Black:
Usłyszałem klakson dobiegający z podjazdu. Wyjrzałem przez okno, gdzie dostrzegłem Garego opierającego się o swój samochód. Lili podeszła do niego i pocałowała go w policzek. Momentalnie ciągnienia i się podniosło. Wsiedli do samochodu i odjechali.
Czy jestem zazdrosny?
Nie.
Boję się, że skrzywdzi ją jak te inne dziewczyny. To prawda sypiam z dziewczynami, ale jeśli tego chcą. Nic nie robię bez ich woli, natomiast on z tego co mi wiadomo upija je i wykorzystuje. I tak pewnie będzie tez w przypadku Lili.
Zawiodłaś mnie mała.
Wyciągnąłem telefon z kieszenie spodni i zadzwoniłem do Leona, który ja zwykle był zajęty Amandą. Cieszę się ich szczęściem, ale jeden dzień mógł by poświecić przyjacielowi.
I tak się stało, że jadę właśnie do Rachel. Tylko ona mi została. Jest na każde moje zawołanie. Podoba mi się to, ale nie chce, żeby robiła z tego nie wiadomo czego. Nie jest w moim typie i nie wyobrażam sobie z nią dalszego życia. Zostanie moją kumpelą z korzyściami z czasów liceum.
- No cześć kociaku. - mruknęła do mnie po otwarciu drzwi.
Nie odpowiedziałem, a wpadłem do mieszkania prosto do salonu. Rozsiadłem się wygodnie na sofie jakbym był u siebie. Jej rodziców znów nie ma, ale to żadna nowość.
- Co ty taki wkurzony. - zmarszczyła brwi i oparła się o ścianę.
- Nie pierdol tylko zabierz się do pracy. - warknąłem.
- Tak się bawić nie będziemy! - podniosła głos. - Cały czas pierdolisz, że nie jesteśmy razem.
- Bo nie jesteśmy. - wtraciłem.
- Oczekujesz ode mnie tylko własnej przyjemności. - skrzyżowała ręce na piersi.
- A ty ode mnie nie?
- Nie traktuj mnie jak dziwkę.
- Dobrze wiesz, że nie bawię się w związki.
- To powinieneś zacząć. - powiedziała i opuściła pomieszczenie.
Dziś nie miała tapety na twarzy i była ubrana w luźne dresy. To nie w jej stylu coś musi być na rzeczy. Wpatrywałem się w przestrzeń przed sobą.
Co jest kurwa ze mną nie tak?
- Rachel? - wstałem z sofy idąc w kierunku kuchni, gdzie przy wyspie kuchennej siedziała. - Myślałem, że o to Ci chodzi. Przyjaciele z korzyściami.
- Tak było.
- Było?
- Mam też swoje potrzeby. Wyjdź. - powiedziała i odwróciła głowę w drugą stronę.
Stałem chwile, a później opuściłem mieszkanie. Siedziałem w samochodzie i nie wiedziałem co z sobą zrobić. Miałem tyle planów na ten wieczór, a wszystko się zjebało. Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. Nie chciałem odebrać, ale urządzenie nie dawało za wygraną.
- Czego? - zapytałem nie patrząc kto dzwoni.
- To ja powinienem o to zapytać. - usłyszałem Leona.
- Masz czas na przyjaciela? - prychnąłem.
- Za piętnaście minut tam gdzie zawsze?
- A gdzie masz Amandę?
- Pokłóciliśmy się.
- Za piętnaście minut. - odpowiedziałem i się rozłączyłem.
Po dziesięciu minutach już siedziałem w loży. W barze panowała cicha atmosfera. Dziś było niesamowicie mało ludzi.
- Siema. - usłyszałem nad sobą przyjaciela, który znają miejsce na przeciwko mnie. - Co jest?
- Mój plan nie wyszedł. - powiedziałem bawiąc się palcami na stole.
- Co zrobiłeś?
- Chciałem spędzić z nią ten wieczór, ale ona wybrała jego.
- Kogo?
- Garego. - zacisnąłem pieść pod stołem.
- Jesteś zazdrosny. - zaśmiał się. - Czujesz coś do niej przyznaj się.
CZYTASZ
Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]
Romance🔞Kate i Alan to szczęśliwe małżeństwo. Jeden dzień wywrócił ich życie do góry nogami. W życiu rodziny Williams pojawi się ktoś kto nie będzie mieć w stosunku do Lili dobrych zamiarów. Czy próba samobójcza się uda? Jaka będzie tego przyczyna, a jaki...