku zobaczył kajdanki. Usłyszał zduszone parsknięcie ze strony Jeno, ale zignorował je i podążył wzrokiem za łańcuchem by sprawdzić do czego został przyczepiony. Kiedy koniec kajdanek ujrzał przy nodze od łóżka, wciągnął powietrze, próbując nie wybuchnąć.

- Dobra... - westchnął Jaemin i wrócił do swojego chłopaka. - Zrobimy to lewą ręką. Wolisz szybko czy powoli?

Jeno zastanowił się przez chwilę, aż w końcu pokazał, że wybiera pierwszą opcję, podnosząc jeden palec w górę. Różowowłosy pokiwał głową i złapał za jeden koniec taśmy, powiedział chłopakowi by się nie ruszał, po czym pociągnął z całej siły. Jeno skrzywił się z bólu, jednak nie wydał z siebie żadnego dźwięku.

- Byłeś dzielny - Jaemin pogłaskał chłopaka po policzku, odrzuciwszy kawałek taśmy.

- Też bym cię pogłaskał, ale masz serduszka na twarzy i słodko w nich wyglądasz - zachichotał czarnowłosy i zamiast tego złapał go za rękę by ją pocałować.

 - Naprawdę? - zdziwił się różowowłosy, a następnie odchylił się do przodu na łóżku tak, by przejrzeć się lustrze, jednak zatrzymały go kajdanki.

- Skąd oni je w ogóle wytrzasnęli? - zastanowił się na głos czarnowłosy.

- Raczej nie chcemy wiedzieć - wymamrotał pod nosem Jaemin. - A mogliśmy jednak nie iść spać...

Dochodziła trzecia w nocy, kiedy chłopcy skończyli oglądać ostatnią część "Avengersów", a Renjun nawet wyjątkowo się nie popłakał. Byli oni jednak tak zmęczeni, że poddali się ze swoimi ambitnymi planami o niespaniu i położyli się do łóżek z pełną świadomością tego, że zostaną zaatakowani. Nie mylili się.

- O mój Boże... gdzie jest Renjun?! - nagle krzyknął Jaemin i poderwał się, po czym jęknął z bólu kiedy kajdanki wbiły się mu w rękę.

Jeno również dopiero zauważył nieobecność przyjaciela i zaczął rozglądać się po pokoju. W końcu wypatrzył coś co przykuło jego uwagę, a mianowicie rękę wystającą spod łóżka czerwonowłosego.

- Jakim cudem on się nie obudził? - powiedział Jeno i wstał, by wyciągnąć przyjaciela spod mebla.

Gdy już to zrobił, znalazła się odpowiedź na jego pytanie. Renjun na uszach miał ogromne puchate nauszniki, które skutecznie tłumiły dźwięki z zewnątrz. Czarnowłosy zdziwił się nie zobaczył żadnych innych oznak żartów na chłopaku.

"Cóż... jeśli pobudka pod łóżkiem miała być żartem, to coś im nie wyszło" pomyślał z niemałą satysfakcją Jeno.

- Renjun! Pobudka! - krzyknął Jeno, by chłopak się obudził, kiedy już zdjął mu z uszy nauszniki.

- Co się dzieje? - natychmiast poderwał się czerwonowłosy.

- Mamy Prima Aprilis - westchnął Jaemin, próbując usadowił się tak, by kajdanki mu nie wbijały się w rękę. - A ty miałeś szczęście.

school of idols & love || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz