- Musicie już jechać? - zapytał smutno Jaemin, wtulając się w klatkę piersiową swojej rodzicielki.
- Przykro mi, skarbie, ale tak. Przecież wiesz, że jutro wracamy do pracy - odparła mama, zaczynając go głaskać po głowie.
Minęły już dwa dni od przyjazdu państwa Na. Cały czas wolny spędzali na nadrabianiu miesięcy rozłąki z synem oraz na poznawaniu jego chłopaka, którego swoją drogą bardzo polubili.
- Będę za wami tęsknić - Jaemin podszedł do taty by go przytulić.
- Tak tak... to samo mówiłeś kiedy wyjeżdżałeś, a potem co? Zero telefonów, zero wiadomości, chyba że miałeś problem lub ci kasy zabrakło - zaśmiał się pan Na.
Chłopak niestety musiał przyznać mu rację. Czasem był zbyt zmęczony, żeby nawet pomyśleć o rodzicach, a co dopiero z nimi rozmawiać. Jednak jeśli chodzi o pieniądze, to akurat było kłamstwo. Kieszonkowe było dla niego wystarczające, a dodatkowo najczęściej mu zostawało trochę, więc uzbierał sporo oszczędności podczas tych kilka miesięcy.
- Postaram się tym razem dzwonić - Jaemin uśmiechnął się i stanął przed rodzicami.
- Mogę go przypilnować jeśli państwo chcecie - zaproponował czarnowłosy, który właśnie podszedł do chłopaka by objąć go od tyłu.
- Jeno... jestem pod twoim wielkim wrażeniem - pani Na podeszła do chłopców i położyła rękę na policzku chłopaka jej syna. - Cieszę się, że nasz synek ma kogoś takiego.
- Widzę, że myślimy tak samo - mama Jeno weszła do przedpokoju. - Też jestem szczęśliwa, że są razem.
Kobiety rozgadały się, jak to płeć żeńska miała w zwyczaju, a chłopcy spojrzeli na siebie. Ich mamy bardzo przypadły sobie do gustu i stały się największymi fankami ich związku, oczywiście zaraz po Doyoungu. Zaś ich ojcowie zrujnowali ich plany o codziennym graniu w gry, ponieważ przejęli razem konsolę, czasem nie pozwalając im nawet wejść do pokoju.
"Chociaż jedna zaleta ich wyjazdu - znów będziemy mogli grać" pomyślał Jaemin.
- Kochanie, musimy jechać... - przerwał rozmowę kobiet zniecierpliwiony pan Na.
- Tak, tak. A gdzie Renjun? Chcę się z nim pożegnać - mama Jaemina przypomniała sobie o jego przyjacielu.
Sam różowowłosy również zaczął się zastanawiać oraz trochę posmutniał. Kiedy tylko się obudzili, jego przyjaciel zszedł na dół i nie pojawił się aż do teraz. Ogółem podczas pobytu państwa Na, Renjun rzadko kiedy z nimi przebywał, a Jaemin dopiero teraz sobie to uświadomił.
- Nie mamy czasu, nawet jak teraz wyjedziemy to będziemy późno - pan Na złapał za rękę swoją żonę oraz walizkę, w której były ich ubrania.
- Dobrze... pozdrów go ode mnie Nana. Widzimy się w wakacje, prawda? - mama wyciągnęła rękę do syna, lecz była już za daleko by go dosięgnąć.
- Prawda, do zobaczenia! - Jaemin pomachał rodzicom, a ci chwilę później zniknęli za drzwiami. - Gdzie jest Renjun? - zapytał swojego chłopaka.
- Nie mam pojęcia, na śniadaniu również go nie było... - odpowiedział Jeno.
Różowowłosy zaczął się martwić. Było południe, co znaczyło, że już kilka godzin nie było jego przyjaciela. Ustalił ze swoim chłopakiem, że czas go poszukać i rozdzielili się - Jaemin poszedł na piętro, a Jeno został na dole.
- Renjun! Renjun, jesteś tu?! - zaczął krzyczeć od razu Nana i pukać w każde drzwi, które mijał.
Dom Jeno był o wiele większy niż myślał na początku. Miał wiele różnych, w większości niepotrzebnych pomieszczeń. Właśnie stał pod jednym z nich i już chciał odchodzić by sprawdzić kolejny pokój, kiedy usłyszał ciche kichnięcie zza drzwi.
CZYTASZ
school of idols & love || nomin ||
FanfictionLiceum to czas ciężki dla każdego ucznia - nawet tego, który chodzi do Szkoły dla Idoli. Na Jaemin w tym roku rozpoczyna swoją naukę i postanawia zacząć nowe życie, spełniając swoje marzenia o zostaniu idolem. Po drodze spotyka jednak wielu ludzi n...