❣ 31⅓ ❣

884 107 96
                                    

- Będziemy się tak przytulać? - zachichotał Jisung.

- Tak - odpowiedział momentalnie Chenle. - A co? Przeszkadza ci to?

- Ani trochę - niebieskowłosy zaczął głaskać po głowie przyjaciela.

Nadszedł czas rozłąki chłopców na święta. Dwójka już pożegnała się z resztą przyjaciół z dormu i zostało im tylko rozdzielenie się oraz udanie do odpowiednich samochodów. Żaden jednak nie chciał tego zrobić.

- Będę za tobą tęsknić... mimo iż to tylko dwa tygodnie mam wrażenie, że rozdzielamy się na co najmniej tyle samo lat - powiedział Jisung.

Mówił prawdę. Chenle był dla niego najważniejszą osobą na świecie. Choć poznali się dopiero kilka miesięcy temu, wiedzieli już o sobie wszystko. Niebieskowłosy miał wrażenie, że chłopak zna go nawet lepiej od rodziców.

- Naprawdę? A nie za Jaeminem? - zapytał Chenle, odsuwając się kawałek

- Co masz na myśli? - drugi chłopak spojrzał się na niego zdziwiony.

- Powiedziałeś, że najbardziej będziesz tęsknił za Naną, bo najmniej cię irytuje. I nie zaprzeczaj, że nie wypowiedziałeś tych słów, gdyż moja pamięć aż tak zła nie jest.

- Oj, Chenle - zaśmiał się Jisung. - Dobrze wiesz, że żartowałem! Oczywiście, że to ciebie będzie mi najbardziej brakować.

- Na pewno?

- Na pewno - niebieskowłosy znów objął przyjaciela. - Ale to drugie to prawda.

- Myślałem, że ja jestem zbyt perfekcyjny by móc cię zirytować - odpowiedział poważnym tonem Chenle.

Po chwili oboje wybuchli śmiechem. Sam fioletowowłosy wiedział, że czasem doprowadza swojego przyjaciela do szału swoimi piskami i niekoniecznie normalnymi zachowaniami. Jisung jednak odwdzięczał mu się częstymi fochami oraz sarkastycznymi odpowiedziami. Na tym chyba polegała po prostu ich przyjaźń.

- Synku! Musimy już jechać! - zawołała matka Chenle, machając do niego rękami.

- Ma rację, nie chcę mi się jechać po nocy - chłopak przewrócił oczami. - Więc... chyba musimy się już pożegnać.

Jisung nic nie odpowiedział, a jedynie ostatni raz objął ramionami przyjaciela. Pomyślał, że będzie mu ich przytulania się. Ale cóż, ma jeszcze rodziców, którzy pewnie wyściskają go za te miesiące nieobecności.

- To do zobaczenia po świętach - powiedział niebieskowłosy.

- Do zobaczenia! - Chenle pobiegł w stronę rodziców, ale w ostatniej chwili sobie o czymś przypomniał. - A... i rower nie był twoim jedynym prezentem ode mnie!

- Co?! - krzyknął Jisung, lecz nie dostał już odpowiedzi.

Chłopak patrzył w szoku na plecy fioletowłosego, lecz po chwili po prostu pokręcił głową i podszedł do swoich rodziców, stojących przy samochodzie.

- No w końcu wypuściłeś Chonle z objęć, skarbie! - pisnęła jego mama i przytuliła mocno chłopaka.

- Mamo, on nie ma na imię Chonle... - powiedział Jisung, przewracając oczami, ale oddał uścisk.

- No właśnie, kochanie! Jak mogłaś zapomnieć imienia najlepszego przyjaciela naszego syna! - oburzył się mąż kobiety.

- Tak? To jak ma na imię? - niebieskowłosy stanął przed swoim ojcem z założonymi rękami, ciekawy odpowiedzi.

- Oczywiście, że Chinle! - odpowiedział mężczyzna, za co dostał kuksańca od swojego syna. - Żartuję! Wiem, że Chenle. Chodź tu, młody!

Jisung wtulił się swojego ojca. Tęsknił za swoimi rodzicami, szczególnie za ich humorem, który jednak był trochę specyficzny. Od początku wiedział, że oboje doskonale znają imię fioletowowłosego. W końcu opowiadał o nim podczas każdej rozmowy.

school of idols & love || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz