LXIX

962 43 3
                                    

Trzy miesiące później:

Dziś mijają cztery miesiące mojego związku z Blackiem. Wybaczyłam mu choć w głębi serca czułam, że nie powinnam tego robić, jednak żałowałabym gdybym tego nie zrobiła. Ostatnie  miesiące żyłam jak w bajce. Black zabierał mnie co chwile w nowe miejsca. Chodziliśmy niemal co tydzień na randki. Mój tata i Iza wrócili dwa tygodnie temu, więc musieliśmy zrobić większy dystans na naszą relacje w domu. Już pierwszego dnia w szkole porozmawiałam z Amandą i wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Nie umiałam jej nie wybaczyć. Black tak jak obiecał pogadał z Leonem, a ja ponownie mogłam normalnie spotykać się z przyjaciółką. Właśnie kończy się kwiecień, a chłopcy wymyślili, że pojedziemy na majówkę. Nie sądziła, że tata się zgodzi jednak to zrobił, więc oficjalnie za tydzień jedziemy w góry. Wybraliśmy sobie najlepszy hotel jaki mógłby być. Sądzę, że Iza się czegoś domyśla w porównaniu do taty. Raz przyłapała nas, gdy trzymaliśmy się za ręce. 

- Jedziesz ze mną do szkoły? - nagle do mojego pokoju wpadł Black.

- Jasne zaraz wychodzę. - odpowiedziałam i poprawiłam włosy w lustrze.

- Okey czekam w samochodzie. - odparł zostawiając mnie samą. 

Zabrałam swoją torbę i wyszłam z pokoju spotykając na schodach brata.

- A ty nie idziesz do szkoły? - zapytałam i zmierzyłam go od stóp, aż po głowę, ponieważ był w piżamie.

- Chory jestem.

- Jasne. - kiwnęłam głową i zobaczyłam tatę w salonie. - Mike znowu udaje? - zapytała, a mężczyzna wyjął głowę zza gazety.

- Nie będę tego komentować. Podwieźć Cię do szkoły?

- Black zaproponował mi podwózkę.

- Przyjechać po Ciebie?

- Umówiłam się z Amandą, że pójdziemy do galerii po zajęciach.

- Jasne tylko nie wracaj za późno.

- Okey.

- Jakby coś to dzwoń. Przyjadę po Ciebie. - poinformował.

- Okey. Dzięki. - odpowiedziałam i weszłam jeszcze do kuchni po butelkę wody, a na swojej drodze spotkałam Izę. - Dzień dobry.

- Dzień dobry. - odpowiedziała i posłała mi swój uśmiech, który odwzajemniłam. - Idziesz do galerii po szkole? - zapytała.

- Tak. - odpowiedziała i schowałam plastikową butelkę do torby.

- O to świetnie. Mogłabyś mi pomóc w wyborze prezentu dla Mai?

- Oczywiście.

- To zadzwoń jak skończysz swoje zakupy, a ja podjadę i pójdziemy coś kupić.

- Okey. - powiedziałam i opuściłam dom.

Na podjeździe stał samochód Blacka, ale nie widziałam go żeby był w środku. Podeszłam do samochodu, a za jednym z wielkich drzew na podwórku stał chłopak.

- Poczekaj jeszcze do wakacji. Zorientują się, że to ja mam coś z tym wspólnego. - usłyszałam padające słowa z jego ust, więc odchrząknęłam, a on w tym momencie mnie zauważył. - Muszę kończyć zadzwonię później. - poinformował swojego rozmówce i się rozłączył chowając telefon do kieszeni spodni.

- Z kim rozmawiałeś? - zapytałam słodko się uśmiechając.

- Z Maksem. - odparł lekko zdenerwowany.

- Coś się stało? - zapytałam zaniepokojona jego zachowaniem.

- To nic ważnego.

- Umm... okey. - odpowiedziałam i tak jak chłopak zajęłam miejsce w samochodzie.

-O której kończysz? - zapytał odpalając silnik.

- Idę z Amandą do galerii.

- Przyjadę po Ciebie później.

- Już umówiłam się z Twoją mamą.

- Co?

- Jedzie kupić prezent dla Mai i chce, żeby jej pomogła.

- A no tak mała ma urodziny.

- Kiedy ma?

- Jutro.

- Naprawdę? Dlaczego nic nie mówiłeś?

- Zapomniałem.

- Co jej kupisz?

- Jeszcze nie wiem. Pojedziesz ze mną coś kupić?

- Jasne, ale po zakupach z Twoją mamą.

- Oczywiście. - odparł i położył swoją dłoń na moim kolanie.


Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz