XXVI

1.2K 56 6
                                    

Lili:

Usłyszałam zamykające się drzwi wejściowe.

Przyjechał.

Do moich oczu napłynęło więcej łez.

Czemu ja tak cierpię przez tego debila?

Słyszałam jak wchodzi po schodach i zmierza do mojego pokoju. Stoi tam, a ja szlocham. On się tym po prostu syci. Postanowiłam ucichnąć na moment i usłyszałam kroki oddalające się ode mnie, a później zamykające się drzwi.

Poszedł.

***

Rano wstałam z bólem głowy. Wyciągnęłam z szafki nocnej tabletki, które połknęłam. Poleżałam chwile i spojrzała na wyświetlacz telefonu. Było tam kilka wiadomości, których nie chciało nie się czytać. Dochodziła godzina dziewiąta. Krótko spałam, ale już nie byłam senna. Wygramoliłam się z łóżka, a widok jaki zastałam w lustrze mnie przeraził. Miałam sińce pod oczami, które przypomniały mi o wczorajszej sytuacji. Wykonałam poranną rutynę, nałożyłam korektor pod oczy i przebrałem się w strój do biegania.

Wyszłam z pokoju, ale nikogo nie zastałam ani na korytarzu, ani w salonie, ani również w kuchni. Wzięłam z wyspy kuchennej butelkę wody, a gdy się odwróciła w stronę wyjścia zobaczyłam przed sobą Blacka. Stał i się wpatrywał we mnie jak w obrazek. Wyminęłam chłopaka nie odzywając się słowem i opuściłam dom.

Od dwudziestu minut biegam po parku, spotykając sąsiadów. Próbuje być miła i udaje twardą. Muszę.

Po godzinnej nieobecności wracam do domu. Od razu idę do łazienki zmyć ten nieprzyjemny zapach potu. Spędzam pod prysznicem chwile, ponieważ dźwięki wydobywające się z mojego brzucha proszą o jedzenie. Owijam swoje ciało białym ręcznikiem i wchodzę do pokoju. Ubieram czystą bieliznę, szare legginsy i czarną bluzę z krótkim rękawem. Odnoszę ręcznik do łazienki, a sam kieruje się do kuchni. Wchodząc do pomieszczenia zauważam na wysokim krześle przy wyspie kuchennej Blacka.

Tylko jego tu brakowało.

Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Moim oczom ukazały się jak zwykle jedzenie nie nadające się do mojego jadłospisu. Wyciągnęłam mleko i płatki z szafki. Schyliłam się jeszcze po miskę do dolnej pułki, a po chwili mój posiłek był gotowy. Wzięłam moje śniadanie i wyszłam z kuchni. Usiadłam w salonie przed telewizorem zajadając się posiłkiem. Po skończonym śniadaniu odstawiłam brudne naczynia do zmywarki, a sama udałam się do swojego pokoju.

Gdzie są wszyscy?

Nawet Black zniknął.

Jak dla mnie to lepiej. Będę miała spokój i odrobię zadane lekcje. Kogo ja próbuje oszukać? Przecież wiadomo, że będę siedzieć ma telefonie przeglądając portale społecznościowe.

***

Tak jak mówiłam od dwóch godzin siedziałam przeglądając insta, snapa, fejsa i nawet zaczęłam czytać opowiadanie na wattpadzie. To lepsze niż lektury. Znudzona rzuciłam telefon na poduszkę.

Gdy usłyszałam hałas dobiegający z dołu pomyślałam, że to rodzice, więc szybko się i tam zjawiłam. Stał tam jednak Black.

- Czego się tak lampisz? - zapytał i zmierzył mnie wściekłym wzrokiem.

Wzruszyłam tylko znamionami, wracając na schody, gdy nagle zostałam pociągnięta za ramie. Byłam zdezorientowana nie wiedziałam co zaraz może się wydarzyć. Spuściłam swój wzrok na czarne kafelki.

- Popatrz na mnie. - powiedział podniesionym tonem na co nie zareagowałam. - No popatrz! - tym razem warknął, a ja byłam przestraszona do tego stopnia, że wykonałam polecenie.

Ale ty jesteś słaba Lili.

- O co Ci chodzi? - zapytał, gdy nasz wzrok się skrzyżował.

W jego oczach widziałam współczucie i jednocześnie wściekłość.

- Wykorzystałeś mnie! - wydusiłam z siebie.

- Kurwa to była gra. Sama byś to zrobiła. - prychnął.

- Nie porównuj mnie do siebie. To ty sypiasz z nim popadnie. - odpyskowałam.

- A ty tego nie robisz, bo jesteś cnotką.

- Po prostu się szanuje.

- I tak skończysz jak każda inna szmata. - zaśmiał się, a mi momentalnie oczy się zaszkliły.

- Dlaczego to robisz? - zapytałam, a po moim policzku spłynęła łza.

- Co robię?

- Traktujesz mnie jak śmiecia.

- Lepiej jak śmiecia niż jak szmatę. - powiedział w pełni uśmiechnięty.

Wpadłam w furię złości. Łzy lały się z moich oczu jak deszcz z zachmurzonego nieba. Czułam się gorzej niż kiedykolwiek. Wymierzyłam ręką prosto w jego policzek i uciekłam do swoich czterech ścian. Trzasnęłam drzwiami, po których się zsunęłam na podłogę.

Czemu to tak boli?

***

Od dziś rozdziały nie będą po 1000, a 600 słów

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz