III

2.4K 78 5
                                    

Światło zmieniło się na czerwone, a samochód szybko wyhamował. Głowa mnie zaczęła boleć jeszcze bardziej. Przez cały czas siedzę cicho, a brunet się nie odzywa. Podnosiłam rękę i złapałam się za głowę, która bolała jakby miała zaraz eksplodować.

- Chcesz tabletkę? - dobiegł mnie głos towarzysza.

- Tak. - odpowiedziałam.

- Otwórz tą szafkę pod deską rozdzielczą. - wyjaśnił i ruszył, gdy światło zmieniło się na zielone.

Otworzyłam szafkę, a pierwsze co zobaczyłam to były trzy paczki prezerwatyw.

- To Blacka. - zaśmiał się.

- Czemu trzyma je u Ciebie w samochodzie? - zapytałam.

- To jego samochód.

- Okey.

- Mój jest w naprawię.

- Okey.

I zapadła cisza. Zobaczyłam opakowanie z tabletkami, które mam w domu i wzięłam jedną. Wyglądały inaczej, ale opakowanie miały takie samo.

- Masz wodę? - zapytałam.

- Na tylnim siedzeniu. - odpowiedział, a ja odwróciłam się w tamtym kierunku.

Na tylnim fotelu leżał czerwony stanik, a na drugim butelka z wodą.

- Spokojnie ta woda jest moja. - zaśmiał się ponownie.

Niepewnie wzięłam butelkę. Usiadłam prosto i połknęłam tabletkę, popijając ja wodą.

- Lepiej? - zapytał po dłuższej chwili ciszy, gdy zatrzymał się na kolejnych światłach.

- T-tak. - zająkałam się widząc znak przydrożny. - Gdzie jedziemy? - zapytałam niepewnie.

- Jeszcze chwila. - odpowiedział i spojrzał na mnie, a ja na niego. - Spokojnie nie bój się. - posłał mi swój uśmiech.

David się pięknie uśmiecha. Kocham jego uśmiech.

Światło ponownie się zmieniło, a my ruszyliśmy dalej. Na pierwszym zakręcie brunet skręcił na drogę prowadzącą do lasu. Dreszcz strachu przeszedł przez całe moje ciało, kiedy zatrzymaliśmy się na parkingu w lesie przy autostradzie.

- Jesteśmy. - zgasił silnik i odpiął pas.

Wysiadł z samochodu i obszedł go dookoła. Otworzył drzwi od pasażera, a ja przerażona sytuacją wysiadłam.

- Mam dla Ciebie niespodziankę, ale musisz zamknąć oczy i nie podglądać. - wyjaśnił na co ja pokiwałam głową i zamknęłam oczy. - I tak Ci nie wierzę. - dodał i zakrył mi oczy swoimi dużymi ciepłymi dłońmi na co ja się zaśmiałam. - Idź przed siebie na Cię będę kierować. - oznajmił.

Tak jak powiedział tak i zrobił. Szłam tak jak mnie kierował, aż weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, domu nie mam pojęcia gdzie się znajduję, bo dalej mam zakryte oczy.

- Okey możesz otworzyć oczy. - powiedział i zabrał swoje ręce przenosząc je na moją talię.

Dziwnie się czuję. Jeszcze nikt nigdy mnie w taki sposób nie trzymał. Otworzyłam oczy, a przed sobą ujrzałam pokój przygotowany na urodziny. Wszędzie wisiały balony i napis ,,Happy Birthday".

- Wow. - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydobyć.

- Wiem, że to kiepskie miejsce na niespodziankę urodzinową, ale nie wiedziałem co lubisz i czym się interesujesz. - powiedział zakłopotany, a ja odwróciłam się do niego przodem.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz