XVI

1.3K 69 6
                                    

- Nienawidzę Cię! Zniknij! - powiedział przez zaciśnięte zęby.

- Po co mnie tu przywiozłeś? Trzeba było pozwolić tej dziwce by mnie dobiła do końca. Uwierz mi, że czekam dnia, w którym zginę. Najlepiej gdybyś to ty mnie zabił. Nie wiem zastrzelił? Spalił? Utopił? Co wolisz? Chyba, że chciałbyś zobaczyć mnie z podciętymi żyłami i zobaczyć jak się wykrwawiam! - gdy to mówiłam z oczu płynęły mi słone łzy smutku.

Nie wiem co kierowało mną gdy przemawiały przeze mnie te słowa. Może ja po prostu chce umrzeć? Zniknąć z tego świata? Dołączyć do mamy?

Black:

Znów doprowadziłem ją do płaczu, ale może o to w tym wszystkim chodzi. Może ja po prostu nasycam się jej smutkiem?

Szybko opuściłem sale, a następnie budynek szpitalny. Co ja powiem jej ojcu? Sorry ziomuś, ale twój córka leży w szpitalu, bo zaatakowała ją moja dziewczyna do łóżka.

Zatrzymałem się przed samochodem i zastanawiałem co mam teraz zrobić? Może to czas bym zrobił jej przyjemność i coś kupił?

Wsiadłem do samochodu i odjechałem do pobliskiej galerii. Odjechałem z parkingu z piskiem opon, a następnie wybrałem numer do Davida.

- No co tam chcesz? - usłyszałem jego głos.

- Ale ona Cię wkręciła. - zaśmiałem się i zacisnąłem ręce na kierownicy.

- O czym ty gadasz?

- Ona wszystko pamięta co się wydarzyło.

- Jesteś z nią?

- Wkurwiła mnie. Wyszedłem.

***

W ciągu godziny chodziłem po galerii i szukałem specjalnego prezentu dla niej. Kupić zwykły prezent czy ją wkurwić jak z prezentem urodzinowym? Postanowiłem jednak wybrać pierwszą opcje. Wróciłem na parking w poszukiwaniu samochodu z kwiatami, dużą czekoladę i jednym z większych pluszowych misiów. Zapakowałem prezenty do bagażnika i pojechałem pod szpital, gdzie byłem już po dziesięciu minutach.

Idąc z tym wielkim pluszakiem ludzie dziwnie się patrzyli. Jedna kobieta uśmiechnęła się do mnie jakby to ona miała dostać tego misia i jest bardzo wdzięczna.

- Gdzie pan idzie z tymi kwiatami? - zapytała mnie przechodząca obok pielęgniarka.

- Do kobiety mojego życia. - powiedziałem i nie mogłem powstrzymać śmiechu.

Jak to w ogóle brzmi. Ja i Lili razem. To nie możliwe.

- Tylko proszę je później wynieść. - odpowiedziała i poszła dalej.

Idąc korytarzem spotkałem dziewczynę, a w sumie to bardziej dziewczynkę, która wyglądała na max piętnaście lat. Czy ona się dobrze czyje? Ciąża w tym wieku? Uśmiechnęła się do mnie co z trudem odwzajemniłem.

W końcu znalazłem się pod odpowiednimi drzwiami i wszedłem do środka bez pukania. Widok, który zastałem doprowadził mnie do szału. Czy ja jestem o nią zazdrosny? Absolutnie to nie zazdrość, a po prostu czysta nienawiść.

Lili:

Po wyjściu Blacka i naszej wymianie słów czułam się nie potrzebna na tym świecie. Naprawdę miałam wszystkiego serdecznie dość. Chciałam zniknąć i nigdy już nie wrócić. Było mi zimno, ponieważ byłam w mojej letniej piżamie. Przykryłam się kołdrą po samą szuje i leżałam... Leżałam znudzona. Nie miałam telefonu. Nie miałam do kogo zadzwonić, ponieważ nie pamietam żadnego numeru do moich znajomych, którymi są tylko Nikol i Amanda.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz