❣ 32 ❣

999 115 126
                                    

- Musimy się wziąć w garść - wymamrotał Donghyuck, żując spaghetti.

- Nie wiem o czym ty mówisz - odpowiedział Chenle.

- Może o tym, że mamy pustą lodówkę i w tym momencie naszym ratunkiem jest stołówka? - stwierdził sarkastycznie Mark, patrząc się krzywo na kurczaka na swoim talerzu.

Chłopcy spojrzeli się na siebie, głęboko wzdychając. Minął tydzień od ich powrotu do szkoły i zapasy jedzenia, które zapewnił im Minhyuk po świętach, wczoraj się skończyły. Dlatego cały dzisiejszy dzień, burczało im w brzuchach przez brak śniadania. I mimo iż jedzenie na stołówce było dobre, nie było również ich wymarzonym posiłkiem.

- Kto je, ten je - wtrącił się Jaemin, który jako jedyny nie był skazany na stołówkowe jedzenie.

Różowowłosy kiedy tylko zauważył brak jedzenia, wymknął się rano z pokoju i poszedł do starszych kolegów. Po krótkim błaganiu, Yuta dał mu kilka kanapek jednak pod warunkiem, że z nikim się nie podzieli. Jaemin z ciężkim sercem niestety musiał się zgodzić, ponieważ wręcz umierał z głodu.

- Ty się już lepiej się odzywaj, bo jestem na ciebie obrażony - odezwał się Renjun. - Nie podzielić się jedzeniem z przyjacielem... nieładnie.

- Nie mogłem przecież! - oburzył się różowowłosy. - Nie moja wina, że Yuta stwierdził, że jeśli wykarmi nas wszystkich, już w ogóle nie wyjdziemy z pokoju.

- I miał rację - powiedział Mark. - Tak czy siak, ktoś musi iść dzisiaj na zakupy. Kto to zrobi?

- Powinien Jaemin - odezwał się pierwszy Chenle. - W końcu jako jedyny zjadł coś innego niż przeterminowaną pizzę, więc ma siłę by dojść do sklepu.

- Energii, którą zużywasz na gadanie, starczyłoby ci na dotarcie pieszo do Hongkongu, więc ty się bardziej nadajesz - dodał Jisung, uśmiechając się półgębkiem.

Różowowłosy spojrzał się na niego i wiedział, że chłopak nie powiedział tego tylko dlatego by dopiec Chenle. Chciał też bronić Jaemina, za co ten był mu bardzo wdzięczny. W końcu zauważył iż Jisung pogodził się z przyjacielem i chłopak chciał mu się pewnie jakoś odwdzięczyć za pomoc.

- Boki zrywać... - fioletowowłosy przewrócił oczami. - Nieważne, ustalimy to jak wrócimy do dormu. Mam lepsze pytanie. Czemu tu jest tyle ludzi, których nie znam?

Jaemin rozejrzał się po stołówce. Chenle miał rację. Przy każdym stoliku siedziała choć jedna osoba, która na pewno nie była uczniem tej szkoły. Różowowłosy pamiętał co mówił Yuta o tym, że różni ludzie przyjechali do szkoły na święta, jednak nie wspominał, że aż tyle zostaną. To samo też powiedział przyjaciołom.

- Cóż... może kiedyś się dowiemy o co chodzi... - odpowiedział niezbyt przytomnie Jeno, który do tej pory siedział cicho.

Jego chłopak spojrzał na niego podejrzliwie. Zobaczył, że na coś patrzy i podążył za wzrokiem czarnowłosego. Jego obiektem zainteresowania okazał się stolik, przy którym siedzieli STRAY KIDS. Jaemin na początku nie rozumiał co w nim takiego interesującego, dopóki nie policzył liczby osób. Dziesięć, a nie dziewięć. Przyjrzał się uważnie, a wtedy obok Felixa zobaczył chłopaka z gęstymi, jasnymi włosami, którego widział pierwszy raz w życiu.

"Skoro to kolega Felixa, pewnie Jeno też go zna" pomyślał Jaemin, przypominając sobie, że przecież blondyn był kolegą z byłej klasy jego chłopaka.

- Ja już się najadłem, nie wiem jak wy - powiedział Donghyuck, klepiąc się po brzuchu.

- Czyli co? Idziemy? - zapytał Mark, wstając już ze swojego miejsca.

school of idols & love || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz