XII

1.7K 70 9
                                    

Jestem przestraszona czyjąś reakcją na mój widok i spoglądam sobie przez ramię, gdzie widzę brązową czuprynę mojego brata.

- Mike, ale mnie wystraszyłeś. - zaśmiałem się. - Będziesz jeść naleśniki? - pytam chodź dobrze znam odpowiedz.

- Oczywiście. - odpowiada.

- Wyjmiesz dżem i inne dodatki do naleśników? - pytam na co on kiwa twierdząco głową.

- Co się stało, że Black spał u nas? - pyta po chwili.

- Przyszedł mi się pożalić i zapić smutki w alkoholu. - powtarzam kłamstwo.

Tak właściwie dlaczego przyszedł tu, a nie do Leona czy innych swoich znajomych?

- Z tobą? - dziwi się.

- Laska go rzuciła. - odpowiadam, a gdy widzę, że brunet znów chce zadać pytanie uciszam go gestem ręki. - Nie zadawaj mi więcej pytań. - śmieje się, a do pomieszczenia wchodzi blondyn.

- Siema Black. - mówi mój brat i przybijają sobie żółwika.

- Siema. - odpowiada mu, a na mnie tylko spogląda i zajmuje miejsce obok bruneta przy wyspie kuchennej. - Co na śniadanie? - pyta.

- Dla Ciebie to w sumie nic nie ma. - odpowiadam i przewracam naleśnika na drugą stronę.

- Dzięki. - mówi.

- Nie bądź taka i daj biednemu Blackowi naleśnika. - wtrąca mój brat.

- A ty siedź cicho. - zwracam się w jego kierunku, a sama wracam do pieczenia.

- Stary naprawdę Ci współczuje. - mówi Mike do Blacka.

- Po pierwsze nie jestem taki stary, a po drugie o co chodzi?

- Słyszałem, że laska Cię rzuciła. - tłumaczy mój brat, a czuje, że zaraz mnie coś trafi.

Po co ja to wymyśliłam? Przecież to Black ją rzucił.

- A jasne, jasne. - kiwa głową Black, gdy się odwracam jakby wiedział o co chodzi.

Z korytarza dobiega dźwięk telefonu Mike, a on znika z kuchni. Między mną, a Blackiem panuje cisza, a ja nie wiem czy się odezwać i przeprosić za te kłamstwa na jego temat czy przeczekać to.

- Lily idę na trening! - woła mój brat i wbiega wziąć naleśnika z talerza.

- Już? Autobus masz przecież za dwadzieścia minut.

- Ojciec Dominika przyjedzie i mnie zabierze. - tłumaczy, a następnie słyszę trzask drzwi.

Odwracam się do patelnie i wylewam na nią gęstą masę z miski. Na naleśniki pojawiając się bąbelki powietrza, a ja nie wiem co z sobą zrobić. Nagle na mojej tali czuje czyjeś dłonie. Patrzę w tył i widzę ręce Blacka.

- Co ty wyprawiasz!? Weź te łapy! - zaczynam na niego krzyczeć i stoję nieruchomo.

- Teraz chyba mi się należą naleśniki za te kłamstwa. - mówi odwracając mnie przodem do niego.

- Zostaw mnie! - syczę przez zaciśnięte zęby.

- A dostanę naleśniki? - pyta i próbuje zrobić smutne oczka.

- Tak.

Blondyn zajął swoje miejsce, a ja położyłam przed nim talerz z naleśnikami, które udało mi się już upiec. W kuchni panuje cisza, aż do momentu, gdy Black zaczyna rozmowę.

- Co dziś robisz? - pyta.

- Nie mam jeszcze planów.

- Może byś mi pomogła w przeprowadzce tu?

- Chyba sobie żarty robisz. Nie chce Cię tu i na pewno w niczym Ci nie pomogę. - podniosłam głos.

- Jeszcze kiedyś będziesz mnie o coś prosić. - powiedział i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

Reszta dnia minęła mi spokojnie. Dokończyłam czytać jedno z opowiadań na wattpadzie i przygotowałam obiad. Po posiłku włożyłam z bratem brudne naczynia do zmywarki, a tata wyszedł na taras pogrążony w rozmowie telefonicznej.

- Lily. Mike. Chodźcie tu muszę z wami porozmawiać. - usłyszałam ojca i z moim bratem wymieniliśmy się spojrzeniami o co chodzi. - Siadajcie. - powiedział pokazując na sofę. - Jak wczoraj słyszeliście Izabella i Black wprowadzać się do nas w najbliższym czasie. Chciałbym, żebyście przez pierwsze kilka dni byli dla nich mili, a najlepiej przez cały czas. - wytłumaczył.

- Rozumiem, że pani Izabella będzie dzieliła z Tobą pokój. To gdzie będzie pokój Blacka? - pytam.

- Black na dwa tygodnie wyjeżdża na obóz sportowy, więc ekipa remontowa miejmy nadzieję, że skończy odnawiać pokój gościnny dla niego. - odpowiadam.

- Jak to pokój gościnny? To pokój dla babci i dziadka, gdy zostają na noc.

- Babcia z dziadkiem już nie wpadają do nas tak często i tu nie nocują, więc nie widzę problemu, żeby Black przejął ten pokój.

- Dlaczego on ma mieć większy pokój odemnie?! - wstaję wściekła.

- Lily to tylko pokój. Uspokój się.

- To ja jestem twoją dzieckiem, a nie on! To, że znalazłeś sobie nową kobietę nie oznacza... - zaczynam, ale się uciszam i uciekam do pokoju, gdy widzę w progu panią Izę.

Wpadam do pokoju jak oszalała. Zatrzaskami drzwiami i kładę się na łóżko. Leżę tak nie wiem już ile, aż słyszę pukanie do drzwi.

- Nie wchodzić! - ostrzegam, ale osoba nie słucha i przekracza granice mojego pokoju. - Powie... - zaczynam, ale gdy widzę moją sąsiadkę z przybitą miną, milknę.

- Chciałam porozmawiać. - tłumaczy. - Mogę? - pyta, a ja kiwa twierdząco głową.

Kobieta zajmuje miejsce obok mnie na łóżku i patrzy w okno, a następnie na mnie.

- Przepraszam, że musiała pani słuchać tej kłótni. - zaczyna, ale ona kręci głową.

- Rozumiem co czujesz. Sama tak miałam będąc w twoim wieku. Mój ojciec, gdy miałam dwanaście lat odszedł od mamy. - zaczyna opowiadać. - Nie chciał mieć nic wspólnego ze mną, ani moją matką. Po dwóch latach mama znalazła sobie nowego partnera, który po miesiącu znajomości wprowadził się do nas. Miał piętnastoletniego syna. Jego matka zmarła przy porodzie. Z początku nie chciałam mieć nowej rodziny, ale gdy zrozumiałam, że mama tak będzie szczęśliwa pogodziłam się z tym. Wiem, że dla Ciebie to ciężki temat, ale chcę żebyś wiedziała, że nie tylko ty przez to przeszłaś.

- Zaprzyjaźniła się pani z tym chłopcem? Byliście szczęśliwym rodzeństwem? - zaczęłam zadawać pytania.

- Z początku było trudno, ale później żyliśmy jak prawdziwe rodzeństwo. I nie nazywaj mnie pani. Mówi mi Iza. - uśmiecha się.

- Dobrze. - odwzajemniam ten gest.

- Chodź tu. - mówi i otwiera przede mną ramiona, żeby mnie przytulić. - Pamiętaj, że nie chce Ci zastąpić mamy. Chce, żebyśmy miały dobre relacje między sobą. - dodaje.

- Oczywiście. - kiwam głową.

- I spróbuję przekonać Alana co do tego pokoju. - mówi, gdy wstaję.

- Dziękuję. - odpowiadam, gdy otwiera drzwi by wyjść.

- Lily?

- Tak?

- Jeśli Black będzie Ci dokuczać, wyzywać proszę powiedz mi o tym. Ja już z nim zrobię co trzeba.

- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale będę informować o wszystkim na bieżąco.

- I jakby w szkole coś z nim było nie tak też możesz mówić, gdy usłyszysz coś od kogoś.

- Dobrze. - odpowiadam, a blondynka zostawia mnie samą w pokoju.

Teraz mam na Ciebie haka Black.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz