- Jeno, kiedy będzie... Nana?! Co ty robisz w kuchni? - zapytał zaskoczony Renjun zaraz po wejściu. - Przecież to Jeno powinien dzisiaj robić śniadanie.
Był sobotni poranek, więc chłopak miał rację. Pomimo tego, że ich losowanie dotyczące tego kto ma robić śniadanie danego dnia było kilka miesięcy temu, chłopcy wciąż się tego trzymali, szczególnie w weekendy, kiedy każdemu zależało na dodatkowej godzinie snu. Dlatego czerwonowłosy tak bardzo się zdziwił, zobaczywszy kogoś innego niż się spodziewał.
- Ja wiem - westchnął Jaemin, przewracając naleśnika na patelni. - Ale on mnie tak ładnie poprosił, żebym dzisiaj to ja zrobił śniadanie.
- Co takiego szczególnego robił? - dopytywał Renjun, ale nim przyjaciel zdążył odpowiedzieć, zaczął się śmiać. - Czekaj, nic nie mów. Uśmiechnął się, prawda?
- Prawda - różowowłosy zarumienił się i spuścił wzrok.
Słabością Jaemina zawsze był i będzie uśmiech Jeno, dla którego mógłby zrobić wszystko. Dlatego kiedy dzisiaj jego chłopak obudził go i zaczął z uśmiechem na twarzy błagać o to, żeby mu i reszcie zrobił naleśniki, pomimo iż to nie była jego kolej na robienie śniadanie, nie mógł zrobić nic innego, jak się zgodzić.
- Cóż... ja tam się cieszę, w końcu my tylko korzystamy - zaśmiał się Renjun, pocieszająco klepiąc przyjaciela po plecach. - Radzę ci się jednak pospieszyć, bo Chenle zaczyna się już niecierpliwić.
- My zawsze czekamy w niedziele, na to aż nam zrobi, raz on może - odparł Jaemin. - Tak właściwie, to Jeno też czeka już w salonie?
- Nie, dlatego myślałem, że jest w kuchni - odpowiedział czerwonowłosy, marszcząc brwi. - Jak rozumiem, nie wiesz gdzie jest, tak?
Jaemin pokiwał głową, zaczynając się martwić. Jeno na samym początku mu pomagał z robieniem śniadania, jednak w połowie powiedział, że musi coś załatwić i że zaraz wróci. Tak się jednak nie stało.
- Później go poszukamy - oznajmił Renjun. - A teraz kończ szybko naleśniki, bo ja też się robię głodny.
Chłopak poklepał przyjaciela po ramieniu, po czym wyszedł z kuchni, a różowowłosy westchnąwszy, wykonał polecenie. Już z talerzem pełnym słodkości wszedł do salonu, gdzie od razu powitały go radosne krzyki Jisunga oraz Chenle, a także westchnięcie ulgi Donghyucka. Prócz jego chłopaka, brakowało mu jednak jeszcze jednej osoby.
- Gdzie jest Mark? - Jaemin skierował pytanie do wszystkich, kiedy stawiał talerz, a Chenle od razu rzucił się na naleśniki.
- Jeszcze śpi, nie chciałem go budzić - odparł trochę smutno Donghyuck, jednak też sięgnął po jedzenie, zaraz po fioletowowłosym.
Jaemin pokiwał ze zrozumieniem głową. Ostatnie dni były dla ich przyjaciela bardzo trudne. Hui cały czas zabierał go na spotkania dotyczące pisania piosenki, a Mark nawet w dormie wciąż zastanawiał się nad tekstem. Wciąż jednak dwójka nie potrafiła dokończyć piosenki doprowadziło do tego, że blondyn chodził zirytowany i zmartwiony.
- Przyda mu się sen - powiedział Jisung. - Siedział wczoraj do późna w nocy, próbując coś napisać, jednak raczej mu nie wyszło, sądząc po jego wściekłym mamrotaniu.
- Na pewno mu się uda - odparł na to Donghyuck, ucinając temat. - Bardziej mnie zastanawia gdzie jest Jeno, bo w dormie go nie ma.
Jaemin już miał odpowiedzieć na pytanie, ale akurat wtedy piątka chłopaków usłyszała trzask drzwi wejściowych, Spojrzeli na siebie w zdziwieniu, pomimo iż już wszyscy się domyślili, kogo zaraz zobaczą. Nie pomylili się.
CZYTASZ
school of idols & love || nomin ||
FanfictionLiceum to czas ciężki dla każdego ucznia - nawet tego, który chodzi do Szkoły dla Idoli. Na Jaemin w tym roku rozpoczyna swoją naukę i postanawia zacząć nowe życie, spełniając swoje marzenia o zostaniu idolem. Po drodze spotyka jednak wielu ludzi n...