- Jeno, dawaj! - krzyknął Chenle, dopingując swojego przyjaciela.
- Nie daj mu się Yuta! - zawołał natomiast Doyoung , który był po stronie Japończyka z ręką opartą o jego ramię.
Dwójka chłopaków nic nie odpowiedziała, zbyt zajęta siłowaniem się na ręce, już kolejnym podczas przyjęcia. Mięśnie czarnowłosego były napięte do granic możliwości, ponieważ nie miał zamiaru przegrać ze starszym od siebie chłopakiem. A że na sobie miał jedynie czarny podkoszulek, widzowie mogli na własne oczy się przekonać jakie efekty dała Jeno siłownia.
- Poddaj się - wysyczał przez zęby Yuta, którego mina jasno mówiła, że nie wytrzyma już długo, co jedynie upewniło Jeno w tym by tego nie robić.
- Nigdy - odparł czarnowłosy, posyłając mu pełen wyższości uśmiech.
Japończyk rozproszył się tym gestem, dzięki czemu Jeno mógł zaatakować po raz ostatni. Wkrótce grzbiet dłoni Yuty dotknął blatu stołu i chłopak osunął się wymęczony na oparcie krzesła, podczas gdy młodszy wyrzucił swoje ręce wysoko w górę i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Proszę państwa - ogłosił uroczystym tonem Mark, który postanowił się pobawić w prowadzącego. - Po raz kolejny wygrywa Lee Jeno!
Wszyscy ochoczo zaczęli bić brawa, a czarnowłosy z przyjemnością je przyjmował, przynajmniej w tym przypadku. To było jego bodajże dziesiąte siłowanie się na rękę, jednak dopiero Yuta przysporzył mu pewne trudności. Poprzedni przeciwnicy najczęściej poddawali się po niecałej minucie, ku zdziwieniu Jeno nawet Mark to zrobił. Japończyk jednak nie potrafił odpuścić.
- Kto następny? - spytał czarnowłosy, zacierając ręce, jednak już nikt nie zgłosił się na ochotnika, wiedząc, że i tak przegra. - Widzisz, Nana, już wszyscy się... - zaczął, odwracając się do swojego chłopaka, jednak to nie jego zobaczył.
- Czy ja ci przypominam Nanę? - zapytał Jisung, wskazując na siebie palcem i zaczynając się śmiać.
Jeno jedynie pokręcił głową ze zdziwieniem i spojrzał na swoje ramię, gdzie spoczywała ręka niebieskowłosego, a nie tak jak od początku myślał Jaemina. Rozejrzał się szybko po salonie, gdzie się znajdowali, jednak nigdzie nie mógł wypatrzeć różowej czupryny chłopaka. Tak samo jak czerwonej jego przyjaciela.
- Gdzie jest Nana i Renjun? - zadał pytanie, nie kierując go do nikogo, ale licząc, że ktoś da mu odpowiedź.
- Nie wiem, zniknęli kiedy walczyłeś z Taeyongiem - odparł Mark, wzruszając ramionami.
"Prawie, że na samym początku" pomyślał smutno czarnowłosy.
Był zbyt zajęty ciągłą walką, by zwrócić uwagę na to, że jego chłopak nagle wyparował. Zrobiło mu się trochę przykro, ponieważ Jaemin nie mógł zobaczyć tego jak wygrywa, jednak był też ciekawy co takiego było tak ważne, by zostawić go samego w dniu urodzin.
- Pójdę ich poszukać - zadecydował Jeno, wstając z krzesła.
Zobaczył jak Mark przesyła Donghyuckowi wystraszone spojrzenie i chce go zatrzymać, jednak jego chłopak go zatrzymał. To jeszcze bardziej przekonało czarnowłosego do jego pomysłu. Co takiego musiał robić Jaemin, że blondyn nie chciał by ten go szukał?
- Wiecie może gdzie jest Nana? - spytał Jeno Yutę oraz Doyounga, których akurat mijał.
- Niestety nie - odparł drugi chłopak. - A jeśli ja bym ich szukał, na pewno nie sprawdzałbym waszej sypialni.
Doyoung szybko sobie zatkał buzię, a Yuta jedynie westchnął, kręcąc głową. Czarnowłosy natomiast się zaśmiał, ponieważ przyjaciel właśnie niechcący zdradził mu miejsce pobytu jego chłopaka. Poklepał obu w podzięce po ramionach, po czym ruszył do swojego pokoju. Nie zdziwiło go już nawet to, że drzwi do niego były zamknięte. Zanim jednak wszedł do środku, przyłożył do nich jedynie ucho.
CZYTASZ
school of idols & love || nomin ||
FanfictionLiceum to czas ciężki dla każdego ucznia - nawet tego, który chodzi do Szkoły dla Idoli. Na Jaemin w tym roku rozpoczyna swoją naukę i postanawia zacząć nowe życie, spełniając swoje marzenia o zostaniu idolem. Po drodze spotyka jednak wielu ludzi n...