LXVI

1K 43 3
                                    

Dziś sobota i obiecana wizyta u moich dziadków. Cieszę się, że do nich jadę, jednak z Blackiem postanowiliśmy nikomu z rodziny nie mówić o naszym związku, a przy Mike udawać niby przyjacielskie relacje. Nie jest mi łatwo, bo spodobało mi się to. Niby taki prosty gest jak zwykły przytulas czy całus, a daje mi tyle szczęścia. Sama jeszcze nie wiem czy naprawdę coś do niego czuję. Potrzebuje jeszcze trochę czasu by powiedzieć "Kocham Cię", ponieważ nawet od Blacka tego jeszcze nie usłyszałam. Wczoraj dzwoniła do mnie Betty z prośbą o opiekę na jutrzejszy niedzielny dzień. Rozumiem ich, że chcą w końcu gdzieś wyskoczyć razem i zgodziłam się zająć małą na ten czas. A Mike coraz bardziej korzysta z okazji wyjazdu ojca, bo prawie całe dnie przesiaduje poza domem, a czasem zdarza mu się nie wracać na noc. Od poniedziałku zaczyna się szkolne piekło, ale żyje z myślą, że to tylko sześć miesięcy, które miną szybko, a ja będę siedzieć na plaży z Blackiem i się opalać. Mamy już dużo planów. Jednym z nich jest wyjazd nad morze. Z Amandą od wyjścia z mieszkania Leona nie utrzymuje jakiegokolwiek kontaktu. Przyjaciółka dzwoniła do mnie i pisała smsy, nawet Blacka poprosiła, żeby ze mną porozmawiał, ale ja nie chciała. Nie chce jak na razie mieć z nią kontaktu.

- O czym jak myślisz? - zapytał Blacka, właśnie byliśmy z Mike do dziadków.

- O niczym. - odpowiedziałam.

- Chodzi o Amandę? - zapytał ponownie i położył dłoń na moim udzie.

- Black przestań. - powiedziałam i zrzuciłam jego rękę.

- Kiedy zostawicie mi wolną chatę? - dobiegł mnie głos z brata z tylnich siedzeń pojazdu.

- Nigdy. Nie pozwolę, żebyś z naszego domu zrobił ruiny. 

- Chce tylko kumpli zaprosić. - usprawiedliwił się w geście obrony.

- To możesz i zaprosić kiedy my jesteśmy w domu.

- Pogadam z nią. - wtrącił Black i spojrzał na Mike w lusterku kiwając głową.

Zapanowała cisza, aż do momentu, w którym to Mike postanowił zabrać głos.

- A tak właściwie to wy jesteście razem? Jakoś inaczej się ostatnio zachowujecie.

- My? - zapytałam i spojrzałam na Blacka. - Nigdy. - odpowiedziałam i wróciłam do podziwiania widoków za oknem, aż przed nami ukazał się dom babci i dziadka.

- To ja was zostawię. - powiedział Black zatrzymując samochód obok bramy, a ja posłałam mu pytające spojrzenie. - Muszę załatwić kilka spraw niedaleko stąd za godzinę wrócę. - wyjaśnił.

- Okey. - odpowiedziała i tak jak brat opuściłam furę chłopaka.

Wraz z bratem ruszyliśmy w stronę wejścia. Zima nie chciała odpuścił i ponownie zaczął padać śnieg. 

***

Minęły już trzy godziny od naszego przyjazdu tu, a Blacka nadal nie ma. Jedyna myśl jaka przychodziła mi do głowy była okropna i nawet nie chciałam o niej myśleć.

- A co u Betty słychać? - zapytała nagle babcia.

- Wszystko w porządku. Czasem do nas wpada sprawdzić z Aleksem czy wszystko dobrze.

- A jak twoja relacja z Blackiem?

- Jest dobrze. Próbujemy się nie zabijać. - zaśmiałam się, a brat posłał mi dziwne spojrzenie.

- To dobrze.

I w tym momencie rozbrzmiał dźwięk dzwonka, a do domu wszedł Black. Od razu posłałam blondynowi wściekłe spojrzenie na co on tylko na mnie spojrzał i zaczął odpowiadać na pytania mojej babci, a czasem dziadka. Siedziałam i jedyne o czym myślałam to gdzie przez ten cały czas był. Nie słuchałam nawet o czym rozmawiają. Moje myśli zamiatała Rachel.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz