Harry podczas rozpoczęcia roku myślał cały czas o interesującej rozmowie i niestety ostatniej z Dumbledore'em, bo ten nie wiadomo dlaczego, ale zaczął go uniknąć. Bardzo często zwracał wzrok na stół Puchonów, aby odszukać daną dziewczynę. Parę razy zauważył jej siostrę, Danielle, która była nawet do niej podobna. Były bliźniaczkami, ale nie aż tak łudząco podobnymi jak Fred i George. Gdy w końcu zauważył dziewczynę, którą szukał wzrokiem, dokładnie się jej przypatrzył. Miała długie brąz włosy i brązowe, a może nawet czarne oczy. Jej rysy twarzy były dość łagodne. Dopiero teraz jak Dumbledore mu powiedział, zobaczył to podobieństwo, między nią a młodym Riddle'em. Nie znał jej charakteru, musiałby z nią trochę porozmawiać, aby dowiedzieć się, że jego przypuszczenia są słuszne. Miała na sobie szatę Hufflepuff'u co tylko mogło być kontrargumentem na to, że była jakkolwiek spokrewniona z Voldemortem. Osoby z tego domu są raczej dobre i lojalne, a on raczej taki nie jest.
Myślałby tak dalej na temat ładnej dziewczyny, gdyby nie poczuł na głowie uderzenia od pergaminu. Odwrócił się w stronę osoby uderzającej i zobaczył Hermionę. Patrzyła na niego wkurzona, po czym głową pokazała mu stronę stołów nauczycieli. Zobaczył tam odchodzącą od Dumbledore'a niską kobietę, ubraną na różowo. Od razu zauważył, że to ta sama kobieta co była na przesłuchaniu w ministerstwie. Odwrócił się w stronę Hermiony.
-Co ona mówiła?-zapytał zdezorientowany patrząc jej w oczy. Hermiona wyprostowała się i wyglądała jakby niezręcznie. Wzięła głęboki oddech i wydech, po czym spojrzała na niego.
-Mówiła, o tym, że ministerstwo ingeruję w sprawy Hogwartu. -powiedziała, po czym znowu wzięła głęboki oddech.
Harry już więcej nie odezwał się, tylko patrzył, raz na nową nauczycielkę, a raz na tajemniczą dziewczynę.
Po uczcie jak zawsze prefekci zaprowadzili uczniów do dormitoriów. W Gryffindorze, prefektami zostali Ron i Hermiona, co wywołało trochę zdziwienia w przypadku Rona. Gdy już zapoznali pierwszoroczniaków z zasadami Hogwartu i wszystkim innym. Co i tak większość zrobiła Hermiona, a Ron się przysłuchiwał i udawał, że bierze w tym udział.
Następnego dnia, Harry, Ron i Hermiona po śniadaniu udali się na pierwszą lekcję. Była to historia magii, gdzie jak co roku nikt nie słuchał. Hermiona próbowała się skupić na tym co opowiada profesor, ale miał tak nudzący głos, że nawet ona zrezygnowała ze słuchania go.
Ich druga lekcja to były eliksiry z profesorem Snape'm. Jak zwykle po wyżywał się na gryfonach i zaczął prowadzić lekcję, dodając od czasu do czasu uwagi na temat zachowania gryfonów.
Na trzecią lekcję mieli okazję dowiedzieć się czegoś o nowej nauczycielce obrony przed czarną magią. Mieli mieć tą lekcję z Puchonami, więc większość spodziewała się, że będzie cicho. Gdy tylko zaczęła się lekcja, nowa nauczycielka jeszcze nie weszła do klasy, więc uczniowie puszczali latającego ptaka z papieru, który po chwili spłonął spadając na ławkę Parvati Patil. Uczniowie od razu odwrócili się w stronę drzwi, aby sprawdzić kto wszedł do klasy. Była to nowa nauczycielka, która od razu jak ich zobaczyła uśmiechnęła się przesłodko ,a przynajmniej tak to miało wyglądać. Podeszła na środek sali po czym, rozejrzała się po klasie. Harry mógł zauważyć, że jak tylko zobaczyła dziewczynę siedząca przy oknie ze swoją siostrą bliźniaczką, trochę zrobiło jej się niezręcznie. Po chwili znowu się uśmiechnęła.
-Dzień dobry, uczniowie -powiedziała, a po sali rozległ się szmer głosów mówiących obojętne "dzień dobry". - Nie, nie, nie, nie, proszę was, najpierw wstańcie, a potem powiedzcie głośno, wyraźnie i dźwięcznie "dzień dobry". - uczniowie powoli wstali z siedzeń i powiedzieli chórem zwrot grzecznościowy. - No niech będzie. Ja nazywam się Dolores Umbridge i będę was nauczać obrony przed czarną magią w tym roku. -machnęła różdżką, a do każdej osoby w klasie podleciała książka - schowajcie różdżki, a wyłóżcie na ławki pióra. Wcześniejsze wasze lekcję nie były przerabiane prawidłowo, a coroczna zmiana nauczyciela przedmiotu zniwelowała wasze szanse na odpowiednią wiedzę. Opracujemy w tym roku, dokładnie, starannie i systematycznie nowy program nauczania zaaprobowany przez ministerstwo. Jest to bezpieczny program. Proszę zanotujcie teraz. -machnęła różdżką a na tablicy pojawiły się słowa, które trzeba było zapisać.
Cele programu:
1. Zrozumienie zasad leżących u podstaw magii obronnej.
2. Nauczenie się rozpoznawania sytuacji, w których magia obronną może być użyta zgodnie z prawem.
3. Umieszczenie wykonywania magii obronnej w kontekście jej praktycznego użycia.Po zapisaniu przez klasę notatki, Umbridge kazała im otworzyć książki na stronie gdzie są "uwagi dla początkujących". Gdy Harry tylko to przeczytał było to dla niego takiego nudne i nie skupiał się zbytnio na tym co było tu napisane. Spojrzał na długowłosą brunetkę, która czytała rozdział z książki z szokiem na twarzy i oburzeniem.
-Czy chce pani zadać pytanie związane z rozdziałem, panienko?- usłyszał głos Umbridge, więc odwrócił się w stronę Hermiony, która miała rękę w górze.
-Nie dotyczy ona tego rozdziału, -powiedziała, gdy nauczycielka już miała coś powiedzieć wtrąciła szybko- ale dotyczy programu nauczania.
-A ty się nazywasz jak?
-Hermiona Granger.
-A więc, program nauczania został przedstawiony jasno i niepotrzebne są pytania.
-Dla mnie jasny nie jest.- zapewniła Hermiona.- Nie ma nic napisanego o użyciu zaklęć obronnych.
-Zaklęć obronnych?- zaśmiała się- Nie musisz czuć się panno Granger zagrożona, zapewniam cię, że nie będzie sytuacji, w której będziecie musieli używać danych zaklęć.
-Czyli nie będziemy używać czarów?-wtrącił Ron.
-Nie będę odpowiadała na pytania zadane przez uczniów ,którzy nie podnoszą ręki ,panie...
-Weasley. - odpowiedział.
-Panie Weasley. - ledwo dokończyła swoją wypowiedź, gdy w górę poleciała drugą ręką. Harry od razu odwrócił się w stronę właścicielki ręki, ponieważ należała ona do brunetki, której nawet nie znał imienia.
-Słucham panno...
- Phelps, czyż nauczanie obrony przed czarną magią nie ma nauczać jak mamy rzucać zaklęcia obronne w czasie zagrożenia? - zapytała spokojnie, ale kpiąco.
-Jakiego zagrożenia, panno Phelps? Nic wam nie grozi w szkole.
- A co to niby ma nam dać? Jeżeli ktoś nas zaatakuje spoza szkoły to...- zaczął Harry, ale jego wypowiedź została przerwana przez nauczycielkę.
-A kto niby mógłby zaatakować takie dzieci jak wy?- zapytała słodkim głosem.
-No, nie wiem, może na przykład Lord Voldemort! - wybuchł Harry, a w klasie od razu zrobiło się cicho. Umbridge spojrzała na Harrego Pottera ze smutkiem i rozczarowaniem.
-Powiedziano wam, że czarnoksiężnik wrócił zza grobu.
-To prawda on wrócił. - wykłócał się Harry.
- Minus dziesięć punktów panie Potter! Jesteście okłamywani...
-To wcale nie jest kłamstwo!
-Szlaban Panie Potter! Mam nadzieje, że zjawi się pan w moim gabinecie jutro po obiedzie.- powiedziała dość surowo, ale w ułamku sekundy zmieniła wyraz twarzy i ton głosu na przesłodzony i współczujący - A więc, to że czarnoksiężnik powrócił jest kłamstwem i nic wam nie grozi. -powiedziała słodko i usiadła za swoim biurkiem. Harry wstał z krzesła ,a Hermiona próbowała go namówić aby usiadł.
-Czyli Cedrik Diggory zmarł ,bo tak sobie zechciał?!
-Cedrik Diggory zmarł na skutek wypadku podczas turnieju.
-To było morderstwo! Voldemort go zabił ,sam widziałem!
-Proszę wyjść panie Potter z klasy. Nie życzę sobie pana na mojej lekcji, jeżeli pan się uspokoi i przemyśli swoje zachowanie proszę wrócić i przeprosić. -powiedziała, po czym Harry wyszedł trzaskając drzwiami.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...