- Co ty odpierdalasz znów?!
- Chyba mieliśmy plany na dziś. - spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
- Myślałam, że to głupi żart.
- Ja nigdy nie żartuje z takich rzeczy.
Reszta drogi minęła w ciszy. Chłopak po pewnym czasie skręcił w jakąś drogę prowadząca przez las, a na jej końcu był parking. Miejsce wydawało się dość dziwne. Nie było tak żywej duszy. Bałabym się być tu sama, a tym bardziej sama w nocy. Black wysiadł, a następnie otworzył mi drzwi.
- Zapraszam. - zaśmiał się.
- Co to za miejsce? - zapytałam, gdy drzwi za mną zostały zamknięte.
- Przyjeżdżam tu, gdy pokłócę się z mamą lub gdy mam zły dzień.
- Taka twoja izolatka? - spojrzałam w jego kierunku.
- Można tak powiedzieć. - posłałam mi swój uśmiech.
On naprawdę potrafi być miły i sympatyczny.
Czy to tak wiele dla niego?
- Chodź. - podał mi rękę, a ja nie pewnie odwzajemniłam ten gest.
Szliśmy w ciszy leśną ścieżką. Nie wiedziałam dokąd prowadzi, ani co chce mi pokazać. Ciagle szliśmy w ciszy, aż moje oczy ujrzały wielkie jezioro i złocisty piasek.
- Jak ty pięknie. - powiedziałam, gdy tylko się zatrzymaliśmy.
Chłopak nadal trzymał moją rękę, a ja nie byłam pewna co powinnam zrobić.
- Podoba Ci się? - zapytał i puścił moją dłoń, która opadła wzdłuż mojego ciała.
- Bardzo. - powiedziałam podekscytowana.
- Chodź tam. - wskazał dłonią na pomost.
- Często tu bywasz?
- Odkąd pojawiła się na świecie Maja raczej staram się pomagać i nie sprzeciwiać matkę. Kiedyś byłem jej oczkiem w głowie, teraz tym oczkiem stała się Maja. Nie mam już powodów do kłótni.
- A ty masz jakieś miejsce, gdzie uciekasz? - spojrzał na mnie i usiadł na drewnianym pomoście.
- Nie. Raczej staram się nie wszczynać kłótni. Wiem, że tacie było ciężko po śmierci mamy. Nie miałam serca kłócić się o jakieś pierdoły. - odparłam i zajęłam miejsce obok niego.
- Rozumiem. Opowiedz coś o sobie.
- Nie ma czego opowiadać. Jestem raczej osobom, która siedzi w domu. Sam widzisz. Nie mam za dużo znajomych, ale raczej mi to nie przeszkadza.
- Nigdy nie ciągło Cię do zrobienia czegoś złego?
- Zależy co masz na myśli mówiąc zrobienie coś złego. Zdarzało mi się wypić na imprezie, wziąć jakieś prochy, a doczynienia z policją raczej omijam. A ty? Zrobiłeś kiedyś coś złego?
- No dużo tego było. - lekko się uśmiechnął na to wspomnienie. - Mama nie jednokrotnie odbierała mnie z komisariatu, a czasami i nawet Betty z swoim wielkim brzuchem, gdy była w ciąży.
- Tak właściwie dlaczego mnie tu przywiozłeś?
- Tylko ty potrafię się nie wkurzać na drugiego człowieka. Chce Cię poznać, a każde inne miejsce prosi mnie tylko o to by Ci dopiec.
- Dlaczego taki jesteś?
- Jaki? - spojrzał na mnie.
- Teraz starasz się być miły, albo udajesz, a w każdej innej sytuacji jesteś nie miły i arogancki.
- Taki już jestem po tatusiu. - prychnął.
I nastała chwila ciszy. Spojrzałam na niego, ale jego wzrok był wpatrzony w oddali.
- Um... Powiesz mi coś o nim? - zapytałam niepewnie.
- Nie ma co o nim mówić. Damski bokser i tyle. Bił i poniżał mamę. Zawsze próbowałem pomoc, gdy tylko podnosił na nią rękę i wtedy to ja obrywałem. Nie lubiłem patrzyć jak cierpi.
- Dlatego się tu przeprowadziliście?
- Tak. To był jeden z powodów. A twoja mama jaka była? - teraz skierował wzrok na mnie.
- Była cudowną kobietą. Brakuje mi jej. - powiedziałam smutno próbując na twarzy zatrzymać uśmiech. - Jak się urodziłam tata nie był z nami. Nie poddała się i wychowała mnie.
- Musiała być silna.
- Była.
Siedzieliśmy tak dość długo i atmosfera była naprawdę bardzo fajna. Miło jest spędzać z nim czas. Opowiedział mi coś o sobie, a ja jemu. Jednak pogoda nam nie sprzyjała. Nadchodziła już zima i zaczął padać śnieg.
- Głodna jestem. - powiedziałam, gdy jechaliśmy już główną drogą.
- Może pizzeria? - zapytał na co się zgodziłam.
CZYTASZ
Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]
Romance🔞Kate i Alan to szczęśliwe małżeństwo. Jeden dzień wywrócił ich życie do góry nogami. W życiu rodziny Williams pojawi się ktoś kto nie będzie mieć w stosunku do Lili dobrych zamiarów. Czy próba samobójcza się uda? Jaka będzie tego przyczyna, a jaki...