- Czyli co... pora się żegnać? - odezwał się jako pierwszy Mark po długiej ciszy.
Był niedzielny poranek i rodzice zjeżdżali się na dziedziniec po swoje dzieci. Z NCT DREAM czekano tylko jeszcze na rodziców Jeno, lecz reszta musiała już jechać do domów. Chłopcy stali w kółeczku, patrząc na siebie nawzajem i zastanawiając się co zrobić.
- Chyba tak... - powiedział smutno Chenle. - Tak strasznie nie chcę się rozdzielać z wami! - chłopak nie wytrzymał i mocno przytulił Jisunga.
To samo zrobił Donghyuck z Markiem, oczywiście łącząc to z namiętnym pocałunkiem. Pozostała trójka stała z boku, czekając, ponieważ oni jako jedyni się nie musieli ze sobą żegnać.
- Chodź tu, Nana - niebieskowłosy uwolnił się od Chenle i podszedł do przyjaciela. - Wiesz co? Za tobą będę najbardziej tęsknić. Najmniej mnie irytujesz.
Dzięki temu jednemu żartowi, a przynajmniej chłopcy mieli nadzieję, że Jisung żartuje, atmosfera się rozluźniła i wszyscy zaczęli się chichrać. Każdy z każdym się objął i pożegnał, a Chenle nawet się popłakał. W sumie u niego to nic dziwnego.
- Chłopcy, to tylko dwa tygodnie - odezwała się mama Donghyucka, która już zaczęła się niecierpliwić. - Hyuckie, musimy jechać.
- Hyuckie?! A mi tak nie pozwalasz do siebie mówić! - oburzył się Mark, gdy usłyszał zdrobnienie.
Reszta spojrzała się na siebie ze znudzeniem. Już milion razy słyszeli rozmowy pary o zdrobnieniach, ponieważ Mark wciąż zdrabniał, a Donghyuck nigdy tego nie robił. Blondyn zawsze mówił, że to znaczy, że jego chłopak go nie kocha, a potem ten musi tłumaczyć, że wcale tak nie jest.
- Jej też nie pozwalam! - odkrzyknął Donghyuck, ponieważ jego mama się już zdenerwowała i zaczęła ciągnąć go za rękę do auta. - Kocham cię, Mark!
- Ja ciebie też, Hyuckie! - blondyn się zaczął śmiać. - Ja też lecę. Już widzę wściekłą twarz mojego taty z samochodu. Do zobaczenia!
Chwilę po Marku, Chenle i Jisung również poszli do swoich rodziców, ale z tego zobaczył Jaemin, jeszcze z dziesięć minut przytulali się zanim mama niebieskowłosego w końcu ich rozdzieliła.
- Jezu! Jak dobrze, że my się musimy żegnać, nie dałbym rady chyba - Jeno podszedł do swojego chłopaka i oparł mu głowę na ramieniu.
- Ja też nie... ale zaraz skończy się na tym zostaniemy tutaj. Gdzie są twoi rodzice? - zapytał niecierpliwiony i może nawet trochę wystraszony Renjun.
- Szczerze nie wiem... powinni już dawno być... - odpowiedział czarnowłosy. - Może do nich zadzwonię?
Chłopak zaczął już wyciągać telefon, kiedy na dziedziniec wjechało duże czerwone auto. Jaemin spojrzał na Jeno i po jego oczach zrozumiał, że to właśnie na ten pojazd czekali.
- Mama! Tata! - czarnowłosy rozbudził się i obiegł do auta, które zdążyło stanąć na jednym z miejsc parkingowych.
- Synku! - ojciec chłopaka, wysiadłszy z auta, chwycił syna w ramiona, a chwilę potem dołączyła do nich mama i cała trójka zamarła w uścisku.
Jaemin i Renjun patrzyli na tą scenę z uśmiechem i lekkim smutkiem. W końcu oni niestety nie zobaczą rodziców na święta i prawdopodobnie zrobią to dopiero w wakacje. Różowowłosy miał przynajmniej przyjaciela, który był dla niego jak rodzony brat. I oczywiście ukochanego.
- Jeno, może przedstawisz nam swoich przyjaciół - uśmiechnęła się miło, lecz trochę niepewnie matka chłopaka.
- To jest Renjun - wskazał na brązowowłosego. - A to jest Jaemin - Jeno podszedł do różowowłosego i złapał go za rękę by jasno zakomunikować jaka relacja ich łączy.
CZYTASZ
school of idols & love || nomin ||
FanfictionLiceum to czas ciężki dla każdego ucznia - nawet tego, który chodzi do Szkoły dla Idoli. Na Jaemin w tym roku rozpoczyna swoją naukę i postanawia zacząć nowe życie, spełniając swoje marzenia o zostaniu idolem. Po drodze spotyka jednak wielu ludzi n...