XLIV

1K 53 0
                                    

- Co ty odpierdalasz znów?!

- Chyba mieliśmy plany na dziś. - spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.

- Myślałam, że to głupi żart.

- Ja nigdy nie żartuje z takich rzeczy.

Reszta drogi minęła w ciszy. Chłopak po pewnym czasie skręcił w jakąś drogę prowadząca przez las, a na jej końcu był parking. Miejsce wydawało się dość dziwne. Nie było tak żywej duszy. Bałabym się być tu sama, a tym bardziej sama w nocy. Black wysiadł, a następnie otworzył mi drzwi.

- Zapraszam. - zaśmiał się.

- Co to za miejsce? - zapytałam, gdy drzwi za mną zostały zamknięte.

- Przyjeżdżam tu, gdy pokłócę się z mamą lub gdy mam zły dzień.

- Taka twoja izolatka? - spojrzałam w jego kierunku.

- Można tak powiedzieć. - posłałam mi swój uśmiech.

On naprawdę potrafi być miły i sympatyczny.

Czy to tak wiele dla niego?

- Chodź. - podał mi rękę, a ja nie pewnie odwzajemniłam ten gest.

Szliśmy w ciszy leśną ścieżką. Nie wiedziałam dokąd prowadzi, ani co chce mi pokazać. Ciagle szliśmy w ciszy, aż moje oczy ujrzały wielkie jezioro i złocisty piasek.

- Jak ty pięknie. - powiedziałam, gdy tylko się zatrzymaliśmy.

Chłopak nadal trzymał moją rękę, a ja nie byłam pewna co powinnam zrobić.

- Podoba Ci się? - zapytał i puścił moją dłoń, która opadła wzdłuż mojego ciała.

- Bardzo. - powiedziałam podekscytowana.

- Chodź tam. - wskazał dłonią na pomost.

- Często tu bywasz?

- Odkąd pojawiła się na świecie Maja raczej staram się pomagać i nie sprzeciwiać matkę. Kiedyś byłem jej oczkiem w głowie, teraz tym oczkiem stała się Maja. Nie mam już powodów do kłótni.

- A ty masz jakieś miejsce, gdzie uciekasz? - spojrzał na mnie i usiadł na drewnianym pomoście.

- Nie. Raczej staram się nie wszczynać kłótni. Wiem, że tacie było ciężko po śmierci mamy. Nie miałam serca kłócić się o jakieś pierdoły. - odparłam i zajęłam miejsce obok niego.

- Rozumiem. Opowiedz coś o sobie.

- Nie ma czego opowiadać. Jestem raczej osobom, która siedzi w domu. Sam widzisz. Nie mam za dużo znajomych, ale raczej mi to nie przeszkadza.

- Nigdy nie ciągło Cię do zrobienia czegoś złego?

- Zależy co masz na myśli mówiąc zrobienie coś złego. Zdarzało mi się wypić na imprezie, wziąć jakieś prochy, a doczynienia z policją raczej omijam. A ty? Zrobiłeś kiedyś coś złego?

- No dużo tego było. - lekko się uśmiechnął na to wspomnienie. - Mama nie jednokrotnie odbierała mnie z komisariatu, a czasami i nawet Betty z swoim wielkim brzuchem, gdy była w ciąży.

- Tak właściwie dlaczego mnie tu przywiozłeś?

- Tylko ty potrafię się nie wkurzać na drugiego człowieka. Chce Cię poznać, a każde inne miejsce prosi mnie tylko o to by Ci dopiec.

- Dlaczego taki jesteś?

- Jaki? - spojrzał na mnie.

- Teraz starasz się być miły, albo udajesz, a w każdej innej sytuacji jesteś nie miły i arogancki.

- Taki już jestem po tatusiu. - prychnął.

I nastała chwila ciszy. Spojrzałam na niego, ale jego wzrok był wpatrzony w oddali.

- Um... Powiesz mi coś o nim? - zapytałam niepewnie.

- Nie ma co o nim mówić. Damski bokser i tyle. Bił i poniżał mamę. Zawsze próbowałem pomoc, gdy tylko podnosił na nią rękę i wtedy to ja obrywałem. Nie lubiłem patrzyć jak cierpi.

- Dlatego się tu przeprowadziliście?

- Tak. To był jeden z powodów. A twoja mama jaka była? - teraz skierował wzrok na mnie.

- Była cudowną kobietą. Brakuje mi jej. - powiedziałam smutno próbując na twarzy zatrzymać uśmiech. - Jak się urodziłam tata nie był z nami. Nie poddała się i wychowała mnie.

- Musiała być silna.

- Była.

Siedzieliśmy tak dość długo i atmosfera była naprawdę bardzo fajna. Miło jest spędzać z nim czas. Opowiedział mi coś o sobie, a ja jemu. Jednak pogoda nam nie sprzyjała. Nadchodziła już zima i zaczął padać śnieg.

- Głodna jestem. - powiedziałam, gdy jechaliśmy już główną drogą.

- Może pizzeria? - zapytał na co się zgodziłam.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz