35 - Czarno - biały

1.3K 50 50
                                    

Od wybudzenia Mikołajka minęły dwa dni, lekarze chcieli mieć pewność, że nic mu nie dolega dlatego wstrzymali się z wypisem. Za to mały, miał już serdecznie dość siedzenia w szpitalu i skutecznie dawał o tym znać.

- Mikuś, nie wolno skakać po łóżku, proszę cię jeszcze spadniesz i coś sobie zrobisz! - rzekła Natalia.

 - Chcę już wreszcie iść do domu, chcę się bawić klockami - rzucił chłopiec.

Natalia wyciągnęła do niego ramiona.

- Dzisiaj wracasz do domu i będziesz mógł się bawić. Za chwilę przyjdzie pan doktor i da ci wypis, a później tatuś po nas przyjedzie - oznajmiła, przytulając chłopca do siebie i całując czubek jego głowy.

Maluch tylko głośno westchnął. 

- Dobłze poczekam, tylko niech oni się pośpieszą, bo mi się tu nudzi - powiedział szczerze, wydostając się z ramion mamy i łapiąc dwa małe samochodziki i ściągając je po całej sali. 

Natalia wstała z krzesła i się przeciągnęła. W tym momencie, do drzwi zapukał lekarz.

- Widzę, że mojego małego pacjenta rozpiera energia - rzucił od progu.

Natalia tylko posłała mu ciepły, porozumiewawczy uśmiech.

- Wyniki wszystkich badań są dobre, nie widzę podstaw, żeby trzymać cię tu dłużej - stwierdził, kierując swoją wypowiedź w kierunku chłopca. Mikołaj zatrzymał się i podszedł do mężczyzn.

- To mogę włacać do domu, panie doktorze?- zapytał z nadzieją w głosie.

Lekarz uśmiechnął się i pogładził go po głowie.- Oto twój wypis, to oznacza, że jesteś zdrowy i wychodzisz dzisiaj ze szpitala, dam go twojej mamie, a ty już pakuj swoje zabawki - powiedział, a na twarzy Mikołajka zawitał szeroki uśmiech.

- Dziękuję panu - rzucił, obracając się na pięcie i podbiegając do torby, do której wrzucił swoje samochodziki. 

Natalia podziękowała lekarzowi i kiedy wyszedł zadzwoniła do Kuby, żeby po nich przyjechał po pracy. Pozbierała rzeczy chłopca i ruszyli na obiad do szpitalnej stołówki. Mikołaj zażyczył sobie pierogi.

- Dobre? - zapytała blondynka.

- Pyszne, a mogę płosze dostać galałetke? - spytał grzecznie.

- Oczywiście synku - odpowiadziała Natalia, ciesząc się, że chłopiec jest zdrowy i wrócił jego wilczy apetyt.

Prawie kończyli, gdy przyszła wiadomość od Kuby, że czeka na nich na parkingu. Kiedy wyszli przed szpital, na zewnątrz panował już półmrok, który otulał wszystkie pobliskie budynki i ulicę. Kuba wyszedł z samochodu, wziął od Natalii torbę, przywitał ją buziakiem i udał się na tył samochodu gdzie schował bagaż. Pomógł synkowi zapiąć się w foteliku, po czym wsiadł do samochodu i zapalił silnik.

-Jak ci minął dzień w pracy? Wyglądasz na zmęczonego - stwierdziła z troską blodynka.

Brunet posłał jej uśmiech.- Dzisiaj nie było tak źle, zresztą sama wiesz jaka to robota. Nie rozmawiajmy teraz o tym. Cieszę się, że jesteśmy w komplecie - stwierdził i popatrzył w lusterko na synka. Włączył muzykę i Natalia przymknęła oczy. Jechali tak chwilę w stronę domu, kiedy Kuba nagle gwałtownie zahamował.

- Noż cholera! - zaklął.

- Co się dzieję? - zapytała zdezorientowana Natalia, która właśnie się obudziła.

- Prawie coś przejechałem - powiedział i wyszedł z samochodu.

 Po chwili wrócił trzymając na rękach, przestraszonego, małego biało - czarnego kotka. Podał go żonie.

- Chyba nic mu się nie stało, w ostatniej chwili go zauważyłem - stwierdził mężczyzna z przejęciem.

- Jaki słodki - stwierdziła Natalia.

- Możemy go zabłać do nas do domu i żeby już u nas został. Płoszę! - usłyszeli głos synka z tylniego siedzenia.

Kuba westchnął, mały przybysz pojawił się nagle i może to właśnie było przeznaczenie. 

- Pomyślimy nad tym z mamą - odpowiedział dyplomatycznie i po chwili dodał.-Dzisiejszą noc spędzi u nas, a jutro zobaczymy.

Po krótkiej chwili podjechał pod ich dom i zaparkował samochód w garażu.

Natalia cały czas tuliła w swoich ramionach kotka. Kuba otworzył jej drzwi, a później pomógł synkowi. Kiedy weszli do domu, Mikołaj podskakiwał radośnie.- Mogę, mogę go zobaczyć? Płoszę - zapytał błagalnym tonem.

- Tylko delikatnie, to nie zabawka - powiedziała blondynka podając kociaka synkowi. Kuba pokręcił głową i uśmiechnął się do żony. - Wygląda na to, że mamy nowego lokatora. Jutro weźmiemy go do weterynarza i kupimy mu potrzebne rzeczy - oznajmił.

Natalia pokiwała twierdząco głową, widząc jaki szczęśliwy był Mikuś. 

- Chodź, damy kotkowi coś do jedzenia - zaproponowała i zniknęli z Mikołajem w kuchni. 

***

Za pomysł pojawienia się kotka  -  dziękuję @WeronQ69. ❤

Natalia i Kuba - Życie na krawędzi 2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz