Siedem lat później:
Mike:
Dziś mija siódma rocznica śmierci mamy, za którą się obwiniam. Każdy twierdzi, że to nie była moja wina i gdybym nawet poszedł do szkoły tego dni to ten wypadek i tak by mógł się wydarzyć, ale ja sądzę jednak inaczej. Mam już czternaście lat, a pomimo tego siedzę na ławce przy grobie mamy i ryczę jak małe dziecko. Bardzo mi jej brakuje. Lili też widzę to. Co prawda ma już szesnaście lat, ale potrzebuje wzoru do naśladowania. Ojciec zajmuje się nami jak tylko może, a dziadkowie robią wszystko co w ich mocy by zastąpić rodzinę mamy, bo życie nie wybiera, a cała rodzina Ross nie żyje przez różne tragedie jakie im się przytrafiły. Wylałem ostatnie litry łez i wstałem z ławki.
- Mamo, gdybym tylko mógł cofnąć czas... - powiedziałem przez szloch. - Zawsze będziesz najważniejszą osobą w moim życiu. - zawyłam i położyłem czerwoną różę na pomniku, które mama uwielbiała.
Lili:
W kwiaciarni kupiłam bukiet czerwonych róż, które następnie poszłam zanieś na cmentarz. Mama zawsze kochała dostawać róże w tym kolorze na każdą okazję. Bardzo mi jej brakuje. To dziś mija siedem lat od kiedy jej nie ma. Jestem teraz w takim wieku, gdy potrzebuje pomocy od rodzicielki, ale nikt mi jej już nie zastąpi...
Szłam jedną z alejek prowadzących przez groby do granitowego pomnika mamy. Zawsze jak tu przychodzę łzy same mi się wylewają. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam mojego brata Mike. Bardzo przeżył śmierć mamy, a przez kilkanaście miesięcy chodziliśmy do psychologa. Jestem o dwa lata co prawda starsza i w każdy możliwy sposób staram się mu zastąpić mamę. Babcia z dziadkiem też robią wszystko by zastąpić nam rodzinę Ross, ale to nie takie proste. Nigdy nie poznałam nikogo z rodziny mamy. To prawdziwa klątwa nad naszą rodzica i boję się, że kiedyś może dotknąć mnie, albo Mike...
- Cześć mamo. - powiedziałam do pomnika zatrzymując się obok stojąc brata, który na mnie spojrzał.
- To wszystko moja wina. - usłyszałam z ust brata.
- Nie mów tak. - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
Cztery miesiące później:
Dziś kończę siedemnaście lat, a już za rok będę pełnoletnia. Dzisiejszy dzień spędzę z moimi dwoma przyjaciółkami w klubie. Właśnie malowałam kreski nad okiem, gdy mój telefon zawirował. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie Nikol.
- Co jest? - zapytałam przyjaciółkę.
- Czekam z Am już w taksówce na dole. - odpowiedziała.
- Okey zaraz schodzę. - powiedziałam i się rozłączyłam.
Poprawiłam jeszcze czerwona szminkę oraz przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że mogę już iść. Byłam ubrana w czarowną rozkloszowaną na dole z dwoma falbankami sukienkę, a na nogi założyłam czarne szpilki. Do tego wzięłam czerwona torebkę, do której spakowałam potrzebne mi rzeczy. Zachodzą ze schodów już było słychać mojego brata i ojca grających na xboksie.
- Ja już wychodzę. - powiedziałam zaglądając do salonu.
- O której wrócisz? - zapytał mężczyzna.
- Przed pierwszą powinnam być. - odpowiedziałam.
- Li ty porszę uważaj na siebie, a gdyby co to dzwoń. Zawsze jestem pod telefonem. - powiedział mieszać mnie wzrokiem. - Ślicznie wyglądasz. - dodał.
- No, no siostra. - wtrącił się brat.
- Ja już lecę, bo czekają na mnie. Pa. - powiedziałam i wyszłam z domu.
Po zamknięciu drzwi zobaczyłam przed sobą na podjeździe czarny pojazd z napisem ,,Taxi", do którego po chwili wsiadłam witając się z przyjaciółkami. Amanda i Nicol to moje przyjaciółki z czasów dzieciństwa. Moja przyjaźń z Nicol zaczęła się w przedszkolu, a Amanda dołączyła do nas w pierwszej klasie podstawówki. Każda spędzona z nimi chwilą jest nie do zapomnienia. Lubimy sobie robić żarty z nauczycieli i uczniów, ale nie jesteśmy typem mam wyjebane na naukę. Co prawa żadna z nas nigdy nie ujrzała na świadectwie paska, ale uczymy się na chociaż by dobrą ocenę na koniec. Na naszym koncie jest dużo olimpiad i konkursów, a każda ma całkiem inne zainteresowania. Amanda woli przedmioty humanistyczne, a Nikol biologiczno-chemiczne. Ja natomiast wolę naukę ścisłą. Matematyka to jeden z przedmiotów, z którymi nie mam problemów i nie wstydzę się powiedzieć, że lubię ten przedmiot. Wracając do moich przyjaciółek. Amanda to blondynka z ciemną cerą, która odziedziczyła po mamie. Bardzo jej zazdroszczę oczów, które są jak dwa niebieskie diamenty, które jednak odziedziczyła po ojcu. Nicol natomiast jest również blondynką tyle, że ma zielone oczy. Ja jestem jako jedyna brunetka z ciemno niebieskimi tęczówkami w oczach.
- Nasza hot siedemnaście. - zapiszczała Amanda.
- Już za rok osiemnastka. - dodała druga.
- Jeszcze został nam tylko rok. Za dwanaście miesięcy to już nie będzie to samo. Będziemy musiały się pożegna i wyjechać... Każda w inną stronę. - powiedziałam, a łza spłynęła po moim policzku.
- Masz rację. - potwierdziła smutno Nikol.
- Oj nie mazgaić się. Dziś to nasz dzień, najbardziej należy do naszej jubilatki. - powiedziała i zaczęłyśmy rozmowę na przeróżne tematy.
***
Po kilku minutach samochód się zatrzymał pod wielkim oświetlonym budynkiem. Był to klub. Jeszcze nigdy nie byłam w klubie. Zawsze chodziłam na domówki do ludzi ze szkoły. Pierwszy raz zobaczę jak to jest się świetnie zabawić i nie myśleć o świecie. Wysiadłyśmy z pojazdu, a Nicol zapłaciła za taxówkę.
- Boże ja nie wierzę, że to nasza pierwsza impreza w klubie. - zapiszczała Am.
- Chodźcie. - powiedziała blondynka i wszystkie poszłyśmy w stronę wejścia.
Ochroniarzem w klubie był kuzyn Nicol, więc nie miałyśmy problemu z wejściem.
- Dziewczyny tylko uważajcie na siebie. - powiedział do nas i przepuścił w drzwiach prowadzących do środka.
- Jasne. - odpowiedziała mu kuzynka.
Wchodząc do pomieszczenia, w którym byli wszyscy ludzie było czuć zapach tytoniu i alkoholu. Wokół panował mrok, z kolorowymi światełkami prażącymi po parkiecie.
- Tylko trzymamy się razem. - poinformowałam dziewczyny, na co one tylko kiwnęły głową.
Wszystkie podeszłyśmy do baru, a barman oderwał wzrok od swojej pracy i spojrzał w naszym kierunku. Posłał nam uśmiech, który chyba jako jedyna nie odwzajemniam i podał przygotowany alkohol jakiejś rudej dziewczynie.
- Co dla was? - zapytał.
- Trzy drinki. - odpowiedziała Nicol. - Mocne. - dodała po chwili i zajęła miejsce na wysokim krześle.
- Okey. - odpowiedział i zaczął przygotowywać zamówienie.
- Ja idę do toalety. - powiedziała Amanda i zniknęła w tłumie.
- Muszę sobie kogoś znaleźć. - powiedziała smutno blondynka. - Pacz na tamtą loże. - wskazała, a ja spojrzałam w tamtym kierunku. - Też bym chciała siedzieć na kolanach swojego chłopaka.
Przyglądałam się dokładnie loży i ujrzałam tam mojego sąsiada. O rok starszy Black Thomas. Jebany blondas mieszkający naprzeciwko mnie. Zlustrował dziewczynę, która siedziała na jego kolanach, a uśmiech wkroczył na moją twarz. To ruda zdzira z naszej budy. Zlustrowałam wszystkich i każdą osobę kojarzyłam. Prawie, że cała klasa trzecia a. Zatrzymałam jeszcze wzrok na blondyna, a on spojrzał w moim kierunku. Na moje szczęście zdzira zaczęła się wiercić na jego kolanach i wrócił do rozmowy z znajomymi.
***
Pierwszy rozdział za mną.
Nie jest za świetny, ale mam
nadzieję, że wam się spodoba.
CZYTASZ
Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]
Romance🔞Kate i Alan to szczęśliwe małżeństwo. Jeden dzień wywrócił ich życie do góry nogami. W życiu rodziny Williams pojawi się ktoś kto nie będzie mieć w stosunku do Lili dobrych zamiarów. Czy próba samobójcza się uda? Jaka będzie tego przyczyna, a jaki...