Na komendzie Lena stworzyła zawiadomienie o zaginięciu ze zdjęciem i rysopisem Mikołaja. Miała jedną fotkę, którą dostała od niego w prezencie miesiąc wcześniej. Maluch był częstym gościem na komendzie i był lubiany przez "ciocie" i "wujków." Po tym jak stworzyła ten plakat, Olgierd i reszta uruchomili "Child Alert."
- Dobra chłopaki wysłane, teraz w całej Polsce na każdej komendzie widzą, że Mikołaj został uprowadzony. Miejmy nadzieję, że jakiś patrol coś przyuważy. Będę też chciała, żeby plakat i zawiadomienie poszły dalej w świat jakby wyjechali poza granicę Polski. Child Alert mi to ułatwi -właśnie nad tym pracuję.
- Świetnie Lenka, wielkie dzięki - rzucił Krystian.
- Poza tym mają zdjęcia Żarskiego i Niemczyka i w połączeniu ze zdjęciem Mikołaja, nie będzie problemu z identyfikacją - powiedział Michał. - Chłopaki ja przedzwonię na chwilę do i powiem jej na czym stoimy, jeśli się do niej w ogóle dodzwonię - rzucił i wyszedł na korytarz.
- Dobra Krystian to idziemy, trzeba rozejrzeć się, za tymi sukinsynami co skatowali Kubę - powiedział dobitnie Olo. - Mamy też spotkanie z policyjnym informatorem za niecałą godzinę - dodał i wyszli oboje z pokoju Leny.
Tymczasam Niemczyk i Żarski zatrzymali się na stacji benzynowej. Zaparkowali koło ubikacji.
- Chodź, no już szybko! - warknął Niemczyk do Mikołaja. - Ponoć strasznie chciało Ci się siku, więc już ruchy! - dodał.
Blondynek złapał swojego misia i wyszedł z samochodu w stronę ubikacji.
- Idę z nim - rzucił do Żarskiego.
- Jak chcesz i tak go widzimy, poza tym jest mały i nie będzie przecież kombinował - odpowiedział Wojtek.
Niemczyk posłał mu złowrogie spojrzenie. - To idę kupić coś do jedzenia - warknął i poszedł na stację.
Żarski oparł się o siedzenia i przymknął oczy.
Po chwili, Mikołaj wyszedł z ubikacji ze swoim misiem i pociągnął za rękaw mężczyznę, który tam stał i na kogoś czekał.
- Płosze pana, ma pan telefon?
Starszy mężczyzna popatrzył na chłopca i zapytał.- Dziecko, a po co Ci telefon?
- Musę zadzwonić do mamusi i tatusia. Nie lubię ani wujka Wojtka, ani wujka Lobelta.
- A numer znasz? - zapytał nieznajomy.
- Rodzice płacują w policji, 997 to ich numer.
- Dziecko to jest numer ratunkowy, nie dzwoni się na niego bez powodu.
Chłopiec zmarszczył czoło. - Płeciez mówię, ten wujek mnie gdzieś wiezie, a miał mnie zabłać tylko na chwilę i odwieźć do tatusia. Ja chcę do mamy! - powiedział Mikołaj i do jego oczu napłynęły łzy.
- Co ty mówisz dziecko? - powiedział starszy pan.
W tym momencie Niemczyk złapał chłopca i siłą odciagnął go od mężczyzny.
- Co ci wujek mówił, siusiu i do samochodu! - wymamrotał ze złością pod nosem.
Jak odchodzili Mikołaj upuścił swojego misia.
Starszy mężczyzna chciał mu go oddać, ale nie zdążył, bo Żarski i Niemczyk odjechali z piskiem opon.
Starszy pan powiadomił policję o całym zajściu.
CZYTASZ
Natalia i Kuba - Życie na krawędzi 2 [ZAKOŃCZONA]
FanficKontynuacja historii z książki Natalia i Kuba - Życie na krawędzi. Jak potoczą się dalsze losy głównych bohaterów? Tego możecie się dowiedzieć, czytając kolejne rozdziały tej książki. Jednego możecie być pewni - nie zabraknie emocji! Zapraszam. #Gli...