L

1K 46 1
                                    

Lili:

Z Garym spędziłam bardzo dobrze czas. Zrobiliśmy babeczki czekoladowe i obejrzeliśmy wspólnie film do momentu, w którym zadzwoniła do mnie Amanda.

- Ami nie mogę teraz gad... - zaczęłam, gdy usłyszałam jej szloch. - Co się stało? - zapytałam zmartwiona i podniosła się z sofy.

Wzrok Garego spoczął na mnie. Zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi.

- Proszę przyjedź. - wychlipała.

- Jasne już jadę. - schowałem telefon do kieszeni.

- Co się stało? - zapytał zmartwiony.

- Amanda pokłóciła się z chłopakiem mógłbyś mnie do niej podwieźć?

- Jasne. - odpowiedział, a po piętnastu minutach byliśmy na miejscu.

- Dziękuję i przepraszam.

- Nie ma sprawy i to ja dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas. - uśmiechnął się co odwzajemniłam. - To do zobaczenia w szkole.

- Cześć i jeszcze raz dziękuję. - odpowiedziałam i wysiadłam z pojazdu.

W jednej chwili znalazłam się pod drzwiami domu rodzinnego Amandy. Drzwi otworzyła mi dziewczyna ze spuszczoną głową.

- Mów co się stało. - powiedziałam i przytuliłam.

***

Do domu wpadłam wściekła. Ściągnęłam buty i poszłam prosto do kuchni napić się wody. Byłam wykończona, ale wiedziałam, że to nie koniec na dziś.

- Co tam? - usłyszałam za sobą mojego brata.

- Czemu ty jeszcze nie śpisz? - zapytałam odkładając szklankę na blat.

- Ty wiesz, która jest godzina? - zapytał, ale to pytanie nie dotarło do mnie przez trzask drzwi wejściowych.

- Mike idź do pokoju. Muszę załatwić pewna sprawę z Blackiem. - powiedziałam na co brat zmierzył mnie wzrokiem.

- Siostrzyczko tylko proszę nie chce zostać wujkiem.

- Mike nie bądź jak Black! - podniosłam głos.

- Już dobrze uspokój się. - podniósł ręce w ramach obrony. - Może meliski?

- Co jest? - do pomieszczenia wszedł blondyn.

Błąkającym spojrzeniem spojrzałam na brata, a ten posłusznie opuścił pomieszczenie, a kiedy usłyszałam, że wchodzi po schodach posłałam wrogie spojrzenie na blondyna.

- Coś zrobiłem? - zapytał nie rozumiejąc sytuacji i zaczął kierować się w moim kierunku.

- Nie udawaj głupiego. - pokręciłam głową na boki.

- Lili nie wtrącaj się w ich sprawy. - stanął przede mną.

- Jak kurwa mogę się nie wtrącać w ich sprawy ona cierpi. - powiedziałam i podniosłam wzrok na jego wyraz twarzy, który nie wyrażał żadnych uczuć.

- Ja też cierpię. - odpowiedział na co byłam w szoku nie wiedząc o co mu chodzi.

Jego twarz zbliżyła się w momencie do mojej, a później poczułam jego usta na swoich. Nie wiedziałam co się dzieje. Nie wiedziałam co robić. Jego usta są takie miękkie. Czemu musi być takim dupkiem? Nie wiem ile to trwał, aż w pewnym momencie odsunął się ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy. 

- Nie chce żebyś się z nim spotykała.

- Więc czego chcesz?

- Ciebie. - odpowiedział i ponownie wbił się w moje usta.


***

Witam ponownie! Trochę mnie tu nie było, ale wracam wraz z kolejnymi rozdziałami.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz