- Wiecie, że ja tą szkołę kocham... ale jednak wolałbym mieć jeszcze wolne - jęknął Renjun, kiedy wjechali na dziedziniec.
Kolejne dni przerwy świątecznej minęły w oka mgnieniu. Chłopcy podejrzewali, że to dlatego, że spali do południa, a potem tak naprawdę nie robili nic. Ale jeśli ktoś się będzie pytał, ćwiczyli codziennie po kilka godzin.
- Chłopcy, nie przesadzajcie - zaśmiał się pan Lee, który ich odwoził. - Kilka miesięcy i wakacje! A i teraz będzie na pewno luźniej, jak to zawsze w drugim semestrze.
- Obyś miał rację, tato - odparł Jeno. - Idziemy? - skierował pytanie do swoich przyjaciół.
- Idźcie, idźcie. Nie chcę wracać po nocy do domu - odpowiedział za nich ojciec chłopaka. - Jaemin, mógłbyś zostać jeszcze chwilkę?
Różowowłosy spojrzał się ze zdziwieniem na swojego chłopaka, lecz ten tylko wzruszył ramionami na znak, że nie wie o co chodzi. Jeno ścisnął rękę chłopaka by dodać mu otuchy i wyszedł z samochodu za Renjunem oraz razem z nim poszedł po walizki.
- Chciał mi pan coś powiedzieć? - zapytał Jaemin, kiedy zostali sami.
- Ja... ja... nie jestem dobry w przemowach - zachichotał lekko pan Lee. - Ale naprawdę cieszę się, że Jeno ma takiego kogoś jak ty. Wiesz już, że na początku z moją żoną byliśmy przeciwko jego wyjazdowi oraz bardzo się o niego martwiliśmy. Jednak teraz wiemy, że nie musimy, bo ty się nim zajmiesz.
- To bardzo miłe co pan mówi, dziękuję - uśmiechnął się Jaemin.
- Chodź tu, młody!
Ojciec jego chłopaka wychylił się z siedzenia i objął go ramionami, klepiąc go przy tym po plecach. Jaemin usłyszał ciche siorbnięcie, więc mężczyzna chyba się wzruszył, ale nie chciał tego pokazać.
- Dobra, leć już. Jeno do mnie macha i chyba już za tobą tęskni - pan Lee odsunął się, po czym wytarł nos rękawem swojej kurtki.
Chłopak, pożegnawszy się, wykonał polecenie. Gdy już znalazł się obok przyjaciół, ramię w ramię ruszyli do swojego pokoju. Zostali jednak zatrzymani na korytarzu.
- Młodziaki! Wróciliście! - krzyknął Yuta i rzucił się na różowowłosego. - Masz? - zapytał kiedy się odsunął, wskazując na swoje ucho.
- Oczywiście, że tak!
Jaemin, podobnie jak swojej bransoletki, kolczyka przyjaźni nie zdejmował nigdy. Był on na tyle mały, że w niczym mu nie przeszkadzał, jednak ludzie go zauważali i często pytali czemu ma tylko pół gwiazdki.
- Jak wam minęły święta? - zapytał Sicheng, obejmujący ramię swojego chłopaka.
- Granie, jedzenie, spanie, granie... i tak w kółko - zażartował Renjun. - A wam?
- Oprócz nas mało kto został, z opiekunów zrobił to tylko Minhyuk, bo nie chciał byśmy byli sami - zaczął opowiadać Japończyk. - W wigilię wyprawiliśmy przeogromną kolację i tak naprawdę połowa jedzenia poszła do śmieci. Ale warto było.
- To prawda. Za to w Sylwestra poszliśmy do centrum Seulu, gdzie oglądaliśmy pokaz sztucznych ogni i występy różnych zespołów. Było cudownie! - Sicheng na myśl o tym aż zaklaskał w dłonie.
- Cieszę się, że nie było źle - uśmiechnął się Jeno. - Coś jeszcze się wydarzyło?
- Przyjeżdżali różni przyjaciele tych co zostali lub wrócili wcześniej, w sumie jak co roku. Ale niedługo wyjadą, więc pewnie nawet ich nie spotkacie - odpowiedział Yuta.
CZYTASZ
school of idols & love || nomin ||
FanfictionLiceum to czas ciężki dla każdego ucznia - nawet tego, który chodzi do Szkoły dla Idoli. Na Jaemin w tym roku rozpoczyna swoją naukę i postanawia zacząć nowe życie, spełniając swoje marzenia o zostaniu idolem. Po drodze spotyka jednak wielu ludzi n...