- Jeszcze wczoraj mąka tu była... - wymamrotał Jaemin pod nosem.
Dzisiaj była jego kolej na robienie śniadania, więc postanowił zrobić reszcie niespodziankę i przyrządzić naleśniki. Szukając składników, a następnie robiąc ciasto, rozmyślał o wszystkim co dotyczyło Jeno. Jaemin sam nie wiedział co czuje, co raczej było normalne. Był nastolatkiem, a chłopaka znał cztery dni. Chyba każdy w takiej sytuacji byłby zagubiony.
- Cześć - rozmyślania przerwał mu Renjun.
- O nie! Obudziłem cię? Przepraszam - powiedział Jaemin zaskoczony widokiem przyjaciela.
- Nie masz za co - uspokoił go czerwonowłosy. - Wiesz, że Donghyuck chrapie... a dzisiaj przeszedł samego siebie. O! Widzę, że zdecydowałeś się na swoje popisowe danie! - skomentował chłopak, gdy zobaczył co szykuje Jaemin.
Renjun uwielbiał naleśniki przyjaciela i zawsze prosił go o zrobienie ich, kiedy u niego nocował, a Jaemin, jako jego przyjaciel, wstawał nawet godzinę wcześniej, by mu je przygotować.
- Nie przyzwyczajaj się tylko. W przyszłym tygodniu dostaniesz bułkę z serem - Jaemin pomachał łopatką, którą właśnie trzymał, po czym chłopcy się zaśmiali.
- Wiesz... - zaczął Renjun, kiedy się uspoił, nabierając bardziej poważny ton. - Od przyjazdu tutaj nie mieliśmy w ogóle czasu by pogadać lub zrobić coś we dwójkę...
Jaemin dopiero teraz sobie to uświadomił. Ze wstydem musiał przyznać, że większość jego myśli ostatnio zajmował Jeno i niejasne uczucia niego. Teraz pojął, że być może zaniedbał przyjaciela. Nie, na pewno zaniedbał przyjaciela.
- Masz rację... - odrzekł skruszony, spuszczając wzrok. - Przepraszam...
- Przepraszasz mnie już dziś drugi raz! - zaśmiał się Renjun i położył pocieszycielsko rękę na ramieniu przyjaciela. - Przecież nie mam do ciebie o to pretensji. Sam też nie byłem lepszy.
Chłopcy popatrzyli się na siebie, a w następnej chwili mocno się przytulali. Minęły dopiero cztery dni... Jaemin bał się co by było gdyby tej rozmowy nie odbyli wcześniej.
- W sobotę idziemy do kina. Obiecałeś mi, że zabierzesz mnie na "Avengersów" - powiedział niewyraźnie Renjun, bo buzię miał schowaną w kapturze bluzy Jaemina.
- Jeśli ty stawiasz popcorn. Boże! - krzyknął Jaemin i natychmiast oderwał się od przyjaciela.
Chłopak tak wciągnął się w rozmowę z Renjunem, że kompletnie zapomniał o naleśniku, którego zostawił na patelni. Jaemin rzucił się do niego, jednak było za późno. Był już spalony.
- Dzisiaj... - zaczął poważnym tonem Renjun. - Zebraliśmy się tu, by pożegnać Pana Naleśnika, żyjącego w kuchni w pokoju nr 127. Byłeś wspaniałym przyjacielem. Spoczywaj w pokoju.
W tym momencie chłopcy nie wytrzymali i wybuchli głośnym śmiechem. Nie przejmowali się tym, że być może obudzili resztę chłopaków. W końcu odkryli czego im zaczęło brakować - właśnie takich chwil, kiedy była tylko ich dwójka i nikt inny się nie liczył.
- Dobra - Jaemin ocierał łzy spowodowane śmiechem. - Ja zrobię nowych Panów Naleśników, a ty może poszukasz czegoś na nadzienie? Co ty na to?
- Luz... i tak jakoś nie mam nic innego do roboty - ponownie się zaśmiali, a następnie zabrali się do roboty.
∽∽∽
- Czym ja zasłużyłem sobie na takie dobro? - zapytał Donghyuck, delektując się naleśnkiem.
CZYTASZ
school of idols & love || nomin ||
FanfictionLiceum to czas ciężki dla każdego ucznia - nawet tego, który chodzi do Szkoły dla Idoli. Na Jaemin w tym roku rozpoczyna swoją naukę i postanawia zacząć nowe życie, spełniając swoje marzenia o zostaniu idolem. Po drodze spotyka jednak wielu ludzi n...