LXVII

1K 43 4
                                    

Od wczorajszego powrotu od babci i dziadka nie rozmawiałam z Blackiem. Na każde pytanie odpowiadałam najkrócej jak mogłam, a po wejściu do domu od razu zamknęłam się w pokoju. Czułam jej perfumy w samochodzie. Była tam, a on mnie okłamał. Dziś wstałam przed jedenastą by posprzątać trochę w domu przed przyjazdem Mai. Samochodu Blacka nie było ani w garażu, ani na podjeździe więc musiał wyjść wcześnie rano. Około godziny dwunastej Betty przywiozła Maje. Dziewczynka od razu wskoczyła mi w ramiona.

- Udusisz mnie. - zaśmiałam się i odstawiłam małą na ziemie.

- Powinniśmy po nią przed dwudziestą.

- Może zostać do jutra, a wy sobie odpoczniecie. - zaproponowałam, a blondynka się uśmiechnęła.

- Będziemy dzwonić jakbyśmy zdecydowali się na twoją propozycje.

- Jasne. - odwzajemniłam uśmiech i pożegnałam się z nią. - To co mała będziemy robić? - zapytałam i pomogłam jej ściągnąć kurtkę, bo z butami sobie świetnie poradziła.

- Bawić się w chowanego! - powiedziała radośnie i zaczęła podskakiwać w miejscu.

- To ty idź się chowaj, a ja liczę. - odpowiedziałam.

- Do dwudziestu. - zagroziła mi palcem, a ja odwróciłam się przodem do ściany.

- Oczywiście. Jeden... Dwa...

- Nie podglądaj! - krzyknęła i pobiegła gdzieś.

- Trzy... Cztery...

I tak bawiłyśmy się przez najbliższe kilka godzin, aż małej zaczęło burczeć w brzuchu. Postanowiłyśmy, że ja zrobię naleśniki, a ona poogląda bajki w telewizji. Wszystko byłoby dobrze, gdy nagle wrócił Black.

- Wujek!! - zapiszczała dziewczynka i pobiegła do korytarza.

- A co ty tu robisz? - zapytał.

- Mama z tatą pojechali na randkę. - wytłumaczyła, a gdy szłam z talerzem pełnym naleśników wszedł do jadalni z małą na rękach.

- Komuś mu w brzuchu burczy. - zaśmiał się i posadził dziewczynkę na krześle.

- Zjesz z nami? - zapytała Maja.

- Jeśli mogę. - odpowiedział i spojrzał na mnie, a wzrok dziewczynki również na mnie spoczął.

- Wujek może prawda Lili? - zapytała, a ja nie umiałabym się jej sprzeciwić.

- Jasne. - słabo się uśmiechnęłam.

- Siadaj wujek. - poklepała miejsce na krześle obok.

Na moje szczęście mój telefon wydobył z siebie dźwięk, a na wyświetlaczu pojawiło się imię Betty.

- Zaraz wrócę. - powiedziałam i poszła jak najszybciej do swojego pokoju, gdzie odebrałam połączenie. - Tak Betty? - zapytałam opierając się o drzwi.

- Skorzystamy z propozycji i jutro przyjedziemy po małą.

- Okey. - uśmiechnęłam się pod nosem.

- Bardzo rozrabia?

- Niee no co ty. - zaprzeczyłam. - Cały czas się bawiłyśmy w chowanego, a teraz jemy.

- Umm.. to dobrze, a Black jest? - zapytała niepewnie.

- Tak przed chwilą wrócił.

- Okey. To ja będę kończyć do zobaczenia jutro.

- No cześć. - odpowiedziałam, a dziewczyna się rozłączyła.

Nie chciałam schodzić na dół. Wiedziałam, że nie wytrzymam i wybuchnę. Wiedziałam, że ten dzień nie zakończy się bez kłótni. Po piętnastu minutach leżenia na łóżku Maja wbiegła do mojego pokoju i położyła się obok mnie.

- Chodź się ze mną bawić.

- W co tym razem? - zapytałam i odłożyłam telefon na komodę.

- Berka! - zapiszczała.

- Nie wolno biegać po domu. - wytłumaczyłam.

- To może w chowanego? - zapytała niepewnie.

- Znowu? 

Obie zeszłyśmy schodami na dół, gdy spodziewałam się na sofie zobaczyć Blacka, ale chłopaka tam nie było.

- Maja gdzie jest Black?

- Przyszła jakaś pani i kazał mi iść do Ciebie. - wytłumaczyła. - To w co się bawimy? 

- Ja liczę ty się chowaj. - powiedziałam do dziewczynki. - Jeden.. Dwa.. Trzy.. - zaczęłam liczyć idąc do kuchni. 

Przez okno dostrzegłam przy bramie kłócącego się Blacka z Rachel. Znów ona. Na jej widok byłam wściekła, a ich wzrok padł na mnie. Dziewczyna zaśmiała się, powiedziała coś do chłopaka odeszła. Black stał chwilę wpatrując się we mnie, ale ja nie mogłam na niego patrzeć, poszłam szukać Mai.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz