62 - Diagnoza

1.1K 40 27
                                    

W porannym zamieszaniu, kiedy Natalia próbowała przygotować śniadanie i pomagała Mikołajkowi zebrać się do przedszkola, ich rutynę przerwał telefon od lekarza pediatry.

- Pani Roguz, prosiłbym żeby pani przyjechała z synkiem do mnie. Jestem teraz w szpitalu na Banacha i mam wam coś do ważnego do zakomunikowania - powiedział spokojnie i bez większych emocji, jak przystało na lekarza. 

Blondynka mimo wszystko wstrzymała oddech, a w jej głowie pojawiały się kolejne scenariusze, dlaczego właśnie doktor chce się z nimi widzieć. Po zakończeniu rozmowy, oparła się o blat kuchenny i próbowała powstrzymać łzy. 

Do kuchni wszedł jej mąż.

- Kto dzwonił? - zapytał, ale szybko zorientował się, że kobieta pobladła i walczyła z emocjami. Podszedł do niej i od razu  przytulił ją mocno.

- Co się dzieje? Wiesz, że nie możesz się denerwować - oznajmił.

- Kuba, chodzi o Mikołaja. Dzwonił jego pediatra i chce się z nami zobaczyć. Mamy przyjechać do szpitala na Banacha. Boję się, że Mikołajek ma złe wyniki - wyszeptała. 

- Kochanie, proszę przestań się zamartwiać na zapas - powiedział i pogładził jej plecy.

- Zadzwonię do Kruczkowskiej i dam jej znać, że będą musieli sobie chwilę poradzić bez nas - oznajmił i wziął swój telefon ze stolika w salonie i wybrał numer do komendant.

W tym czasie Natalia podała synkowi śniadanie i przyglądała mu się z uczuciem. Kochała bardzo, tego małego blondynka, który tylko wyglądem był do niej podobny, a z charakteru i manieryzmu, całkowicie przypominał Kubę. Westchnęła głośno i poczuła dłonie swojego męża oplatające jej talię.

- Możemy zaraz jechać. Zadzwoniłem też do przedszkola i powiadomiłem ich, że Mikołaj dzisiaj nie przyjdzie - oznajmił i pocałował ją delikatnie w szyję.

Po chwili zbierali się do wyjścia. 

- Czapeczka i szalik, nie chcę żebyś był chory - nakazała synkowi.

- Wcale nie jest tak zimno i nie potrzebuję ubiełać szalika, tatuś też nie ma - wymamrotał chłopiec.

- Bez dyskusji Mikuś, dopiero byłeś chory i niestety, ale w zimie chodzi się ciepło ubranym - oznajmiła i poprawiła szalik na jego szyi, a on w odpowidzi tylko nadymał policzki.

- No już - powiedziała i pogładziła go po głowie, a później dała mu buziaka w czółko. 

Wyszli z domu i udali się do samochodu. Musieli niestety wystać swoje w porannych korkach i po dłuższym czasie znaleźli się w końcu w szpitalu. W recepcji dowiedzieli się gdzie przyjmował doktor Mikołaja i przeszli przez szpitalny korytarz pod jego gabinet. Zapukali i po chwili znaleźli się w pomieszczeniu.

- Proszę usiąść. Mam wyniki badań waszego syna i niestety nie mam dobrych wiadomości. To białaczka. Takie są wyniki morfologii, ale oczywiście powtórzymy wszystko i zlecę jeszcze kilka dodatkowych badań - oznajmił spokojnie. 

Natalia momentalnie bardzo się przejęła diagnozą Mikołaja. Podniosła się z miejsca, ale po chwili, zgięła się i złapała się za brzuch.

- Kuba, chyba coś jest nie tak. Strasznie boli mnie brzuch - wydusiła przez łzy.

Przerażony chłopiec, kurczowo przytulił się do mamy. 

- Niech pan wezwie kogoś z położnego, moja żona jest w ciąży bliźniaczej - rzucił do lekarza, a później wziął żonę w objęcia. 

- Spokojnie, oddychaj, wdech i wydech - mówił do niej łagodnie. 

Już kiedyś spotkała ją podobna sytuacja jak byla w ciąży z Mikołajem.

- Kuba, boję się - wydukała, a łzy spływały po jej policzkach.

- Kochanie, zobaczysz wszystko będzie dobrze - powiedział i bardzo chciał wierzyć, że tak będzie...

***

Znalazła się chwila i jest kolejny rozdział. Nie wiem kiedy będzie kolejny więc z góry przepraszam, że zostawiam Was w zawieszeniu. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 😊💖

Natalia i Kuba - Życie na krawędzi 2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz