LIV

1K 44 0
                                    

Lili:

Obudził mnie okropny ból głowy. Lekko otworzyłam powieki i zorientowałam się, że jestem na sofie w salonie. Próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy wieczór, ale to było za dużo na moją głowę. Jęknęłam pod nosem, a po chwili nad mną stanął Black z szklanką wody i tabletką w ręce.

- Moja księżniczka już wstała? - zapytał radośnie i podał mi tabletkę jak i szklankę.

- Żadna twoja.

- Wczoraj mówiłaś coś innego. - udał minę przybitego psa.

- Nie wiem co mówiłam wczoraj, ale.. - przerwałam by popić tabletkę wodą, a zarazem wypiłam całą zawartość szklanki.

- Ale?

- Ale byłam pijana.

- Podobno ludzie po alkoholu mówią to na co brakuje im odwagi na trzeźwo. - wyjaśnił i uniósł jedną brew ku górze.

- Nie w moim przypadku. - zaprzeczyłam i odłożyłam szklankę na stolik kawowy, a sama opadłam na poduszkę wzdychając. - Co mówiłam? - spojrzałam na niego, ale on tylko się zaśmiał.

- Dowiesz się w swoim czasie. - odparł i opuścił pomieszczenie.

Po godzinnym leżeniu na sofie postanowiłam wstać co nie było takie proste. Blacka nigdzie nie mogłam znaleźć, więc nie mogłam dowiedzieć się co wczoraj mówiłam, a co dopiero robiłam. Po pewnym czasie znalazłam swój telefon i zadzwoniłam do przyjaciółki.

- Ty żyjesz? - zaśmiała się na przywitanie.

- Ciebie też miło słyszeć, a teraz mów mi co się wczoraj działo o Black mi nic nie chce powiedzieć.

- No troszeczkę się upiłaś i później Black musiał Cię wynosić.

- Że co?

- Z tego co widziałam rozmawiałaś z Garym na tarasie, a gdy się pocałowaliście pojawił się Black i pojechaliście.

- Nie mogłaś go zatrzymać? - zapytałam spanikowana.

- Sama byłam pijana. Coś się stało?

- Nic nie pamiętam. Boję się, że mnie wykorzystał. - powiedziałam, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.

- Nie zrobiłby Ci tego. - zaprzeczyła.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Lili nie dramatyzuj.

- To nie ty możliwe, że zostałaś zgwałcona.

- Nie gadaj głupot. Przyjadę do Ciebie okey?

- Okey.

- Za jakieś dwadzieścia minut będę.

- Czekam. - odpowiedziałam i odłożyłam telefon na komodę.

Udałam się do kuchni coś zjeść, a Blacka nadal nigdzie nie było. Miałam czarne scenariusze. Bałam się, że nagrał nie wiadomo coś. Że się o mnie założył. Chciałabym, żeby to był sen, że zaraz się obudzę, a tata przywita mnie z tortem noworocznym, ale to nie sen, ani nie bajka. To życie, moje życie, a ja muszę się dowiedzieć co wczoraj się stało.

***

- Siemka! - przywitała się ze mną Amanda.

- Przyszłaś na nogach? - zapytałam i ją przytuliłam.

- Nie. - zaprzeczyła. - Leon mnie podrzucił. - wytłumaczyła i zdjęła buty.

- Chcesz coś do pica? - zapytałam.

- Tylko nie procenty. - zaśmiała się. - Ledwo dziś wstałam.

- Mam sok.

- Chętnie. - odpowiedziała i poszłyśmy do kuchni, gdzie zajęłyśmy miejsca przy wyspie kuchennej. - No to opowiadaj.

- Nie mam czego opowiadać, ja naprawdę niczego nie pamiętam.

- Powiedziałam o naszej rozmowie Leonowi. - odpowiedziała słabo się uśmiechając, a mi napłynęły łzy do oczu. - Spokojnie. - położyła rękę na moim ramieniu.

- Ja nie umie być spokojna, ale nie wiem co ona mi zrobił.

- Leon obiecał, że z nim porozmawia i się wszystkiego dowie. - powiedziała i mnie przytuliła. - Tylko nie rycz to na pewno nie to co myślisz.

***

Taka mała niespodzianka :*

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz