LVIII

987 39 3
                                    

Maraton 3/4

Black:

- Gdzie są kurwa mać te tampony. - podniosłem głos lekko wkurwiony.

Od godziny jestem z młodym w sklepie i szukamy produktów, które Lili zamieściła na liście.

- Cześć. - usłyszałem za sobą damski głos.

Odwróciłem się w tamtym kierunku, a moim oczom ukazała się zgrabna blondynka. Zmierzyłem ją wzrokiem na co ta się uśmiechnęła.

- Cześć. Znamy się? - zapytałem skanując dokładnie jej twarz, ale kompletnie nie mogłem sobie nic z nią skojarzyć.

- Chodzimy razem do szkoły. - odpowiedziała i zatrzepotała rzęsami.

- Black znalazłem. - usłyszałem za sobą Mika.

- Fajnie teraz szukaj tamponów. - odpowiedziałem chłopakowi, a sam wróciłem do rozmowy z dziewczyną.

- Jakoś Cie nie kojarzę i bardzo przepraszam, ale się spieszę. - odpowiedziałem i pojechałem z wózkiem w inną alejkę.

- Tu są tampony. - oznajmił brunet pokazując na półkę obok.

- I które to niby są? - zapytałem patrząc na te wszystkie kolorowe pudełka.

- Nie znam się na tym.

- To twoja siostra.

- Nie interesuję się tym jakich tamponów używa.

- Dobra to weźmiemy te. - odpowiedziałem i chwyciłem pierwsze lepsze pudełko z półki.

- Wszystko? - zapytał Mike.

- Chyba tak.

Lili:

Tuż po wyjściu Black i Mike zadzwonił do mnie Gary. Pogadaliśmy chwile, z gdy poinformowałam go, że nie ma Blacka oznajmił, że wpadnie, a ja nie miałam serca mu odmówić.

- Przepraszam Cię za Blacka, ale ja nic z tego nie pamiętam. - zaśmiałam się.

- Luz nic się takiego nie stało, ale był nieźle wkurwiony.

- Taki już jest. - wzruszyłam ramionami. - Zawsze robi wszystko nie po mojej myśli. - odpowiedziałam i upiłam łyka wody ze szklanki.

- Mi się zdaje, że on jest po prostu o Ciebie zazdrosny. - wyjaśnił, a ja o mało co nie zachłysnęłam się wodą.

- Nie to nie możliwe. - zaśmiałam się.

-Chciałbym Ci coś wyznać. - powiedział poważnie.

- Zamieniam się w słuch. - odpowiedziałam i poprawiłam się w fotelu.

- Podobasz mi się. - wyznał, a ja nie wiedziałam czy to dzieje się na prawdę.

- Gary, ale..

- Wiem, że traktujesz mnie jak przyjaciela, ale ja musiałem Ci to wyznać. - przerwał mi.

- Ja do ciebie nic nie czuję.

- Rozumiem. - wbił swój wzrok w dywan.

- Nie chce żebyś cierpiał. - dodałam.

- Najważniejsza jest szczerość. - podniósł wzrok na mnie, a drzwi wejściowe się otworzyły.

- Jesteśmy już! - krzyk Blacka rozniósł się po całym domu. - Dłuższej listy nie mogłaś wymyślić. - zaśmiał się i wszedł do salonu. - Co jest kurwa? - zapytał, a za nim pojawił się Mike. - Młody idź jeszcze po tamtą torbę.

- Luz. - odparł mój brat i już go nie było.

- Fajnie się bawisz? - zaśmiał się. - Mnie i swojego brata wysyłasz po zakupy by móc się bawić ze swoim przydupasem. - parsknął i wszedł do kuchni.

- Ja już pójdę. - oznajmił Gary i wyszedł zostawiając mnie samą w salonie.

Drzwi wejściowe zostały zamknięte z trzaskiem, a zaraz po tym usłyszałam rozmowę Blacka z Mikiem w kuchni.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz